36. Prezent

141 16 3
                                    


"Nie trać cierpliwości; to jest ostatni klucz, który otwiera drzwi."

Antoine de Saint-Exupery

*****

-Jak ci się podoba? – czekoladowooka wzdrygnęła się przestraszona głosem przyjaciela.
-Jest świetnie. Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała.
-Tak, Dawid przeszedł sam siebie – Krzysiek zrobił chwilową przerwę. – Ale dlaczego siedzisz tutaj, a nie bawisz się w środku?
-Wyszłam ochłonąć... I pomyśleć....
-Nad czym?
-Nad tym czym sobie zasłużyłam na takiego chłopaka i przyjaciół. Wcześniej nie marzyłam nawet o czymś podobnym, a teraz... Na początku miałam wątpliwości co do mojego przyjazdu do Rzeszowa, ale teraz już wiem na pewno, że to była najlepsza decyzja w moim życiu.
-Dziwi mnie jedno – zaczął Igła. – Jakim cudem mogłaś zapomnieć o własnych urodzinach?
Dziewczyna westchnęła, po czym odpowiedziała:
-Kiedy mieszkałam w Gdańsku ograniczały się one do drobnego upominku od babci i cioci oraz życzeń Oliwii złożonych przez telefon. Nigdy nie lubiłam swoich urodzin, więc nie widziałam sensu ich obchodzenia, ale moja babcia uznała, że tak nie może być i co roku próbowała mnie do nich przekonać. Dawała mi prezenty, a ja udawałam, ze się z nich cieszę, by nie zrobić jej przykrości. Jej naprawdę na tym zależało.
-Może jestem zbyt bezpośredni, ale dlaczego nie lubiłaś urodzin? Przecież każde dziecko zawsze czeka na ten jedyny dzień w roku z wytęsknieniem.
-Kiedyś ja też tak czekałam. Po śmierci rodziców wszystko się zmieniło. A urodziny za bardzo przypominały mi moje stare życie. Za bardzo przypominały mi rodziców...
Przyjaciele postali jeszcze chwilę na zewnątrz, nie wypowiadając już żadnego słowa. Lecz kiedy Ignaczak ruszył do wejścia do lokalu, usłyszał z ust Polonówny:
-Dziękuję. Za wszystko...

***

Było już grubo po północy, gdy Aśka i Dawid wracali do siebie taksówką. Oboje siedzieli z tyłu, a dziewczyna wtulała się w tors chłopaka.
-Jak ci się podobało? – zapytał piwnooki.
-Było cudownie. Nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego – wyznała zgodnie z prawdą Polonówna.
-Mam dla ciebie coś jeszcze.
Aśka spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem, po czym powiedziała:
-Już i tak za dużo dla mnie zrobiłeś. Dla mnie najlepszym prezentem jest twoja obecność, to że nigdy we mnie nie zwątpiłeś i zawsze mnie wspierałeś. Gdyby nie ty, nie doszłabym do siebie po wypadku tak szybko.
Dawid uśmiechnął się na te słowa i chciał coś powiedzieć, jednak taksówkarz oznajmił, że dojechali już na miejsce.
Podziękowali i zapłacili za przejazd po czym wyszli z pojazdu.
Kiedy znaleźli się w mieszkaniu czekoladowookiej, Dawid wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i podał je dziewczynie.
-Mój prezent urodzinowy dla ciebie. Na imprezie nie za bardzo było jak ci go dać. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Aśka otworzyła pudełeczko, a jej oczom ukazała się srebrna przywieszka w kształcie serca z wygrawerowanym napisem: „Always".
-Jest piękna – powiedziała Polonówna, przyglądając się ozdobie.- Dziękuję – dodała i pocałowała swojego chłopaka w policzek.
Dziewczyna wyciągnęła ozdobę z opakowania i doczepiła ją do swojej bransoletki, którą dostała kilka miesięcy wcześniej od siatkarzy.
-Ale dla mnie i tak najlepszym prezentem jesteś ty – powiedziała i pocałowała bruneta.

***

Dwa tygodnie później nadszedł długo wyczekiwany przez dwudziestolatkę dzień. Powrót do pełnych treningów.
Gdy tylko Polonówna weszła na stadion, panowała na nim idealna cisza, a wokół nie było widać ani żywej duszy. Zresztą co się dziwić – praktycznie cała rzeszowska drużyna pojechała do Krakowa na mityng lekkoatletyczny.
Dziewczyna stała przez chwilę zamyślona, przyglądając się miejscu, za którym ostatnio najbardziej tęskniła.
-O, już jesteś – z zamyślenia wyrwał ją trener, który niespodziewania pojawił się obok. – Myślałem, że przed dzisiejszym treningiem zdecydujesz się pospać trochę dłużej, żeby lepiej wypocząć.
-Odpoczywałam już zdecydowanie za długo.
Andrzej Kot zaśmiał się cicho, pokręcił głową i powiedział:
-W takim razie idź się przebierać. Widzimy się za dziesięć minut.
-Tak jest! – uśmiechnęła się Aśka i poszła w stronę szatni.

***

I w końcu nadeszła ta chwila. Trener dał gwizdkiem znak do startu, a brązowowłosa dziewczyna ruszyła z miejsca. Gdy tylko to zrobiła, cały świat przestał dla niej istnieć. Wszystko jakby zatrzymało się w miejscu, a ona biegła. Liczyła się tylko ta chwila, nic więcej. Tylko ona i bieżnia, po której biegła.
Po kilkunastu sekundach biegu dziewczyna przekroczyła linię mety i zatrzymała się kilka metrów za nią.
-Widzę, że nie marnowałaś czasu na odpoczynek – powiedział trener z nutą nagany w głosie, spoglądając na wynik na stoperze.
-Przecież pan wie, że nie dałabym rady wysiedzieć w domu tyle czasu i nic nie robić.
-Wiem, ale co za dużo to niezdrowo. Każdy musi mieć czas na odpoczynek. Jeśli nie zwolnisz tempa, to dobrze się to nie skończy.
-Niech pan będzie o to spokojny. Oliwia i Dawid nie daliby mi się przetrenować.
-Wiem o tym i tylko dzięki temu wznowiłem nasze treningi tak szybko. A teraz zmykaj na start. Czeka cię jeszcze półtorej godziny pracy na bieżni.

***

Gdy czekoladowooka wracała z treningu, z jej twarzy ani na moment nie schodził uśmiech. Była zmęczona, ale szczęśliwa.
Dziewczyna zdecydowała się nie tłuc po mieście autobusami, więc szła pieszo, rozkoszując się piękną, majową pogodą. W uszach miała słuchawki, za pomocą których całkowicie odcięła się od innych ludzi, zmierzających w swoje strony.
Aśka zwolniła, gdy poczuła wibracje telefonu, oznajmujące nową wiadomość. Dziewczyna wyjęła urządzenie z kieszeni i odblokowała je.
Od Dawid <3 : „Kiedy będziesz? :*"
Uśmiechnęła się mimowolnie do telefonu, po czym szybko wystukała odpowiedź.
Do Dawid <3 : „Za jakieś 5-10 minut, a co? ;) :*"
Od Dawid <3 : „Nic. Czekam na ciebie już jakieś 10 minut, autobus ci uciekł, czy jak? :D"
Do Dawid <3 : „Nie uciekł, bo idę na nogach ;) Zaraz będę."
Asia przyspieszyła kroku, by szybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu i już po pięciu minutach tam dotarła.
-Hej skarbie – powiedział Dawid na przywitanie i pocałował ją w policzek.
-Hej, gdzie Oliwia? – zapytała czekoladowooka, spostrzegając brak butów przyjaciółki w przedpokoju.
-Wyszła gdzieś przed chwilą z Kubą i kazała przekazać, że może wrócić późno – wyjaśnił chłopak.
-Jeśli wyszła z Kubą to dzisiaj już raczej nie wróci.
Aśka poszła do swojego pokoju, by się przebrać i zostawić torbę sportową, a siatkarz udał się do salonu. Gdy dziewczyna zmieniła ubranie, poszła do salonu i usiadła na kanapie obok swojego chłopak, wtulając się w jego tors.
Piwnooki złożył na jej czole krótki pocałunek i jedną ręką zaczął gładzić jej plecy.
Polonówna westchnęła cicho. Miała kochającego chłopaka, przyjaciół, wracała właśnie do treningów i przygotowywała się do imprezy, o której marzyła od dziecka – Mistrzostw Świata.
Nareszcie zaczęło się układać...
-Śnieżko?
-Hm...?
-Muszę ci coś powiedzieć.


Nigdy nie pozwól, aby ktoś niszczył Twoje marzenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz