ROZDZIAŁ.2-4

1.4K 75 0
                                    

TOMI
-....jedynie co mi zostało to... Moja pasja, wyścigi i nie znana przyszłość. Kiedy wróciłem, ojciec wywalił mnie z domu. Gdy dowiedział się iż zostawiłem, ciężarną dziewczynę, i uciekłem od odpoiedzialności, chciał się mnie wyrzec. Wtedy mama dobruchała go, po tym jak opowiedziałem jej, co tak naprawde zaszło. Tato był zły na Alexa, za to że odbił mi dziewczynę, i na Rene że pograła tak ze mną. Martyna nie chcę mówić o nich źle, ale naprawde czułem się skrzywdzony. Kiedy wdziałem ciebie po urodzeniu, zapragnołem mnieć ciebie przy sobie, chciałem ciebie wychowywać ale Alex Rene poprosili bym nie burzył im szczęsliej rodziny, że tworzą pełną rodzinę, że pobrali się i razem chcą ciebie wychowywać. A ja... ja mogę ciebie odwiedzać jako wujek. Bolało mnie kiedy słyszałem jak Alexa nazywasz tatą. Wtedy zrozumiałem że zrobiłem największy błąd swojego życia, że nie walczyłem o ciebie. A zajołem się torem, który dostałem od Backa, to właśnie ten prezent na osiemnaste urodziny mi dał. Powiedział że nie ma własnych dzieci, a mnie traktuje jak własnego syna, przygarnoł mnie gdy dziadek wyrzucił mnie z domu, pomagał nawet finansowo,a ja w zamian tego dbałem o jego tor.
A gdy Alex i Renata pojechali na jedną ze swoich akcji, stało się to co się nie odstanie, zgineli. A ja bez namysłu wziołem ciebie do siebie, wiedziałem że będzie nam ciężko ale nie poddałem się wtedy, chciałem byś kiedyś wyrosła na mądrą, silną, pożądną dziewczyne, a kiedyś kobietę. Ale szczerze mówiąc, moje najśmielsze przewidywania, pokonałaś ty. Bo wyrosłaś na kogoś nie zwykłego, jestem z ciebie dumny, nawet nie wiesz jak bardzo i wiesz co pękam z dumy że w tych żyłach, płynie moja krew, mimoiż jesteś na mnie zła, zawiedziona mną czy nawet mną gardzisz albo nie nawidzisz. Ale wiesz co, Kocham cię córeczko.

No...nor...norm..alnie nie wiem co powiedzieć, rozbeczałam się. Myślałam że tato zostawił mame bo nie chciał mnie, że byłam przeszkodą ale on taki nie jest, chciał mnie ale też wybrał swoją przyszłość, by zapewnić mi wzór jakim był i jest, oraz by zapenić mi byt. Nie wiem jak by się, wszystko potoczyło gdyby mama i Alex żyli. Czy prawda by wyszła na jaw, i powiedziałabym sie że mężczyzna którego traktowałam za wuja, jest moim rodzonym ojcem. Mama też nie była święta, cały czas traktowałam za wzór oddania, wierności i osobę pełną cnót, a tak na prawde to mama była manipulatorką która wykorzystała braci, jednego wykorzystała i zaszła w ciąże, a potem związała się z drugim starszym bratrm. Tak na prade to, muszę się z tym przespać teraz napewno będę inaczej parzeć na mame. Ale zostawmy to na później, teraz to muszę przygotować luch bo będą goście.

TOMI
-Martyna, przepraszam że nie było mnie na zakończeniu roku szkolnego, u ciebie i Dakoty. Pomyślałem że nie chcesz mnie widzieć, że ne życzysz sobie bym się pokazywał i nie chcesz mnie widzieć na oczy. Wiem od ''Loli''że dostałaś wyróżnienie, jestem z ciebie naprawde dumny. Ale powiec mi, co teraz planujesz? Co z Zaharym? Kiedy masz, te spotkanie zarządu w tej firmie? I czy znasz już jego prezesa?

MARTYNA
- Więc tak, spotkanie zarządu jest zaplanowane na za tydzień, w Miami. Z Zaharym jesteśmy od dzisiaj parą, zabrał Dakote i Margaret oraz Karine na lody, będą za...około pól godziny. Więc zapewne ''Tax'', będzie chciał jechać z nami do Miami, bo jedzie ze mną i ''Daki'' Margaret. Do tej pory mieszkałam z Dakotą w domu który kupiłam, od cioci ''Magnum'', bliżej naszego miasta. Myślałam o tym że zapiszę tam do szkoły małą, ale jeszcze muszę porozmawiać o tym z Dakotą i Zaharym, bo plany mogą się zmienić. Możemy zamieszkać w Miami, nie wiem jeszcze.

TOMI
-W Miami? Tak daleko, dlaczego? Jesteś pewna?

MARTYNA
-Tato,-popatrzałam na niego i uśmiechnoł się na nazwe jak się do niego zwróciłam.- Przecież będziemy w stałym kontakcie, będziemy się odwiedzać co weekend i święta. Ty będziesz, do nas przyjeżdzała my do ciebie. Może na mówię, by Margaret z nami zamieszkała.Przyda jej się to, po tym jak rozstali się z Leonem.

TOMI
-Co?! Jak to się rozstali, taka para?

MARTYNA
-Po tym jak powiedziałam im, że chce adoptować Dakote, Leon razem z Tree byli przeciwni,a reszta stała po mojej stronie. Zerwali ze sobą dlatego iż Leoś namawiał przyjaciół przeciw mnie. A Margaret, staneła po mojej stronie.

TOMI
- To się nazywa, prawdziwa przyjaźń.

MARTYNA
- Wiem, dla tego chcę coś dla niej zrobić. A teraz mi pomóż tatku, bo będziemy mieli gości. Robimy grilla i koreczki, czas zacząć imprezke bez alkoholu.

TOMI
-Zgoda.

MY PASSION, MY LIFE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz