Part 24

26 5 0
                                    

- Jake... - mruknęłam do mojego chłopaka, który swoimi pocałunkami próbował schodzić, co raz niżej.

- Tak? - spojrzał na mnie nie zaprzestając swojej czynności.

- Wiem, że niekoniecznie chcesz tam iść, ale naprawdę wypadałoby; Brian to mój brat i moglibyśmy pójść przynajmniej na godzinę... - powiedziałam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i lekko od siebie odpychając.

- No, ale kochanie... masz dzisiaj przez praktycznie cały dzień wolny dom.
Mamy z tego nie skorzystać? - pokręciłam rozbawiona głową na jego sugestie, ale chwilę później spojrzałam na niego poważnie.

- Jacob - zniżyłam głos, a między nami zapadła chwila milczenia, którą przerwało głośne westchnięcie blondyna.

- No dobrze, ale tylko na godzinę - zgodził się zrezygnowany i wyszedł z mojego pokoju.

- Też cię kocham! - krzyknęłam za nim i mozolnie podniosłam się z łóżka, nie przejmując się specjalnie tym, że właśnie wyznałam chłopakowi miłość.

Sama również nie byłam zachwycona wizją pójścia na imprezę, ponieważ nigdy nie przepadałam za takim typem rozrywki, ale Brian już tyle dla mnie zrobił, więc powinna być w porządku wobec niego i spędzić ten wieczór trochę inaczej niż mam to w zwyczaju.

Podeszłam do szafy z zamiarem wybrania jakiegoś stroju; pomijając już fakt, że całe popołudnie przesiedziałam razem z Jacob'em, który teraz zniknął gdzieś w łazience.

Po niedługiej chwili zastanowienia wyjęłam czarną, rozkloszowaną spódnicę i koronkową, białą bluzkę.
Po nałożeniu ubrań, swoje włosy związałam w luźnego koka, a gdy miałam już opuścić pomieszczenie i poszukać mojego chłopaka, to o mało nie wpadłam na niego w przejściu.

- Ostrożnie, kochanie - uśmiechnął się, objął mnie w talii i zaczął uważnie mi się przyglądać. - Pięknie wyglądasz - stwierdził, na co się zarumieniłam.

- Oh, Jake... przesadzasz - położyłam dłonie na jego barkach.

- Mhm... - mruknął. - Może jednak zostaniemy tutaj? - zaproponował przybliżając się do mojej twarzy.

- Jacob - posłałam mu złowrogie spojrzenie, bo dobrze wiedział, co myślałam na ten temat.

- No dobrze, już dobrze - powiedział bez przekonania. - Ale jesteśmy tam tylko godzinę, a potem wracamy.

- Okej - uśmiechnęłam się przystając na jego propozycję.

- To chodźmy już; im szybciej wyjdziemy tym szybciej wrócimy - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów.

- Jake - szturchnęłam blondyna.

- No co? - pokręciłam tylko głową z zadziornym uśmieszkiem na ustach i zaczęłam kierować się ku drzwiom wyjściowych. Gdy stanęłam już w progu, Jacob złapał mnie za ramię i poprowadził w kierunku swojego samochodu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce kierowcy.

Jechaliśmy w ciszy, a chłopak mimo, że sprawiał wrażenie skupionego, próbował mnie dotykać, wręcz maniakalnie.
Nie zwracając większej uwagi na jego poczynania, podziwiałam krajobraz za szybą pojazdu.

Stałam przy drzwiach trzymając w już lekko spoconych dłoniach prostokątną paczuszkę i czekałam, aż ktokolwiek mi otworzy.
- A ,co jeśli mu się nie spodoba? A, jak zobaczy ten napis od razu? - zadawałam sobie w myślach różne pytania.
Za tym kolorowym papierem znajdowało się nasze wspólne zdjęcie, a z tyłu drobny podpis: "Twoja na zawsze. G."
Ta chwila, przez którą nawet nie byłam w stanie się poruszyć, wydawała się wiecznością. Wreszcie moim oczom ukazała się osoba, dla której wyszłam w ten zimny, jesienny poranek z domu.

- Wszystkiego najlepszego Mikey! - uśmiechnęłam się nerwowo, bo cały stres zjadał mnie praktycznie od środka.

- O, Greta! - odwzajemnił gest. - Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie - wyznał.

- Ja... ja mam dla ciebie prezent - wyjąkałam i wręczyłam mu pakunek trzymany wcześniej przeze mnie.
Zawsze, gdy się spotykaliśmy czułam te przysłowiowe motylki w brzuchy, ale też bardzo się denerwowałam.

- Naprawdę nie musiałaś... - powoli przyjął ode mnie zawiniątko.

- To nasza pamiątka - wyjaśniłam i miałam już wrócić do swojego lokum, ale poczułam zaciskającą się na moim nadgarstku jego dłoń.

- Greta, zaczekaj - poprosił, a ja przystanęłam i spojrzałam na niego. - Bardzo miło z twojej strony, że pamiętałaś. Wejdziesz? Jest zimno i możesz się jeszcze przeziębić...

- Dobrze - przytaknęłam i już po chwili zamknęły się za mną drzwi frontowe budynku, a ja znalazłam się w ciepłym pomieszczeniu.

Potrząsnęłam głową, nie chcąc dalej rozpamiętywać tamtego dnia. - Co prawda i tak potem byłam chora... - pomyślałam.

- Greta! - ktoś potrząsał moim ramieniem; odwróciłam się w tamtą stronę.
Miałam nadzieję, że już zapomniałam o Michael'u... - Greta skończ! - upomniałam się. Przez to wszystko zapomniałam nawet o otaczającej mnie rzeczywistości; o tym, że teraz jest ze mną Jake, a nie ON.

- Jake... - szepnęłam i odruchowo się do niego przytuliłam.

- Coś się stało, kochanie? - spytał, odsuwając się ode mnie, by spojrzeć mi w oczy.

- Nie nic - uśmiechnęłam się lekko. - Po prostu cieszę się, że jesteś.

- Ja też się cieszę - przytaknął i pocałował mnie w czoło. - Chodźmy już to wrócimy szybciej - oznajmił i otworzył mi drzwi. Po chwili oboje znaleźliśmy się na zewnątrz.

Impreza miała odbyć się w obrębie hali, na której chłopaki mają treningi.
Może i budynek nie był ogromny, ale wystarczająco duży na taką uroczystość. Kierowaliśmy się po chodniku w stronę oszklonych drzwi, gdy na naszej drodze stanęła jakaś postać.
Zbliżał się już wieczór, a nie wszystkie ścieżki były oświetlone, więc nie mogłam jej rozpoznać.

- O, Greta! - krzyknęła i dopiero teraz wiedziałam z kim ona jest. - Myślałem już, że nie przyjdziesz.

- No jak ja mogłabym nie przyjść? Gorzej z nim... - wskazałam na mojego towarzysza. - Gratulacje - szepnęła i objęłam bruneta.

- Dzięki, siostra, ale może już wejdźmy - zarządził. - Uważaj na Nathan'a jest już nieźle pijany - powiedział, na tyle cicho, by blondyn nie usłyszał. Pokiwałam mu w odpowiedzi głową.
Po chwili znaleźliśmy się już w środku.
Grała głośna muzyka, a ja szłam w głąb sali przeciskając się między tańczącymi ludźmi. Nawet nie zauważyłam, że nie ma koło mnie ani Jacob'a, ani Brian'a; do czasu, gdy nie poczułam mocnego szarpnięcia. Po paru sekundach wyciągnięto mnie z tłumu i zaprowadzono w jakiś ciemny korytarz.
Zostałam przyparta do ściany i wtedy usłyszałam znajomy mi głos:

- Dawno się nie widzieliśmy, skarbie...

Witam! Pierwszy rozdział w tym miesiącu ;) Jak tam w szkole?

W tym tygodniu jeszcze jeden rozdział ( ciąg dalszy z naszej imprezy).

Co myślicie o tym rozdziale? Gwiazdkujcie i komentujcie!

Plan CWhere stories live. Discover now