37. Zdjęcie

148 20 3
                                    

Szczęście chwilę jest
i za chwilę nie.

Jak zawile to toczy się.
Bezlitosny ogień trawi ból,
serca naiwne tnie na pół.
A jednak wciąż wierzę jej.
Ona jest, wierzę jej.Ona czeka, jeszcze razwybuduje nowy dom.
I choćbym bardzo się bał,
Choćbym przed nią uciekał
miłość to niezniszczalny atom.

TABB & Sound'N'Grace - "Atom"

*****


Aśka podniosła wzrok na swojego chłopaka i zapytała:
-Co takiego?
Dawid westchnął ciężko i odpowiedział:
-Wyjeżdżam.
Polonówna zdziwiła się, ponieważ chłopak wcześniej nie wspominał o żadnym wyjeździe.
-Dokąd?
-Babcia się rozchorowała. Jadę do niej do Jasła.
Asia zmartwiła się na tę informację, bo bardzo lubiła tą sympatyczną starszą panią, jaką jest pani Janina.
-Może pojadę z tobą? - zaproponowała.
-Nie, nie ma takiej potrzeby. Zostań i przygotowuj się do mistrzostw. Zostało już niewiele czasu. Pojadę sam i wrócę za jakiś czas.
-Ale... - próbowała zaprotestować dziewczyna, jednak Dawid jej przerwał.
-Żadnych ale. Nie możesz zmarnować takiej szansy. Za dwa tygodnie przyjedzie ciocia Iza i pomoże mamie. Wtedy wrócę.
Czekoladowooka westchnęła, wiedząc, że nie ma już po co protestować, ponieważ siatkarz podjął już decyzję.
-No, dobrze. Ale masz mnie informować co z panią Janiną.
-Nie martw się. Będę dzwonił codziennie.

***

-Nie byłaś na dzisiaj umówiona z Dawidem? - zapytała Oliwia następnego dnia, gdy wróciła od Kuby.
-Dawid wyjechał dziś rano - oznajmiła Aśka.
-Co? - zdziwiła się niebieskooka. - Dokąd?
-Do Jasła. Jego babcia zachorowała - wyjaśniła dwudziestolatka.
-Kiedy wróci?
-Za dwa tygodnie przyjeżdża siostra jego mamy i wtedy powinien wrócić do Rzeszowa.
Oliwia pokiwała ze zrozumieniem głową i zabrała się za robienie obiadu.
-Ja już jadłam - powiedziała Aśka.
-Niby co? Wiesz, że musisz jeść normalne posiłki a nie jakieś sałatki, a zwłaszcza teraz, kiedy wróciłaś do treningów.
-Nie martw się, zamówiłam sobie z restauracji, bo nie chciało mi się gotować. Dowody są w koszu. Idę teraz na trening, wrócę za dwie, trzy godziny.
Niebieskooka westchnęła, ale nic nie powiedziała.

***

Po stadionie rozniósł się dźwięk gwizdka.
Aśka zwolniła nieco, kończąc okrążenie wokół stadionu, by pół minuty później zatrzymać się obok swojego trenera. Razem z nią zrobiły to również pozostałe dziewczyny z drużyny, które poprzedniego dnia wróciły z zawodów.
-Dobra, koniec na dziś! Idźcie się przebierać - powiedział Kot, po czym przypomniał sobie o czymś. - A, właśnie Aśka, Kinga i Roksana. Przyjdźcie do mnie jak się przebierzecie. Mam do was sprawę.
Dziewczyny skinęły głowami i udały się w stronę szatni. Kilkanaście minut później znalazły się w gabinecie Andrzeja Kota.
-Siadajcie - trener wskazał na kanapę i sam podszedł do stojącego naprzeciwko fotela.
Kiedy dziewczyny wykonały polecenie, albo raczej prośbę, mężczyzna sam usiadł w fotelu, złączył dłonie i zaczął mówić:
-Pewnie zastanawiacie się, po co was wezwałem tutaj do siebie. Jak zapewne wiecie niedługo odbędą się Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Tallinie. Polski Związek Lekkiej atletyki przekazał mi dla was powołania do kadry młodzieżowców. Wasze ostatnie wyniki są świetne, więc postanowiono, że ta impreza będzie dobrym momentem na sprawdzenie waszych sił w takim widowisku. To jak? Wchodzicie w to?
Roksana i Kinga natychmiast się zgodziły, podekscytowane myślą o reprezentacji, ale Aśka nie była co do tego przekonana, więc powiedziała:
-Ale, przecież mówił pan, że...
-Wiem co mówiłem- przerwał jej trener. - Ale zmieniłem zdanie po rozmowie z twoim lekarzem, który nie ma żadnych zastrzeżeń co do twojego wyjazdu na te mistrzostwa. Może to być również dobra okazja do osiągnięcia minimum na sto metrów do mistrzostw w Pekinie. Co ty na to? - zapytał z nadzieją w głosie Kot.
-Jeśli ani lekarz, ani pan nie mają co do tego żadnych przeciwskazań, to bardzo chętnie pojadę - odpowiedziała z nieskrywanym entuzjazmem Aśka.
-I właśnie to chciałem usłyszeć - ucieszył się, klaskając w dłonie trener Resovii.
Mężczyzna wstał i podszedł do biurka, z którego szuflady wyciągnął jakieś dokumenty. Każdej z dziewczyn wręczył po jednym egzemplarzu.
-Zapoznajcie się z tym w domach i podpiszcie na pierwszej i ostatniej stronie. Ty Aśka tylko na ostatniej, bo już wcześniej zapoznałem cię z obowiązkami kadrowymi. Dalej są wymagania sponsorów. Jeśli będziecie miały jakieś pytania albo zastrzeżenia, to śmiało mówcie na następnym treningu.
Dziewczyny skinęły twierdząco głowami.
-Jak przyniesiecie mi podpisane dokumenty, to ustalimy szczegóły zgrupowania, które ma się niedługo odbyć w Arłamowie. To chyba tyle co chciałem wam przekazać.
Zawodniczki Resovii pożegnały się ze swoim trenerem i rozeszły w swoje strony.

