Rozdział 23

1.9K 276 81
                                    

Nie odpowiedział, tylko wypił jeszcze kilka łyków whisky i usiadł na krześle. Teraz już trząsł się cały, a z zaczerwienionych oczu płynęły mu łzy. Oddychał tak gwałtownie, że nie wierzyłam, że w pomieszczeniu wystarcza powietrza także dla mnie.

- Irwin, proszę cię...

- Przestań! Przecież wcale nie chcesz znać odpowiedzi! - krzyknął, a jego ciałem wstrząsnął konwulsyjny dreszcz. - Tak, to ja to zrobiłem... Boże, to ja go zabiłem... - Złapał się za przydługie czarne włosy i zaczął je targać. Płakał coraz bardziej. A ja musiałam oprzeć się o futrynę, żeby nie stracić równowagi. Już nie oddychałam, bo zapomniałam, jak się to robi. - Nie wytrzymam... Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Pewnie mi nie uwierzysz, ale chciałem to zrobić dla ciebie. - Popatrzył na mnie z wyrzutem. Zrobiło mi się jeszcze bardziej niedobrze. - Obudziłem się nad ranem. Nie pamiętałem, co się stało, ale zobaczyłem twoją notatkę i domyśliłem się, że to ty mi pomogłaś, kiedy upiłem się do nieprzytomności. Chciałem iść ci podziękować, ale kiedy tylko wyszedłem z mieszkania, usłyszałem śmiech naszej sąsiadki. Poszedłem w tamtą stronę i ukryłem się tak, żeby mnie nie widziała ani ona, ani mężczyzna, którego wpuszczała do mieszkania. Zobaczyłem, że to Dominic i poczułem do niego jeszcze większą nienawiść niż do tej pory. - Zacisnął ręce w pięści tak mocno, że zbielały mu kłykcie. - Pomyślałem, że to nie moja sprawa, ale złość była o wiele silniejsza ode mnie. Chciałem go zabić... Wiedziałem, że jest oszustem i kłamcą. Pomyślałem o tobie i o tym, jaka jesteś dobra i wspaniała. A ten facet cię zdradzał. Tego wtedy byłem pewien. Zdradzał cię z Amandą. Ty mu ufałaś, a on cię krzywdził. Ostrzegałem cię... Ostrzegałem... - Uderzył się w blade czoło otwartą dłonią i znowu rozpaczliwie zapłakał. - Wróciłem do siebie i chwilę ze sobą walczyłem. Nie chciałem tego robić... Nie chciałem... Ale jesteś moją przyjaciółką. Musiałem się na nim zemścić... - Na chwilę zapadła cisza, przerywana jedynie jego charczącym oddechem. - I w końcu wszedłem do mieszkania Amandy. Ona wtedy się kąpała. A on się ubierał... I wziąłem nóż, żeby... - Przerwał i wybuchnął płaczem, zakrywając dłońmi twarz. Ja też płakałam. Patrzyłam na jego zrozpaczoną postać. Wyglądał koszmarnie. Pewnie zrobiłoby mi się go żal, gdyby nie nienawiść, która pojawiła się we mnie jak iskra i podpaliła mnie od wewnątrz. Czułam, że z gniewu cała płonę.

- Nie wiedziałem, że ma bliźniaka... Nie wiedziałem, że to nie on... - Szlochał i znowu sięgnął po leżącą na blacie whisky. Z satysfakcją pomyślałam, że tam, dokąd pójdzie, nie będzie mógł już zapominać o rzeczywistości w swój cudowny sposób. Będzie trzeźwy i będzie musiał stawić czoła temu, co zrobił. Będzie o tym myślał i będzie go to dręczyło do śmierci...

W oddali słyszałam syreny wozów służb ratunkowych i podniesione męskie głosy. Musieli już zajmować się porządkowaniem miejsca zbrodni. Pewnie szukali też osoby, która zadzwoniła po pomoc. Tu jestem - pomyślałam. Jakby ktoś mógł usłyszeć moje myśli.

- Błagam, nie mów nikomu. Zrobiłem to dla ciebie... - Wstał gwałtownie i chwycił mnie za ramiona. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie zbyt mocno. To nie Irwin, którego znałam. To morderca... - przemknęło mi przez myśl i poczułam, że robi mi się gorąco i zaraz spanikuję. - Nie chciałem tego robić. Nie zrobiłem niczego dla siebie... Tylko dla ciebie i Edi. Mówiłem, że dla was zrobiłbym wszystko... - Puścił mnie i otarł zły, odsuwając się.

Nie odpowiedziałam. Zachciało mi się śmiać, że w ogóle miał czelność mnie o to prosić. Zabił człowieka, a teraz zwalał winę na mnie. Nic go nie usprawiedliwiało. Ani sympatia, którą podobno do mnie odczuwał, ani niechęć do Dominica, ani pragnienie zemszczenia się za coś, co zupełnie go nie dotyczyło. A tym bardziej to, że się pomylił i zabił nie tę osobę, którą chciał.

KłamcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz