Pov. Zahary
Zahary
- Szykujemy się, to już dzisiaj. Ericu, śledź uważnie namiary Martyny.
Tomi
- Już dzwonię do Eleonory. Tak jak prosiła.
Kiwnąłem tylko głową, iż się zgadzam. Po mojej informacji, Karina, Teo i Max złapali za telefony, i obdzwaniali wszystkich. Nie minęło półgodziny, a cała reszta była u nas w domu. Ich ludzie, siedzieli w pogotowiu jeden sygnał, wkraczają do akcji.
Eric
- Słuchajcie, Martyna się przemieszcza. Dość szybko, teraz są jakieś 2 km, od miejsca, w którym została przetrzymywana. Zmierzają w stronę, opuszczonego osiedla, domków jednorodzinnych. Tam pewnie się zatrzymają...nie! Czekajcie, skręcili i jadą szosą 72. Cholera!
Tomi
- Co?!
Eric
- Ona, ma wiele rozgałęzień. Musimy poczekać, aż się zatrzymają. Bo inaczej, pojedziemy nie w to miejsce co trzeba.
Karina
- Dobra chłopcy. Sprzęt załadowany, wozy gotowe, możemy ruszać. Bo później może być za późno.
Pov. Martyna
Jedziemy z jakieś 3 godziny, po jakieś opustoszałej szosie. No, na reścię myślałam, że już się nie doczekam. Mam nadzieję, że chłopaki śledzą, mój nadajnik, i wiedzą w jaką stronę zmierzamy. Jesteśmy Już jakieś 3 km, za obrzeżami Miami, gdzie ten idiota, się kieruje. Jeszcze kilka, godzin moi kochani, a będziemy wszyscy razem. Ciekawa jestem, reakcji tego starego dziada i jego synalków.
Pov. Tadeusz.
- Co, jest do cholery? John, Marcus chodźcie tu, szybko!!! Natychmiast.
John
- Co, jest takiego pilnego...
Tadeusz
- Przypatrzcie się uważnie. Czego bądź kogo, tu brakuje?!
Marcus
- Gdzie jest ta...smarkula?!
Tadeusz
- Sam chciałbym to wiedzieć. Uciekła. Ktoś jej pomógł, jej w tym. Musimy przesłuchać nagrania, szybko. Nie mogli odjechać daleko.
Marcus
- John, masz zdrajcę w szeregach. Po tylu latach, Ktoś cię, wystawił bracie.
Poszliśmy szybkim tempem do gabinetu, i zaczeliśmy odsłuchać nagrania.
Ojciec
- Czy, to nie jest głos...tego całego, szczeniaka. Jak mu tam było?
John
- Matt...
Ojciec
- Od, początku mi się nie podobał. Trzeba będzie jakoś go namierzyć...i znaleźć.
Naszą rozmowę, przerwało wtargnięcie, jakiegoś faceta od Johna.
Marc
- Szefie...Matt, nas zdradził! Uwolnił tą szmatę, i z nią odjechał. - Boże wybacz mi mój język,- Zdołałem tylko, podrzucić mu nadajnik do samochodu.
John
- I, teraz mi, to mówisz?! Jak daleko, stąd są?
Marc
CZYTASZ
MY PASSION, MY LIFE.
Teen Fiction*PRĘDKOŚĆ *ADRENALINA *KASKADERKA *RYWALIZACJA *WYGRANA *WZLOTY I UPADKI Te cechy opisują mnie. Moją pasję, zamiłowanie , hobby. Nazywam się Martyna Anastazja Norynberg . Ale wszyscy wołają na mnie "Billy". Dlaczego? Nie pytajcie , sama nie wie...