Rozdział 26

1.8K 268 22
                                    

- Hej, słodka. - Wystarczyły te dwa słowa wypowiedziane przez Ryana do Editty, a już czułam, że się we mnie gotuje. Zajmowałam miejsce przy stoliku niedaleko baru, przy którym siedzieli odwróceni do mnie tyłem, i wytężałam słuch, by słyszeć ich rozmowę. Muzyka dochodząca z drugiej sali bardzo mi to utrudniała, ale jakoś udawało mi się podsłuchiwać.

- Cześć - odpowiedziała Edi i odwróciła się w stronę Ryana, promiennie się uśmiechając. W świetle reflektorów na jej szyi błysnął obiektyw aparatu.

- Znowu się spotykamy. To chyba przeznaczenie - powiedział, a ona się zaśmiała. - Postawię ci drinka - zaproponował i zamówił dwa. No tak, przecież nie będzie piła sama. - Kim jest twój znajomy?

Mężczyzna, który przyszedł z Edittą, poszedł do toalety. Pewnie zaraz wróci. Ryan miał niewiele czasu.

- A co, zazdrosny, że nie jestem tu sama?

- Przejrzałaś mnie - odpowiedział. - Szczerze mówiąc, kiedy cię dzisiaj zobaczyłem, od razu przypomniała mi się twoja propozycja. Nawet nie wiesz, jak bardzo żałowałem, że na nią nie przystałem. Jednak myślę, że jeszcze nic straconego, prawda? - Dostrzegłam jego błyszczące zęby ukazane w moim ulubionym uśmiechu. - Miałem zły dzień. Ale chyba mogę jeszcze wszystko naprawić? - Wziął ją za rękę, a ona jej nie cofnęła. Mimo że po prostu działał zgodnie z planem, czułam coraz większe zdenerwowanie.

- Przykro mi, ale jestem tu z facetem - odpowiedziała, nieznacznie przysuwając się w jego stronę, jakby sama chciała zaprzeczyć swoim słowom.

- Czy to w czymś przeszkadza?

- Zapomniałam, że nie masz żadnych ograniczeń, kochany. Pamiętasz, jak na imprezie w zeszłym tygodniu powiedziałeś mi o Rosalii, z którą zerwałeś? Najpierw ona, potem Marina, a teraz ja? Czy może wszystkie na raz? - Znowu się zaśmiała.

- Rose to nieporozumienie. Z Mariną czasem się spotykam, ale czy to dla ciebie kłopot? Przecież nie musi się o nas dowiedzieć. To będzie nasza tajemnica. - Obserwowałam, jak odgarnia jej z twarzy niebieskie włosy i gładzi ją po policzku. Dokładnie tak, jak kilka godzin temu mnie. Powoli zaczynałam żałować, że się na to zgodziłam. To się nie mogło udać. Przecież nie wyjdzie z Ryanem, zostawiając faceta, z którym tu przyszła. Nie na trzeźwo.

Edi napiła się kilka łyków drinka i zbliżyła się do Ryana tak bardzo, że teraz stykali się nosami.

- Dlaczego miałabym się zgodzić? - spytała ciszej, tak że ledwo ją usłyszałam.

- Bo jesteś ciekawa, czy jestem w tym tak świetny, jak ci się wydaje - odpowiedział, sięgając ręką do jej biodra i gładząc ją po udzie.

Wychodzę - pomyślałam i już wstawałam z krzesła, kiedy nagle zobaczyłam, że facet, który z nią przyszedł, wraca z toalety. Bez zastanowienia zdjęłam okulary i ruszyłam w jego stronę, uważając, żeby nie zauważyła mnie Editta. Nie patrzyła na mnie. Była zbyt zatopiona w oczach Ryana.

- Zastanowię się - usłyszałam jej głos, który miał brzmieć uwodzicielsko. Poczułam mdłości i ucieszyłam się, że by porozmawiać z tym gościem, muszę odejść jeszcze dalej.

- O, cześć - odezwałam się, stając przed blondwłosym mężczyzną w średnim wieku. Miałam rację, już kiedyś go widziałam, ale nie na żywo. Kiedy przeglądałam zdjęcia na aparacie Edi, na jednym zauważyłam jego. Nie wiedziałam, kim był, ale postanowiłam podejść i zagadać, żeby dać Ryanowi jeszcze chwilę na namówienie jej do wyjścia. - Wydaje mi się, że skądś cię kojarzę. - Złapałam go za ramiona i odwróciłam w stronę światła, udając, że mu się przyglądam, a w rzeczywistości chcąc, by stanął tyłem do Editty i Ryana. Na szczęście jeszcze ich nie zauważył. Za to ja w oddali widziałam, jak kończą drinki i powoli zbierają się do wyjścia. Oczywiście, bez problemu udało mu się postawić na swoim.

KłamcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz