25. Troska

268 16 1
                                    

"Świat bez miłości jest martwym światem i zawsze przychodzi godzina, kiedy człowiek zmęczony błaga o twarz jakiejś istoty i serce olśnione czułością."

Albert Camus

*****

Po wizycie u jubilera Dawid wrócił do swojego mieszkania. Zjadł szybki obiad i spojrzał na zegarek. Jego dziewczyna powinna już jakiś czas temu wrócić z treningu.
Wziął do ręki telefon i wybrał jej numer. Dziewczyna jednak nie odbierała.
Zdziwiony siatkarz spróbował ponownie, lecz z takim samym skutkiem. Po kolejnej, nieudanej próbie dodzwonienia się do swojej dziewczyny, Dryja wysłał do niej kilka smsów.
Gdy nawet na to czekoladowooka mu nie odpowiedziała, postanowił zadzwonić do Oliwii. Nie mógł tak bez powodu zacząć panikować, przecież mógł jej się rozładować telefon, albo go wyłączyła, lub wyciszyła i teraz nie słyszy swojego dzwonka. Nie było to co prawda do niej podobne, lecz nie niemożliwe.
Niebieskooka odebrała bardzo szybko:
-Dawid?
-Tak. Jesteś u siebie?
-Nie, mam teraz krótką przerwę w treningu, a co?
-Aśka nie odbiera, ani nie odpisuje i jestem ciekawy dlaczego.
-Serio? Przecież ona jeśli nie jest na żadnym wykładzie, czy treningu, to zawsze ma włączoną komórkę. Dziwne...
-No właśnie. Dlatego dzwonię. Nie wiesz, czy może czasem trening im się nie wydłużył?
-Z tego co wiem, to nie, bo kilka minut temu była tu siostra mojej koleżanki i ona jest razem z Aśką w drużynie, więc musieli skończyć już jakiś czas temu.
-Może miała gdzieś iść? No, nie wiem, do Moniki? Oli? Iwony?
-Na pewno nie. Nic mi o tym nie wspominała. Zresztą Monika była u swojej kuzynki i ma wrócić dopiero wieczorem, Iwona jest pewnie jeszcze w pracy, a u Olki była wczoraj.
-No, nic. Dzięki za informacje. Pojadę do was i zobaczę co się stało. Cześć.
-Nie ma za co. Pa.

