ROZDZIAŁ. 34 a.

627 36 0
                                    

POV.CONOR

      Spiker zawiadomił nas o tym, byśmy ustawili się na lini startu. Po krótkiej chwili na środek, wyszła skąpo uprana panienka. Ciekawe czy, tak samo się ją posówa, jak ona wygląda? Kątem oka przyuważyłem, tą nową trójkę. No, no maszyny mają całkiem niezłe, muszę dać z siebie stówkę, by wygrać. Po wyglądzie ich jednośladów, nie mogę przewidzieć czy jeżdzą profesjonalnie, czy wogóle umieją na nich jeździć.
Zaraz się o tym, przekonamy.
  1...2...3...GO!!!!
Usłyszałem z głośnika, i żeśmy ruszyli, oczywiście na prowadzenie wysuneło sie Ducati. Cholera dobry ten gostek, ale to nic. Już po minucie go wyprzedziłem, no to teraz Kawasaki. I tak samo, wyprzedzona. Boże, dziewczyno gdzie ty startujesz, masakra. No,to teraz ostatni zawodnik, muszę go wyprzedzić jeszcze przed zakrętem. Ale nosz kurwa, nie dam rady. Zawsze się na nim " wykładam", muszę zwolnić.
   Na prostej go wyprzedzę, tuż przed rampą. Właśnie zwalniam nie znacznie...Co! Czy ten koleś oszalał?! On...on do cholery przyspiesza. Nie, no nie wierzę, jeszcze nigdy nie widziałem, by ktoś pokonał ten cholerny ostry zakręt. To nie możliwe, ten gostek...zrobił czysty " slip cros". Czyli " ukłon królowej" , czysty perfekcyjny, ślizg na bokach kół, podparty jedynie kolanem. Nie, to się nazywa szkoła. Muszę po tem zapytać, gdzie się tego nauczył. Okej, teraz prosta. 340km/h, wyprzedziłem Yamahe minimalnie. 4...3...2... Ej, no! To ja jako pierwszy, miałem wjechać na tą zasraną rampę. Że ,co!? Udany " krwawy skok" , z bocznym siadem. NIEEEEE!!!! Tego za wiele, normalnie skopię tego gostka. Co, on sobie myśli, że wpadnie przejazdem na moje wyścigi, zgarnie mój szmal i się zmyje. Po moim trupie.
   Po ostatniej prostej, wciąż byłem drugi. No super, teraz to przekroczył mete na jednym kole, i to przednim. Przystanął i rozejrzał się, i pojechał po kase. A, zaraz za nim to dwójka. Teraz to ja mu pokarze. Gdy podjechałem bliżej, ze skoczyłem z mojej maszyny i szybkim krokiem, zbliżyłem się do wygranego. Gdy poczułem szarpnięcie w tył.

Fin
- Ej, stary, co ty odpierdalasz. Znowu szukasz zadymy? Odpuść, wygrał uczciwie. Sam widziałem. Po za tym, wszyscy widzieli. Ten koleś jechał bezbłędnie i należy mu się wygrana.

Lu
- Conor, Fin ma rację. Nie urządzaj burdy, może po prostu, poznajmy tego kolesia. Za kumplujmy się i może, czegoś się od niego nauczymy.

Conor
- Nie! Z czajcie może to. Ktoś nowy przychodzi do waszej budy i zabiera wam wasze laski. Co, wy na to?

Fin
- To cios, poniżej pasa Conor. Wiesz dobrze że, Andzi jest dla mnie najważniejsza.

Conor
- No widzisz, ja teraz czuję się tak samo. Jakiś zasrany ktosiek, opierdziela mnie z mojej kasy.

Lu
- Ja, umywam ręce. Nie chcę brać w tym udziału, znowu będziws się bił, a ja nie mam zamiaru, oberwać za ciebie.

   Machnołem ręką, a gdy chciałem się zamachnąć, ktoś przytrzymał w powietrzu moją pięść. Spojrzałem w stronę właściciela ręki i byłem zaskoczony.

Conor
- Zahary? Co ty tu, kurde robisz?

Zahary
- Główno. Co ty odpierdzielasz?

Margaret
- Ej, co jest chłopaki?

Conor
- Margaret, ty też tu? A, ten gostek oberwie!

Zagary
-Wątpie. Po za tym, to....

Margaret
- Zahary, Nie!!!!! Może, pozwól mu obić gębę " temu gostkowi ". Możliwe że wtedy, czegoś się nauczy. Ale najpierw, uprzedzmy " Billy", a nie taz z zaskoczenia.

Widziałem, ten dziwny uśmieszek u nich. Jeżeli " Tax" to Zahary, " Magnum" to Margaret, to kim jest " Billy"?...

C.D.N....

MY PASSION, MY LIFE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz