ROZDZIAŁ.6

1.3K 80 1
                                    

POV. MARTYNA

Nie spałam całą noc, ani na minutę nie mogłam zmróżyć oka. Myślałam nad tym, jak przekazać tacie, naszą decyzję. Wiem jedno, on nie będzie zadowolony z naszej decyzji.Ale musi zrozumieć, że jesteśmy dorośli, mimo iż młodzi. Myślimy racjonalnie oraz restrukcyjnie kalkulujemy,dojazdy na uczelnie i szkoły, oraz do tej cholernej firmy. Wogóle po jaki gwint, się na to zgadzałam, kiedyś normalnie zamorduję Timona, gołymi rękoma.
  Rozmyślam już kilka godzin, a tak właśnie to która godzina? Spojrzałam na zegarek pytając samą siebie, ja pierdziele już piąta rano. Będzie bardzo ciężki dzień, dobra wstaję idę do kuchni, przygotować kawe i kakao dla " Daki". Ona jedna z nas się cieszy, no i jeszcze Magnum. Dziesięć minut później, gdy pilnuję mleko by nie wykipiało, do kuchni jako pierwszy schodzi tato, super nie ma co. Przygląda się mi uważnie, po czym bierze kubek i nalewa kawy, siadając przy wyspie kuchennej.

POV. TOMI

  Schodziłem właśnie do kuchni, by wstawić ekspres do kawy dla wszystkich, a małej zrobić cherbate, gdy wszedłem doznałem lekkiego szoku, przy kuchence stała Martyśka. Nigdy nie wstawała tak wcześnie, ale chwilka...popatrzałem na nią uważnie i już wiedziałem, niespała całą noc i coś ją męczy. Nie chce na siłę wymuszać na niej wyznań, ale czasami trzeba. Widzę że to ją dręczy, oby to nie było nic złego?

TOMI
-Młoda, co jest? Wiesz że możesz powiedzieć mi wszystko?

MARTYNA
-Posłuchaj, nie denerwuj się odrazu, przemyśl to na spokojnie. Dobrze?
To bardzo ważne, i wolę powiedzieć tobie o tym sama. A ty spróbuj nas, mnie zrozumieć.

TOMI
-Mów wreście, do jasnej ciasnej. Straszysz tylko, wysłucham najgorszego wyznania.

MARTYNA
-Postanowiliśmy z Zaharym że...że wyprowadzimy się z miasta i...- czy ja aby na pewno się nie przesłyszałem? Oni mają się zamiar wyprowadzić z miasta, ale gdzie? Po co? Źle im tu? Z dala odemnie, chcą zostawić mnie i Karinę samych.

TOMI
-Mam na dzieję, że to jakiś głupi żart z twojej strony? Gdzie niby chcielibyście się wyprowadzić? Zostawicie nas samych? Kategorycznie się nie zgadzam, odpowiadam za ciebie, młoda damo.

MARTYNA
-Posłuchaj wuj...tato, według prawa jestem pełnoletnia i sama mogę podejmować decyzję, i robić dosłownie co chcę, nie masz wpływu na to. Ja ze względu na to iż, jesteś moją rodziną, uprzedzam przed czasem. A chcemy przeprowadzić się, do Miami...

TOMI
-DO JASNEJ CHOLERY, SZLAK MNIE TRAFI ZARAZ?!!! DALEJ NIE MOGLIŚCIE ?
Dlaczego tak daleko?

MARTYNA
-Bo tam będzie bliżej na uczelnie, szkoły Dakoty i Zaharego, który postanowił dostać się do tej samej szkoły, co młoda by mieć ją na oku. A mi i Margaret będzie bliżej na uczelnie, do firmy i może otwożymy jakąś małą kawiarenkę, bądż coś?
To nie aż tak daleko, trzy godziny samolotem. W każde wolne dni zjeżdzali byśmy tutaj, albo ty byś przyjechał z ''Lolą" do nas.

TOMI
-Nie wiem, muszę to przemyśleć na spokjnie. Wiem że masz słusznośc, ale będzie mi tu smutno i samotnie. Mimo iż spotykamy się z Kariną to, nie mogę prosić by siędziała przy mnie 24h. Nie mogę od niej tego wymagać.

MARTYNA
-To może...poproś by z tobą zamieszkała, albo cóś. Może zrób z niej wspól właścicielke toru. Nie martw się, przywykniemy i już.

  Wiedziałem że moją córcie dręczą myśli, ale to z czym wypaliła...myślałem że zejdę na zawał. Chcą wyjechać, rozumiem ich ale również i będzie mi smutno, z początku ciężko, ale mam pewność że nie robią tego by, uciec czy też się gniewają o coś, bo tak nie jest. Chcą jechać by ułożyć, sobie życie na spokojnie, myślą racjonalnie tego jestem pewny. Nie wiem tylko jednego,czy kiedyś do nich polece w odwiedziny. Bo nie mówiłem Martynie o pewnej sprawie, i już nie powiem. Tą sprawą jest....

MY PASSION, MY LIFE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz