37.

2K 125 2
                                    


.....kiedy wskazał mi szafkę, odszedł. Otwoorzyłem ją i pakowałem wszystko do sportoej torby. Jedna rzecz przkuła moją uwagę, pudełko po butach.
Rozejrzałem się czy nikogo nie ma , i otworzyłem. w środku były wycinki z gazet, dość stare, sprzed siedmiu lat. A to, co kurwa?!! Po cholere ojcu tutaj brń, pistolet zawinięty w jakieś szmaty. Okej,to troche podejrzane.iem że ojciec był gangsterem i jest, do tej pory. Ale nie jeździ na wszystkie akcje. Nawet mnie żadko puszcza . Zapytam go sam ,  tyle, niech mi to wyjaśni.  Teraz to schowam.

"BIN"
-Ej! Umiesz boksować?"

MAX
-Troche, a co?

"BIN"
-Bo naszem zawodnikow, potrzeba sparing parnera, na góradwadzieścia minut

MAX
-Spoko. Potrzebuję tylko rękawice i ochraniacze.-chłopak popatrzał na mnie, z rozbawieniem. Czy on, się ze mnie nabija? Ja chceeeeee pomóc, a on się śmieje.

Dostałem rkawice i wszedłem na rin, jak zobaczyłem kto na nim stoi. Cofnołem się . Odrazu usłyszałem, sprzeciw dziewczyny.

MARTYNA
-To, jaja jakieś?! Nie będę z nim boksować. "BIN" ściągaj Lachy i ubieraj rękawice.

"BIN''
-O! nie słonko. Nie tym razem, mamdość po ostatnim. Co ci,nie gra, tylko przez góra, dwadzieścia minut. Dopuki twój , sparing partnej nie przyjedzie. Teo,jż szuka kogoś.

MARTYNA
-Nie będe boksować z , burakiem pastewnym, oszustem i kolesiem którego nokautuje stale. Weź , kogoś innego.

''BIN''
-Miśka, nie ma dzisiaj nikogo.

MARTYNA
-DOBRA!. Buraku, umiesz chociaż boksować.?
Bo jeździsz fatalnie, może to chociaż potrafisz robić dobrze.

MAX
-Przekonaj się.

Usłyszałem tylko gong i walka. Teraz mam okazję, i się zemszczę. Dowale Martynie, i doprowadze ją do łez. OOoooooo,,tttaaakkk!
Próbuję zadać cios, ale mi ne wychodz, trzma garde  się broni. Praw,lewa, prosta. To jej taktyka, teraz ją pokonam. Znowu zadałem cios. Nooo, ej! Daj się wykazać. Kolejny raz się obronła. Może mszę użyć innej taktyki.

MAX
-Kochanie, ruszasz się ponętnie- i po cholere się odzywałem, przez to oberwałem.
Okej, 1:0 dla dziewczyny.Skurkowana, dobra jest. Czy jest coś , w czym jest gorsza? Muszę to wiedzieć, muszę znać jej słaby punkt.- Myślisz , że jak zeswatasz swojego wujka z , Panią Kariną, to stwożysz pełną szczęśliwą,rodzinke? A może, chcesz mieć fory na biologii. Nie udawaj już  , takiej cnotki niw wydymki.

MARTYNA
-Zamknij się ,tylko boksuj i zadaj chociaż jeden cios. Bo nie mam, zamiaru się podkładać .i nie staraj sie, wyprowadzić mnie z równowagi, bo to się tobi nie uda, marynowana flondro męska. Wstyd przynosisz, swojemu ojcu, a może jest na odwrót?

Przgieła ,normalnie mnie wyprowadziła z równowagi. Zamachołem sie, by sprzedać jej najsilniejszy cios, a ona co? Zrobiła unik. Nie zdążyłem się odwrócić a Martyna walneła mnie z sierpowego co powaliło mnie na deski. Wjednym miała rację, wstydziłem się ojca a on wstdził się mnie. Letząc tak na łopatkach, wpadł mi do głowy pomysł,  bez na mysłu go zrealizowałem. Podstawiłem nogę Martynie,a Ona się przewróciła  padła koło mnie. Przełożyłem nogę przez dziewczynę, teraz zawisłem nad nia.

MARTYNA
-Co ty, odpierdalasz?!!! Złaź ze mnie.

MAX
-Nie!!!- widziałem jak jej twarz, nabiera czerwien ze złości

MARTYNA
-NIE??-zapytała się kiedy , zaczołem się uśmiechać do niej- A, chcesz mieć , w przyszłości dzieci?

MAX
-A co, chcesz zostać mamusią? To chętnie,urzyczę tobie mojego nasienia.

MARTNA
-złaź, bo oberwiesz.

Droczyłem się z nią,wiedziałem że może mi przywalć. Ale dlaczego jeszcze tego nie zrobiła? Poczułem raptowwniem jak ktoś chwyta mnie i stawia do pionu. Zobaczyłem kto to? No, ni znowu on. Co, on tu robi?

MY PASSION, MY LIFE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz