- Jake... - zdziwiłam się - co ty tu robisz, o tej porze?
- A no wiesz, przychodziłem codziennie, ale Brian mówił, że nie ma cię w domu, więc przyszedłem dzisiaj wcześniej, aby zabrać swoją dziewczynę na rolki - oznajmił.
- Eee... to dziwne, bo przez ostatnie dni byłam cały czas w domu - odwróciłam się w stronę mojego brata patrząc na niego znacząco - Ale dobrze, chodźmy - złapałam chłopaka za rękę i razem z nim wyszłam na zewnątrz. Wzięłam od niebieskookiego przedmioty, które trzymał w dłoni i usiadłam na schodkach przed budynkiem, aby je założyć.
- Mówiłaś, że Brian nie będzie wkurzony... - zaczął w międzyczasie blondyn.
- On nie jest wkurzony o to, że jesteśmy razem. Tamtego dnia, kiedy już wyszedłeś posprzeczaliśmy się trochę w różnych sprawach i jak już to jest jedynie na mnie zły, ale ja mam do tego większe prawo - wyjaśniłam.
- Ale jak przychodziłem to po prostu nie chciał mnie wpuścić - kontynuował.
- Noe rozmawiajmy o tym, mam już go dosyć i dobrze, że przyszedłeś - uśmiechnęłam się, gdy skończyłam zapinać obuwie. Jacob wyciągnął w moją stronę rękę i pomógł mi podnieść się do pozycji pionowej. - Tylko Jake, ja dawno nie jeździłam - powiedziałam, a on tylko pokręcił głową i splótł swoje palce z moimi.
- To co ty robiłaś przez te trzy lata? - zapytał, gdy wyjechaliśmy już poza teren posesji Brian'a, a mi zrzedła mina.
- Nic szczególnego - mruknęłam i wyprzedziłam mojego chłopaka. Jednak on szybko mnie dogonił i pociągnął delikatnie za ramię.
- Ej, Greta - złapał mój podbródek i podniósł lekko do góry, żebym spojrzała mu w oczy. - Powiedziałem coś nie tak?
- Nie - zaprzeczyłam - wszystko okej - sprostowałam.
- Na pewno? -
- Tak, jedźmy już - poprosiłam uwalniając już od niewygodnego tematu.
- Okej - westchnął i ruszyliśmy przed siebie.
Kursowaliśmy po okolicy jeszcze jakieś kilkadziesiąt minut, a w drodze powrotnej postanowiliśmy się po ścigać, aż do do willi mojego brata; tak jak wtedy, kiedy byliśmy dziećmi. Spędzałam z Jacob'em przynajmniej jeden dzień w tygodniu, ale zawsze traktowałam go jak przyjaciela; nie opowiadałam mu jedynie o Michael'u.
Przez większość mojego dotychczasowego życia byłam zakochana w szatynie, a kiedy moja miłość została odwzajemniona, ja po paru miesiącach tak normalnie, bez żadnych skrupułów zerwałam z nim kontakt.
Teraz jesteśmy oddalani od siebie o jakieś kilkaset kilometrów, ale gdyby ktoś mnie zapytał w tej chwili, czy jestem szczęśliwa; odpowiedź brzmiała by„tak". Może Jake nie jest Michael'em, jednak najwidoczniej Price nie był mi pisany.A kto by pomyślał, że będę teraz z Evans'em? Mimo tej naszej trzyletniej rozłąki, podczas której myślałam, że już nigdy się nie spotkamy i zupełnie nic nas nie łączy, jesteśmy razem. On darzy mnie tym cudownym uczuciem, którym jest miłość; a ja myślę, że powoli naprawdę się w nim zakochuję.
- Greta, uważaj! - ze stanu zamyślenia wyrwał mnie krzyk mojego towarzysza. Przestraszona po patrzyłam przed siebie i zobaczyłam dużego psa, który wybiegł na ulicę i zatrzymał się centralnie metr przede mną. Kiedy miałam przeczucie, że już nie zdążę zahamować i wpadnę na to niewinne zwierzę, poczułam ramiona Jacob'a obejmujące moją talię przyciągające mnie do jego torsu.
Odwrócił mnie twarzą w swoja stronę i dokładnie mi się przyglądał przez dłuższą chwilę, po czym zapytał - wszystko w porządku?- Tak - przytaknęłam.
- Wracajmy już - zarządził i nie wypuszczając mnie ze swojego uścisku ruszył wolno w znanym nam kierunku.
Po paru minutach znaleźliśmy się u celu. Zaprosiłam mojego chłopaka do środka. Gdy szliśmy do mojego pokoju, Brian z chłopakami, którzy siedzieli w salonie, uważnie nam się przyglądali, ale na szczęście żaden z nich nie odezwał się ani słowem.
- Nie będę długo siedzieć, bo pewnie przeszkadzam - powiedział blondyn, gdy znajdowaliśmy się już w zajmowanym przeze mnie pomieszczeniu.
- Nie, coś ty. Nie przejmuj się nimi. Możesz nawet zostać na noc, jeśli chcesz - zaproponowałam.
- Jeśli ty też chcesz, to dobrze, zostanę. Wszystko dla mojej dziewczyny - uśmiechnął się, a potem mnie pocałował.
***
Pod wieczór namówiłam wreszcie Jacob'a na wspólne obejrzenie jakiejś komedii romantycznej; akurat gdy film się skończył, moja komórka zaczęła dzwonić.
Wyciągnęłam ramię w stronę szafki nocnej, która stała nieopodal łóżka i złapałam koniuszkami palców telefon. Nie patrząc na wyświetlacz nacisnęłam miejsce, w którym znajdowała się zielona słuchawka i przyłożyłam urządzenie do ucha.- Greta? - usłyszałam czyjś głos, jednak nie mogłam go rozpoznać.
- Tak... - odparłam niepewnie.
- Przylatuję do ciebie za dwa tygodnie!
Następny rozdział za tydzień. Co uważacie o związku Grety i Jacob'a? Jak myślicie kto do niej zadzwonił?
Gwiazdkujcie i komentujcie ;)
YOU ARE READING
Plan C
RomanceSzesnastoletnia Greta miała już dwa plany na przyszłość, które po pewnym czasie uznała za niemożliwe do wykonania. Ułożyła "Plan C", który postanowiła wypełnić do końca. Czy to się jej uda pomimo wszystkich przeszkód? Jak wpłynie na jej życie spot...