ROZDZIAŁ. 31

715 40 0
                                    

MAX POV.

Tego czego się dowiedziałem, to wprawiło mnie w nie lada zszokowanie. Po pierwsze; mój ojciec to psychicznie chory idiota, wraz z moim dziadkiem.
Po drugie; dziewczyna która w szkole średniej mi się podobała i obiła mi mordę kilka razy to, moja kuzynka. Możliwe że dla tego, mnie do niej ciągło, bo to rodzina. Po trzecie; właściciel toru to, ojciec mojej kuzynki co oznacza że, Tomi to mój wuj. A, co wiem że zrobię. Odejdę, od ojca i wyjade do Miami, bronić dziewczyny i jedynej krewnej która jest tego warta. Za wszelką cenę, obronie i będę starał się obronić Martyne i jej rodzinę, nawet naszego belfra. Nigdy bym nie przypuszczał że, nasz wuefista, lata za Martyną. Miałem podejrzenia że coś się kręci między nimi po tym, jak złamał mi nos i lostrzegał kilka razy w szkole, ale otrzymałem odpowiedz, na zakończeniu roku. Będę musiał się z nim skontaktować, i dogadać jakoś, by nie myślał że chcę mu, odbić kobietę. Ale, na samym początku, to muszę skontaktować się z własnym ojcem, który potrafi być nie obliczalny. Wszedłem do domu i już zostałem wezwany do gabinetu ojca.

Marcus
- No! Na reście, gdzie ty się do cholery podziewałeś?! Kiedy jesteś potrzebny, ciebie nie ma. Gdzie się szlajesz głuwniażu!!!

Max
-Najpierw na siłce...

Marcus
-Dlaczego, masz bandaż na łapie?

Max
-Oddałem krew.

Marcus
-Coś ty zrobił, idioto!? Po jaki gwint? W jakom szpitalu i dla kogo?

Max
-Po pierwsze, by uratować życie człowieka. Po drugie,.nie oddałem krwi w szpitalu. Po trzecie, odchodze. Z domu, od twojego gangu, nie szukaj mnie.

Marcus
- Ciekawe, gdzie pójdziesz? I komu uratowałeś życie? Po za tym, i tak nie pasujesz do mojej ekipy zbirów, jesteś za miękki taki sam jak twoja matka.

Max
-Tak, i co. Mnie też zabijesz? Tak jak ją. Wiem wszystko, wiem do czego jesteś zdolny by uzyskać tor na własność. Jesteś chory, a ja nie mam zamiaru, uczestniczyć w twoim szaleństwie. Zapomnij że miałeś syna, straciłeś go dnia dzisiejszego. Nigdy nie wybaczę Ci że,  zabiłeś moją matkę i ciotke oraz wujka, a przedze wszystkim że nie powiedziałeś mi tego iż, Martyna Anastazja Norymberg jest moją kuzynką. To moja jedyna rodzina i zabije wszystkich kto zbliży się do niej i jej rodziny.

Nie brałsoba ze sobą niczego prucz pieniędzy,  i wyszedłem z tego miejsca. Wsiadłem do samochodu kumpla i pojechałem je oddać. Zabrać motocykl, na którego zbierałem kilka swoich żeczy i pojechałem.  W tamto miejsce gdzie zostawiłem Eryka. Mimi iż znowu przywitało mnie trzecg uzbrojonych facetów, nie przestraszyłem się.  Zsiadłem z maszyny i zdio£em kask, od razy zostałem rozpozbany przez jednego z osiłków. Zapewnił pozostałych, iż mogą .mnie wpuścić, i poszedłem wraz z nim do windy w piwnicy. Teraz zjechaliśmy na wprost do ostatnich drzwi, gdy je otworzyliśmy i weszliśmy do środka, moim oczom ukazało się,  wielkie oświetlone pomieszczenie z barem, kanapami, stolami do bilardu i piłkarzyki oraz wiele innych. Na.jednej z kanap przyuważyłem Tomiego z panią. Kariną oraz mojego wujka.

Eryk
-Młody? A ty co tutaj robisz?

Max
-Odszedłem od ojca, nie mogę na niego patrzeć,po tym czego się dowiedziałem. A, tak po za tym, chcę się przyłączyć i...wyjechać do Miami, by mieć kuzynkę oraz jej rodzinę na oku, i w razie potrzeby wkroczyć. Do tego, potrzebuję kilku waszych ludzi.

Eryk wraz z Tomim, popatrzeli po sobie, wyglądało to tak, jakby rozmawiali ze sobą telepatycznie. Szczerze, to nie wiedziałem czy mi uwierzą, czy zgodzą się, ale taka jest prawda i to ich kłopot, czy mi wierzyć, czy też nie.

Karina
-Ale z was, stare pierdziele. Chłopak zrozumiał błędne poczynania ojca, chce nam pomóc. A, przede wszystkim Tomi, sam mówiłeś że...

Tomi
- " Lola", wiem co mówiłem. - ojciec Martyny wzioł głęboki wdech i zrobił ciężki zrezygnowany oddech. - Max, zanim się zgodze musisz wiedzieć że...

MY PASSION, MY LIFE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz