Po zabójstwie Dennisa Browna i aresztowaniu Irwina byłam w pracy tylko raz. Napisałam to, czego ode mnie oczekiwano, z jednym wyjątkiem. Nie byłam w stanie zrelacjonować czwartkowych wydarzeń.
- To nawet lepiej, że nie przyszłaś wczoraj do pracy - mówiła Margherita, kiedy w piątek z samego rana weszłam do jej gabinetu, by wyjaśnić swoją nieobecność. - Byłaś w samym centrum najciekawszego wydarzenia ostatniego tygodnia! Powinnaś być szczęśliwa. Ja jestem. Niesamowite, że to ten chłopak, który u nas pracował, okazał się mordercą. Był taki niepozorny. Po prostu rewelacja! Teraz to opiszemy, czerpiąc informacje z pierwszego źródła... - Wskazała na mnie długim palcem z jeszcze dłuższym kolorowym tipsem. - ...I pokażemy światu prawdziwą sensację. Będą zachwyceni, a ten numer okaże się najlepiej sprzedającym w historii naszej gazety. - Jej entuzjazm mnie dobijał. Stanowczo odmówiłam udzielania jej jakichkolwiek informacji i poinformowałam, że wracam do Bergamo i jestem zmuszona zrezygnować z pracy. Nie żałowałam tego. Nie chciałam już pisać o modzie dla czterdziestolatek, a tym bardziej opisywać strasznych wydarzeń, w których uczestniczyłam. Za wiele mnie to kosztowało.
Wydawała się zawiedziona, ale wiedziałam, że to nie z powodu mojej rezygnacji, tylko utraty okazji na jeszcze bardziej szokujący artykuł. Bez żalu opuszczałam redakcję Mediolańskiego stylu i bez żalu żegnałam szefową oraz starsze koleżanki. Jednak niechętnie zostawiałam wśród tych strasznych kobiet Leonarda, który był tam jedyną osobą, która zdawała się mnie lubić.
- Do widzenia, Marino - pożegnał mnie. - Przykro mi, że zabierasz z naszego miasta tak smutne wspomnienia. Oby nigdy więcej nic takiego ci się nie przydarzyło. Nikt nie powinien być świadkiem takich wydarzeń. Na tej ślicznej twarzy zawsze powinien gościć piękny uśmiech. - Uśmiechnął się bardzo uprzejmie. I szczerze.
Tego samego wieczoru byłam spakowana, ale minęło już dwa dni, a ja wciąż siedziałam w swoim mieszkaniu w Mediolanie. Nie do końca wiedziałam, dlaczego jeszcze nie wracam. Chyba przerażało mnie nieuchronne towarzystwo mamy i jej nieustanne wypytywanie o to, jak minęły mi te prawie trzy tygodnie w wielkim mieście. Na pewno będzie oczekiwała dokładnego sprawozdania. Wiedziałam, że wrócę smutna i jeszcze bardziej samotna niż stamtąd wyjechałam. Nie chciałam jej martwić i dlatego nie zamierzałam o niczym jej opowiadać. A chyba nie potrafiłabym teraz kłamać i udawać, że wszystko jest w porządku. Pragnęłam komuś się zwierzyć i pragnęłam, by był ktoś, kto wysłuchałby mnie i spróbował pocieszyć. Jednak to nie mogła być mama, a poza nią nie miałam nikogo. Byłam sama ze swoimi problemami. Jednocześnie nie chciałam tu zostawać ani wracać do Bergamo. Powrót wiązałby się z koniecznością znalezienia pracy, by wspomóc finansowo rodzinę. Musiałabym widywać ludzi i rozmawiać z nimi, jak gdyby nic się nie stało. Nie byłam na to gotowa. Tak bardzo pragnęłam samotności, że przestałam nawet odbierać telefony od mamy. Dlatego siedziałam sama w szarym mieszkaniu, za towarzystwo mając jedynie aniołki w ogrodzie, które często obserwowałam z okna sypialni. Na zmianę myślałam o wszystkim i nie myślałam o niczym. Na zmianę czułam przesyt wszystkiego albo nieopisaną pustkę. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca i dni mijały mi na siedzeniu, leżeniu i chodzeniu pod zimny lub gorący prysznic. To było bezcelowe, ale wciąż łudziłam się, że może tym razem woda wyleczy mnie ze smutku i pozbawi wspomnień. Przestałam czytać, przeglądać strony internetowe, słuchać muzyki. Jedynie modliłam się, by jakoś przeżyć każdy kolejny dzień i zapomnieć o tym, co się stało.
Wśród mnóstwa rzeczy, nad którymi się zastanawiałam, była także sprawa pogrzebu Dennisa Browna. Z jednej strony wiedziałam, że właściwe byłoby wybranie się tam i pożegnanie zmarłego, a z drugiej nie wiedziałam, czy mam na tyle siły. No i jeszcze do tego dochodziły słowa Dominica, który kazał mi się do siebie nie zbliżać. Nie wiedziałam, jaką decyzję podjąć, ale na szczęście miałam jeszcze trochę czasu, bo pogrzeb zaplanowano na sobotę, a tydzień dopiero się zaczął. Tydzień upływający w takim samym przygnębieniu, jak dni zaraz po morderstwie. Nic się nie zmieniało. Nadal czułam pustkę.
CZYTASZ
Kłamca
Mistério / SuspensePięć różnych osób. Pięć innych światów. Pięć okien wychodzących na podwórze, na którym zamordowano małego chłopca. Pięciu świadków. Jeden morderca. I nieskończona liczba sekretów. Marina próbuje uciec przed przeszłością i zacząć nowe życie w Mediol...