Part 4

54 8 0
                                    

Greta:

Obudziły mnie promienie słoneczne dostające się przez szyby mojego pokoju; najchętniej nie wstawałabym w ogóle z łóżka.
Tak, dziś Michael wyjeżdża. I to by było na tyle, w kwestii mojego szczęśliwego zakończenia...
W sumie mogłabym czekać tak, jak o ti mnie prosił, ale czy to ma sens? Nie będę się dzisiaj roztkliwiać.
Mam, przecież plan i nawet jeśli chłopak tu wróci; to mnie już nie zastanie w Nowym Jorku; wtedy zacznę już swoje nowe życie. Mimo, że wyznaliśmy sobie miłość to nawet nie jesteśmy razem, więc nie jestem do niczego zobowiązana.

Przeciągnęłam się wzdłuż łóżka i sięgnęłam po komórkę; nie mam dzisiaj najlepszego humoru, a jest już po dziesiątej...
Czekaj! Po dziesiątej?! Matko, obiecałam Michael'owi, że do niego przyjdę; i to będzie ostatnia obietnica, którą spełnię.
Podniosłam się mozolnie z materaca i poszurałam w kierunku łazienki.
Dzisiaj przyodziałam na siebie luźniejszą, czerwoną sukienkę; nigdy nie przepadałam za noszeniem spodni.
Włosy jedynie rozczesałam; nadal byłam zaspana, ale nie długo powinnam się już rozbudzić.
Zeszłam powolnym krokiem po schodach i po dłuższej minucie wyszłam z domu; nie wyglądałam może najkorzystniej, ale w moim słowniku nie istniały takie pojęcia, jak: kosmetyczka, czy makijaż.

Gdy miałam pukać do drzwi mieszkania obok, one same się otworzyły; a za nich wyłonił się ojciec mojego sąsiada, który trzymał w rękach kartonowe pudła.
Właśnie w tamtym momencie oprzytomniałam i przywitałam się grzecznie wysilając się na uśmiech.

- Dzień dobry, panie Price.

- O! Witaj Greto. Wejdź, Mike powinien być w swoim pokoju - oznajmił mężczyzna.
Kiwnęłam głową i przekroczyłam próg budynku.
W tej samej chwili pojawił się szatyn we własnej osobie; gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się i podszedł.

- Cześć, Greta; myślałem, że już nie przyjdziesz - przytulił mnie.
Specjalnie nie nastawiałam budzika; nienawidzę pożegnań; jakbym się spóźniła... to mówi się: trudno.

- Hej, trochę mi się zasypało - szepnęłam wyjaśniając, a usta chłopaka znalazły się na moich, łącząc je w pocałunku.

- Chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego pokoju; w okamgnieniu znaleźliśmy się we wnątrz pomieszczenia, w którym były już tylko puste meble; czysto.
Mike usiadł na łóżku, a ja zrobiłam to samo i zajęłam miejsce obok niego.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Będę tęsknić za tym widokiem, ale co mogę poradzić?
Chłopak wręczył mi małe, czarne pudełko przewiązane białą wstążką.
- To dla ciebie - oznajmił. Otworzyłam je; ukazał mi się piękny, złoty naszyjnik z płaska zawieszką w kształcie serca.
Na jednej stronie wygrawerowano napis "Never Forget Me", a na drugiej
"I love you - Mike".
Spojrzałam na niebieskookiego z radością w oczach; złożyłam na jego ustach krótkiego całusa.

To jest cudowna chwila, ale on nic nie wie o moich planie i nie jest świadomy tego, że prawdopodobnie już nigdy się nie spotkamy.
Jednak teraz wiem jedno - zawsze będę go kochać i nigdy nie zapomnę, chociaż chciałabym, żeby było odwrotnie. Mi nie jest pisane szczęście...

- Dziękuję - szepnęłam. Odwróciłam się tyłem do szatyna i podałam mu mój prezent, aby zapiął go na mojej szyi.
- Jest śliczny - uśmiechnęłam się szeroko i wtedy Mike gwałtownie wpił się w moje usta; po sekundzie leżałam już pod nim, a chłopak nie zaprzestawał swojej czynności.

- Mike! - usłyszeliśmy wołanie matki mojego sąsiada; pewnie już czas; więc to już koniec, tak?
Wróciliśmy do pozycji siedzącej.

- Wrócę tu; to tylko dwa lata; wytrzymaj. - powiedział i koniuszkami palców dotknął mojego ramienia.
Spuściłam wzrok; żadne z nas nie spodziewało się tego, jak wiele w tym czasie się zmieni.
Wyszliśmy z pokoju i nie długo potem staliśmy na podwórku przed domem chłopaka.

- Kocham cię Greta, będę tęsknić - powiedział i cmoknął mnie w policzek; potem wsiadł do samochodu i odjechał, tak po prostu. Jemu zawsze wydawało się proste, w przeciwieństwie do rzeczywistości.
Już nigdy go nie zobaczę; no cóż, muszę żyć dalej.
Powinnam skupić się teraz na Planie C. Tak, to jest dobry pomysł.

Wzruszyłam ramionami z kamiennym wyrazem twarzy i odeszłam w swoją stronę...

He was everything, everything
that I wanted.
We were meant to be,
supposed to be, but we lost it.

So much for my happy ending...

Czekam na wasze komentarze i gwiazdki ;)


Plan CWhere stories live. Discover now