Do pokoju zaczęły wpadać promienie słoneczne lekko drażniąc moje powieki. Otworzyłam powoli oczy, ale zaraz... ja nie jestem w swoim pokoju! Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany koloru jasnej zieleni, na jednej z nich duże okna z takiej samej barwy zasłonami. Meble były białe, a w rogu mój wzrok odnalazł jakieś drzwi, pewnie prowadzące do łazienki. A ja sama siedzę na ogromnym, dwuosobowym łóżku owinięta w satynowej pościeli. Dopiero po chwili wszystko sobie przypomniałam. Jestem już w Anglii, w domu Brian'a. Odetchnęłam, a w tej samej chwili usłyszałam pukanie; powiedziałam ciche "proszę" i za drewnianej powłoki wyłoniła się postać mojego brata.
- Wczoraj nie mieliśmy za bardzo okazji porozmawiać - stwierdził.
- Nic się nie stali, naprawdę.
- Jak ci się tu podoba?
- Jest cudownie! - oznajmiłam i z otwartymi ramionami opadłam na łóżko.
- Chcesz pozwiedzać trochę Londyn?
- Oczywiście! - pisnęłam i ponownie podniosłam się do pozycji siedzącej.
- To wyskakuj z tego łóżka. Tam masz łazienkę - wskazał na drzwi, którymi już wcześniej się zainteresowałam . - Trafisz potem do kuchni?
- Myślę, że tak.
- To czekam - powiedział i wyszedł; ja wstałam z bardzo wygodnego materaca i podeszłam do moich walizek, których jeszcze nie zdążyłam rozpakować - Zrobię to później - pomyślałam. Wyjęłam miętową spódnicę oraz czarny top, a następnie skierowałam się do toalety. Gdy włosy splotłam w warkocz, mogłam stwierdzić, że jestem już w pełni wyszykowana i wyszłam z łazienki.
Aż podskoczyłam, kiedy w tych "moich" czterech ścianach zauważyłam osobę stojącą do mnie tyłem. Po chwili odwróciła się i mogłam zobaczyć jej twarz.- Oh... to ty Nathan. - machnęłam ręką - Co tu robisz?
- Przyszedłem cię zobaczyć.
- Mnie? - zdziwiłam się - Tylko ja teraz tak jakby wychodzę.
- Tak ciebie, stęskniłem się - puścił do mnie oczko - A gdzie moja droga się wybierasz? - nie jestem twoja.
- Zwiedzać Londyn... - już chciał coś powiedzieć, ale ja dokończyłam swoją wypowiedź - ... z Brian'em.
- Mógłbym się z wami zabrać?
- Niech pomyślę... - udaję, że się zastanawiam. To dziwne, że ten chłopak zyskał w tak krótkim czasie moje zaufanie i sympatię. - No, okej - brunet niespodziewanie podszedł do mnie i zamknął w niedźwiedzim uścisku - Chodźmy - pociagnęłam go za rękę i ruszyliśmy w kierunku schodów. Będąc już przy kuchni usłyszałam kilka głosów. No tak, czyli jednak i tak byśmy nie szli sami.
- Cześć wszystkim! - przywitałam się.
- To my się już będziemy zbierać. Nie rozwalcie mi domu. - powiedział mój brat do swoich przyjaciół i spojrzał na mnie.
- To oni z nami nie idą - spytałam zdezorientowana patrząc na chłopaków, a potem skierowałam przepraszający wzrok na Nathana. - W sumie masz rację, chodźmy już - złapałam bruneta za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi. Jakoś świetnie orientuję się w tym domu, chociaż jestem tu nie całe dwadzieścia cztery godziny. Po chwili oboje znaleźliśmy się na świeżym powietrzu, a mnie ogarnęło to dziwne uczucie, że jestem obserwowana. Może naprawdę mam jakaś paranoję? Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojego towarzysza.
- To co z tymi studiami?
- Eee.. mam przyjść tam za jakiś tydzień, sama nie wiem konkretnie po co; a z tego co wiem za miesiąc zaczyna się rok akademicki... A gdzie tak w ogóle idziemy?
- W kierunku Big Bena... London Eye...
- O to fajnie - zapadła między nami krępująca cisza.
- Chyba wiem za co wczoraj dostałem... - uśmiechnął się i wskazał na swój policzek. Odwzajemniłam jego gest i kiwnęłam głową na znak, aby kontynuował. - Ja... przepraszam; nie powinien cię ani rodziców zostawiać. Nawet nie utrzymywałem z wami kontaktu. Teraz dopiero to zrozumiałem i żałuję tego jak postąpiłem, przecież rodzina jest najważniejsza - podszedł do mnie i delikatnie objął. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu milczałam. - Tak w ogóle to już jesteśmy, mała - pogładził mnie po plecach; zatrzymałam się i spojrzałam przed siebie.
- Wow... - tylko tyle wydobyło się z moich ust. I w sumie w taki sposób minęło nam całe popołudnie. W tej chwili ani przez moment nie żałowałam, że wyjechałam z Nowego Jorku.
Hej!
Jest kolejny rozdział.
Jak się podobał?
Gwiazdkujcie i komentujcie!Udanych wakacji ;)
YOU ARE READING
Plan C
RomanceSzesnastoletnia Greta miała już dwa plany na przyszłość, które po pewnym czasie uznała za niemożliwe do wykonania. Ułożyła "Plan C", który postanowiła wypełnić do końca. Czy to się jej uda pomimo wszystkich przeszkód? Jak wpłynie na jej życie spot...