***

Dryja w ekspresowym tempie pokonał kilka pięter budynku, bo nie chciało mu się czekać na windę na swoim piętrze i wsiadł do swojego samochodu.
Podróż nie trwała zbyt długo, ponieważ o tej porze dnia w Rzeszowie nie było już korków, dzięki czemu siatkarz szybko dotarł na miejsce. W budynku wsiadł do windy, która szczęśliwie znajdowała się na parterze, jak gdyby czekając na niego.
Na górze środkowy Resovii zapukał do drzwi, ale kiedy nikt mu nie otworzył, ani nie odpowiedział, nacisnął na klamkę, a ta ustąpiła nie stawiając najmniejszego oporu.
Chłopak wszedł niepewnie do środka i zawołał:
-Aśka? Jesteś tu?
Odpowiedziała mu głucha cisza. Ruszył więc dalej, do pokoju swojej dziewczyny. Drzwi do pomieszczenia były otwarte.
Kiedy piwnooki stanął w progu, krew natychmiast odpłynęła mu z nóg, które stały się miękkie jak z waty. Wprost niego, oparta o ścianę, siedziała jego dziewczyna. Miała półprzymknięte powieki, a na jej policzkach były świeże ślady łez. W prawej ręce trzymała białe opakowanie z tabletkami. Po jej prawej nodze płynęła cienka stróżka ciemnoczerwonej krwi. Z szafek były postrącane różne przedmioty, w tym szklany wazon, który teraz leżąc potłuczony na podłodze, był prawdopodobnie przyczyną rany na nodze dziewczyny.
-O nie... Asia... - wyszeptał Dawid i podszedł do brunetki.
Przyklęknął obok niej i położył ostrożnie dłoń na jej policzku, ocierając z niego resztki słonej cieczy.
-Co się stało? – zapytał wyraźnie zmartwiony.
-Ręka... Ale już jest dobrze.
-Na pewno?
-Tak. Muszę tylko trochę ochłonąć.
Brunet kiwną głową i wstał, po czym wziął swoją dziewczynę na ręce.
-Co ty robisz? – zapytała zdezorientowana.
-Ktoś musi zrobić coś z twoją nogą – wyjaśnił i skierował się z nią do salonu.
Położył ją ostrożnie na kanapie i poszedł do łazienki po apteczkę. Po powrocie starannie opatrzył nogę dziewczyny i usiadł obok niej.
-Co się tak właściwie stało? – zadał pytanie, które dręczyło go od samego początku.
-Sama nie wiem. Chciałam zrobić kawę, ale nagle zaczęła mnie boleć ręka. Poszłam do pokoju i tam postrącałam te wszystkie rzeczy z szafek, bo szukałam leków. Ale ból zaczął przechodzić zaledwie kilka minut przed twoim przyjściem.
-Zdarzyło ci się już wcześniej coś takiego? – zapytał z wyraźną troską w głosie brunet.
-Bywało, że od czasu do czasu, trochę bolała, ale nigdy nie aż tak.
-To może powinnaś pójść do lekarza?
-Nie. Nic mi nie będzie. – zaprzeczyła szybko czekoladowooka.
-A jeśli to coś poważniejszego?
-Daj spokój, za bardzo się o mnie martwisz.
-Więc dlaczego nigdy wcześniej cię tak nie bolało?
-Zapomniałam wczoraj wziąć leki, a dzisiaj miałam naprawdę wykańczający trening.
-Czyli przyznajesz się do tego, że trochę przeholowałaś?
-Może...
Dawid zaśmiał się z niedowierzaniem pod nosem i usiadł obok ukochanej na kanapie, obejmując ją czule silnym ramieniem, w które brunetka natychmiast się wtuliła.
-Nie powinnaś się tak przemęczać.
-Niby dlaczego? Mi to pomaga oderwać się od rzeczywistości.
-Może i tak, ale jestem twoim chłopakiem i się o ciebie martwię. Nawet nie wiesz co czułem, kiedy zobaczyłem cię w twoim pokoju.
W odpowiedzi Aśka zagryzła lekko wargę i jeszcze mocniej przytuliła się do swojego chłopaka.
-To jak będzie? Obiecasz, że już nie będziesz, aż tak trenować? – zapytał patrząc jej głęboko w ciemne tęczówki.
-Obiecuję. – wyszeptała.
Chwilę później oboje trwali w namiętnym pocałunku.

***

Następnego dnia z samego rana w mieszkaniu przyjaciółek rozbrzmiewał dźwięk dzwonka telefonu Polonówny.
-Aśka!!! Odbierz w końcu, albo wyłącz to ustrojstwo!!! Niektórzy próbują spać!!! – krzyknęła Oliwia do swojej przyjaciółki.
Za oknem sypał śnieg. Czekoladowooka westchnęła i spojrzała na zegarek. 6:15. Kto normalny może dzwonić o takiej porze i to w dodatku w sobotę?! No, właśnie. Nikt normalny.
-Halo? – powiedziała sennie Aśka, gdy odebrała telefon.
-Cześć. Jesteś w domu?
-Piotrek?! – zdziwiła się – A gdzie indziej miała bym być o tej godzinie?
-Aaa... No, tak. Sorry, że cię obudziłem, ale skoro już nie śpisz, to może mi pomożesz?
-W czym tym razem? Przecież już chyba wszystko przygotowałeś, no nie?
-Niby tak, ale nie wiem jak wyciągnąć Olkę z domu i to tak, żeby miała na sobie sukienkę, bo jakbym zabrał ją tam w zwykłym dresie, to by się na pewno na mnie obraziła.
-I dopiero teraz sobie o tym przypomniałeś?
-Taaak...
-Ech, no dobra. Coś wymyślę. A gdzie dokładnie ją zabierasz?
-Do zamku w Łańcucie.
-No, to by się nie obraziła. Ona by cię zabiła. To o której ma być gotowa?
-Rezerwację mam na 14, czyli najlepiej będzie, gdzieś tak o 13:30.
-Dobra, czyli mam jeszcze jakieś sześć godzin, więc daj mi spać!


Nigdy nie pozwól, aby ktoś niszczył Twoje marzenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz