Wreszcie znalazłam się w tym miejscu, do którego od dłuższego czasu planowałam wyjechać. Tak, jestem w Anglii. Parę minut temu po raz pierwszy w życiu stanęłam na ziemi londyńskiej. Jeszcze nie widziałam żadnej ze słynnych budowli wartej obejrzenia w tym mieście; ale mam całkiem sporo czasu na zrobienie tego. Myślę, że nie będę żałować opuszczenia Nowego Jorku.Odebrałam już swoje bagaże i stoję w holu rozglądając się za pewną znajomą osobą. Po chwili zauważyłam zmierzającego w moim kierunku bruneta, który uśmiechał się patrząc na mnie.
- Za chwilę nie będzie się tak szerzył... - pomyślałam z zadziornym uśmieszkiem na ustach.- Cześć Gre... - szedł z otwartymi ramionami, ale zanim zdążył dokończyć swoją wypowiedź; moja dłoń uderzyła w jego policzek. Chłopak momentalnie dotknął miejsca, gdzie przed sekundą znajdowała się moja ręka.
- A to niby za co? - spojrzał na mnie pytająco, dalej zakrywając kawałek swojej twarzy.- Też się cieszę, że cię widzę, braciszku - posłałam mu niewinny uśmiech przytulając się do jego torsu.
- Ta,ta. Pogadamy w domu - spojrzał na mnie groźnie.
- Niestety będziesz musiał znosić moją osobę przez bliżej nieokreślony czas - uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Dobra chodźmy już - wziął trzymane przeze mnie walizki i ruszył w kierunku białego mercedesa.
- Niezły samochód - rzuciłam wchodząc do środka, kiedy Brain wkładał moje bagaże.
- Poczekaj, aż zobaczysz mój dom - puścił do mnie oczko.
- Już nie mogę sie doczekać - cmoknęłam
Po chwili brunet znalazł się we wnątrz pojazdu, uruchomił silnik i włączył się do ruchu.
- To co cię tak konkretnie tu sprowadza? - zagadał.
- Będę studiować na London Metropolitan University - oznajmiłam.
- Przyjęli cię? - zapytał zdziwiony. Czyżby nie wierzył w moje umiejętności?
- Nie wiem jeszcze... - wzruszyłam ramionami.
- To czemu już przyleciałaś skoro nawet nie masz pewności, że będziesz tu studiować?
- Długa historia - machnęłam ręką, a i tak rok akademicki rozpoczyna się za miesiąc.
- Będziemy mieli jeszcze dużo czasu. Musimy i tak parę rzeczy omówić.
- Mam się bać? - spytałam żartobliwie.
- Zależy - uśmiechnął się do mnie w lusterku ukazując szerg białych zębów. Chciałam jeszcze coś dodać, ale samochód zahamował.
Wyjrzałam przez okno. Staliśmy przed ogromną, białą willą, wokół której rosły rozmaite rośliny. Z podziwiana tego obiektu wyrwał mnie głos brata.
- Greta, jesteśmy na miejscu - szturchnął mnie w ramię.
- Tak,tak. Już wychodzę. - uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwiczki auta, a chwilę później znalazłam się na świeżym powietrzu. Wiał ciepły, lekki wiatr, słońce już zachodziło, a niebk tak jak jeszcze w Nowym Jorku było bezchmurne.
- Chodź - złapał mnie za rękę i prowadził w kierunku tego wielkiego domu. Otworzył przede mną czarną furtkę i razem weszliśmy na jego posesję. Maszerowaliśmy kamienną dróżką, która prowadziła pod same drzwi budynku. To dziwne, że w tam zadbanym miejscu mieszka mój brat.
- Wejdź pierwsza - powiedział Brian lekko uchylając drewnianą powłokę. Już po chwili znalazłam się w środku ciemnego pomieszczenia. Nagle cały pokój wypełniło jasne światło.
YOU ARE READING
Plan C
RomanceSzesnastoletnia Greta miała już dwa plany na przyszłość, które po pewnym czasie uznała za niemożliwe do wykonania. Ułożyła "Plan C", który postanowiła wypełnić do końca. Czy to się jej uda pomimo wszystkich przeszkód? Jak wpłynie na jej życie spot...