- (Twoje imię)! Chodź tu do mnie! - krzyknął Bokuto, biegnąc do ciebie z otwartymi ramionami. Na jego twarzy jak zawsze widniał szeroki uśmiech, który od razu odwzajemniłaś. Ba! Gdy tylko usłyszałaś jego głos już szczerzyłaś się od ucha do ucha.
- Bokutoo! - zawołałaś, ruszając w jego stronę.
Uczniowie Fukurodani przyzwyczaili się już do takich widoków. Nikt nie zwracał szczególnej uwagi na dwójkę klejących się do siebie przyjaciół, od razu po zakończeniu lekcji. Co z tego, że chodzą do jednej klasy? Co z tego, że nie widzieli się tylko przez pięć minut, gdy przebierali buty? Wszystkie szkolne plotkary mówiły, że nawet taki mały okres czasu jest męczarnią dla zakochanej pary.
Na takie rzeczy reagowałaś śmiechem. Ty i Bokuto? Nie ten wszechświat. Wy jesteście raczej przyjaciółmi. Najlepszymi! W końcu, gdy spotyka się kogoś tak samo szalonego, nie pozostaje nic innego, jak być jeszcze bardziej szalonym razem z nim! Tak mniej więcej wyglądała twoja znajomość z atakującym drużyny siatkarskiej. Pełna krzyków, radości, śpiewu, latających sów i staników. I oczywiście denerwowania wszystkich ludzi dookoła.
Tuż przed waszym zderzeniem, które miało być zwykłym przytulasem, wystawiłaś rękę do przodu. Tym sposobem, Bokuto dostał w twarz, zanim w ogóle zorientował się, co się dzieje. Zaśmiałaś się głośno, skulając się w pół.
- To było najlepsze! - wydusiłaś ledwo, nadal się śmiejąc. - Masz czerwony ślad na twarzy!
Chłopak na początku patrzył na ciebie zmieszany, ale zaraz się do ciebie przyłączył. Jego głośne "Ho, ho!" było pewnie słychać w całej szkole. Gdy tylko sobie to uświadomiłaś, śmiałaś się jeszcze bardziej. Miałaś małe problemy z wzięciem oddechu, ale kto by się tam przejmował?
- Nie zaszkodziłoby, gdybyście byli trochę ciszej - powiedział ktoś zza pleców Bokuto. Powstrzymałaś na chwilkę śmiech, więc tylko z wielkim uśmiechem spojrzałaś na owego kogoś.
Akaashi wyglądał jakby był zirytowany. Zdziwiło cię to nieco, w końcu ten chłopak to oaza spokoju. Czy obojętności, wszystko jedno. Nigdy jakoś specjalnie nie zwracał uwagi na wasze wybryki, co więcej, czasem pomagał Bokuto wyjść z nich cało. Nadal pamiętasz jego minę, kiedy za namową swojego przyjaciela przyszliście do jego domu po pomoc. Cali w mące. I jajkach. Niech ten dzień przepadnie w niepamięć!
Więc co go tak teraz ugryzło, że zwraca uwagę na drobnostkę?
- Oj tam, Akaashi, właśnie by zaszkodziło! Ludzie w samolocie nie usłyszeliby nas! - powiedział Bokuto, a ty natychmiast na niego spojrzałaś z ekscytacją w oczach.
- Samolot?! Gdzie?! - spytałaś, szukając go gdzieś na niebie.
We dwójkę zawsze cieszyliście się z małych rzeczy, na które już nikt nie zwraca uwagi. Było to dla ciebie motywujące - móc widzieć więcej niż inni z pomocą kogoś tak bliskiego. Więcej zabawy!
- Tam! - powiedział, wskazując palcem w punkt nad waszymi głowami. Spojrzałaś i faktycznie - widniał tam biały ślad oraz mała kropka, która była oczywiście ową maszyną. Wydaliście z siebie okrzyk zachwytu i pomachaliście do niewidocznych pasażerów. Już miałaś krzyknąć im jakieś pozdrowienia, kiedy zauważyłaś, że Akaashi sobie poszedł bez pożegnania.
Wychodził już przez bramę. Chciałaś za nim pobiec, ale poczułaś uścisk na ramieniu. To był Bokuto, który uśmiechał się do ciebie radośnie.
- Problemy miłosne - powiedział z miną pana wszechwidzącego. Wyglądał, jakby był naprawdę dumny, że to wie.
- Co? Zakochał się? W kim? Znam ją? Spotkali się już? O mój boże, mój mały Akaashi będzie miał dziewczynę! Musimy z nim pogadać. - Spoważniałaś, patrząc prosto na chłopaka. - Trzeba mu wytłumaczyć, wiesz, pszczółki i kwiatuszki. A może lepiej będzie z piłką i siatką? Tyle opcji, co wybrać?!

CZYTASZ
One Shots
FanfictionZbieram zamówienia na one shoty *0* Głównie z takich anime jak: ~Haikyuu ~Kuroko no basket ~Noragami ~Kamisama Hajimemashita ~Durarara ~No game no life ~Kokoro Connect ~Ansatsu Kyoushitsu ~Ao no Exorcist Ale możecie prosić też o...