***

Aśka nie miała ochoty wracać jeszcze do mieszkania, więc zamiast do niego skierowała swe kroki na Rynek. Usiadła przy stoliku cukierni „Wiedeńskiej", stojącego na zewnątrz i zamówiła u kelnerki kawę oraz swoje ulubione ciasto.
Kiedy czekała na swoje zamówienie, zwróciła twarz ku słońcu i rozkoszowała się ciepłą, majową pogodą. W jej głowie krążyły różne myśli i pytania, głównie te dotyczące kadry, ale i jej chłopaka oraz jego babci. Na co dokładnie zachorowała? Kiedy wyzdrowieje? Co w tej chwili robi Dawid? Jak minęła mu podróż? Polonówna mogła niby zadzwonić i usłyszeć odpowiedzi na nurtujące ją pytania z ust swojego chłopaka, jednak nie chciała mu przeszkadzać, zwłaszcza, że umówili się, że to on będzie wieczorami do niej dzwonił i opowiadał o minionym dniu.
Z letargu wyrwała dwudziestolatkę kelnerka, która przyniosła jej zamówienie. Asia podziękowała i upiła łyk kawy. Jedząc ciasto jogurtowo-malinowe, usłyszała dźwięk wiadomości, dochodzący z torby treningowej. Wyciągnęła z niej urządzenie elektroniczne i odblokowała je, wpisując hasło. Gdy otworzyła folder wiadomości rozczarowała się, gdyż nie był to sms od Dawida. Jego nadawcą był nieznany numer, który dziewczyna widziała po raz pierwszy na oczy. Stuknięciem w ekran otworzyła wiadomość i omal nie zakrztusiła się ciastem owocowym.
Ktoś wysłał jej zdjęcie Dryji, obściskującego się z jakąś długonogą blondyną. Trzeba było przyznać, że dziewczyna miała figurę modelki i była na pewno niższa od Polonówny. Dopasowane ubrania świetnie na niej leżały. Siatkarz wyglądał na zadowolonego z tego spotkania.
„To jeszcze nic nie znaczy" - pomyślała Polonówna. - „Przecież to może być jakaś jego znajoma ze szkoły czy coś."
Brunetka dokończyła pospiesznie swoją kawę, pozostawiając na talerzyku ledwo napoczęte ciasto - przez wiadomość nadaną z nieznanego numeru straciła na nie apetyt - zapłaciła za swoje zamówienie i szybko odeszła w stronę mieszkania, które dzieliła z przyjaciółką.

***

-Na pewno nie znasz tej dziewczyny? Może chodziła z Dawidem do klasy czy coś - zasugerowała Oliwia, gdy czekoladowooka opowiedziała jej o całym zajściu.
-Nie znam jej. I nie mam pojęcia, czy chodziła z nim do klasy czy szkoły. Przecież po moim wyjeździe nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, nie znam wszystkich jego znajomych. A jeśli to jego była?
-A ty od razu najczarniejsze scenariusze - westchnęła niebieskooka. - Nawet jeśli to przecież Dawid kocha ciebie - dziewczyna podkreśliła ostatni wyraz.
-Stara miłość nie rdzewieje.
-Oj, daj spokój! Dramatyzujesz. Na pewno wszystko ci opowie, kiedy zadzwoni i wyjdzie na to, że ona jest narzeczoną jego najlepszego kumpla z klasy.
-Oby.
Oliwia wywróciła oczami i rzuciła w przyjaciółkę poduszką, co zapoczątkowało prawdziwą wojnę.

Nigdy nie pozwól, aby ktoś niszczył Twoje marzenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz