Przeciwieństwa się przyciągają.
Rozpalają serce, zapewniają ciekawość, namiętność związku. Dopasowują, małymi krokami zmieniają charakter, aby stać się jeszcze bliższym tej osobie. Akceptują najgorsze wady. Kochają zalety. Dopełniają się, tworząc wspólnie coś mocniejszego, potężniejszego. Dają sobie moc zniszczenia siebie nawzajem - jednym słowem, ruchem, spojrzeniem. Oddają swoje serca i dusze, nie oczekując zbyt wiele w zamian.
Tego właśnie bał się Izaya. Zaufanie w pełni komuś innemu niż sobie po prostu nie pasowało wiecznemu manipulatorowi, zapatrzonemu w szeroki świat. Nie odnajdował w sobie nigdy tylu nadziei na dobroć, choć nigdy specjalnie jej nie szukał. Podświadomie bojąc się odrzucenia, wmawiał sobie miłość do całej ludzkości, która w rzeczywistości była tylko ucieczką. Jak całe siedem miliardów chodzących dusz może go nie akceptować? Cokolwiek zrobią, powiedzą, pomyślą, to zawsze będzie tylko mała cześć tego co "kocha". W ten sposób nie musiał nikomu ufać. I nikt nie ufał mu.
Przeciwieństwa się przyciągają.
Pomagają kształcić charakter. Nie zmuszają do zmian, ale powoli, niepostrzeżenie wprowadzają je w życie. Rozgrzewają zimne serca, rozmiękczają twarde umysły. Próbują zmieniać na lepsze, usunąć wady bez krytykowania ich. Prowadzą, tłumaczą, nie opuszczają - nieustannie towarzyszą, poprawiając dzień samą swoją obecnością. Czasem tylko to wystarcza.
Shizuo nigdy nie chciał zmian. Podobała mu się prostota jego życia, nieskomplikowane znajomości. Szczerość biła od niego na odległość, niektórych przyciągając, innych odpychając. Nigdy nie próbował stać się kimś innym, zmuszać się do czegoś. Jeśli coś go denerwowało, wściekał się. Gdy coś mu się podobało, uśmiechał. Nie miał najmniejszej ochoty niczego plątać. A tym bardziej dostosować się do kogoś.
Więc dlaczego byli razem? Dlaczego Izaya lubił śmiech Shizuo? Czemu blondyn tęsknił, gdy jego pchły nie było w pobliżu? Czemu spotykali się potajemnie, nadal ganiając się okazyjnie po ulicach? Dlaczego zawsze w domu Izayi było ciasto, którego sam nie cierpi, ale Shizuo kocha? Dlaczego, kiedy informator został zaatakowany, to właśnie on go uratował?
Oboje uważali, że niszczą się nawzajem. Myśleli, że zatruwają swój charakter, zmieniają się przymusem, tracą własnych siebie. Ale nikt nie powiedział, że to koniec. Trwali w takim toksycznym dla nich związku, nie mając odwagi, czy też chęci, aby to przerwać.
Shizuo siedział na kanapie, przyglądając się pracującemu Izayi. Oparł się wygodnie, wiedząc o czekającej go godzinie bezczynności. Przyszedł o wiele za wcześnie, nie mogąc opanować zniecierpliwienia. Nie widział się z chłopakiem - jego chłopakiem - od tygodnia, czasem tylko rozmawiali przez telefon, czy słyszeli jakieś wiadomości od znajomych. Mimo że czasem towarzystwo Izayi działało mu na nerwy i sprawiało, że miał nieodpartą chęć rzucenia czymś - najlepiej lodówką - prosto w jego przystojną twarzyczkę, dłuższa przerwa w ich spotkaniach zdenerwowała go jeszcze bardziej. W jakiś pokręcony sposób przywiązał się do niego, prawie uzależniając. Był jak świeże powietrze dla jego zanieczyszczonych płuc.
- Shizu-chan, wiesz, że nie mogę się skupić, kiedy tak mi się przyglądasz? - powiedział Izaya, nawet nie odwracając wzroku z komputera. Cały czas szukał jakiś informacji o nowo powstałym gangu, który zamieszał się w przemytnictwo narkotyków. Podobno mieli małą kłótnie z Yakuzą, więc od razu się tym zainteresował. Ciekawe fakty zapisywał w zeszycie, notując wszystko z dokładnością co do słowa. Wydawał się całkowicie pochłonięty pracą, dlatego Shizuo zdziwił się, słysząc taką uwagę. Potarł kark, czując się trochę niezręcznie.
- Sorka, pchło - odparł tylko, od razu przekierowując wzrok na pokój. Jego uwagę przykuła ulotka z Rosyjskiego Sushi. - Jestem głodny. Zadzwonię do Simona, mam ochotę na sushi. Chcesz też coś?
CZYTASZ
One Shots
FanfictionZbieram zamówienia na one shoty *0* Głównie z takich anime jak: ~Haikyuu ~Kuroko no basket ~Noragami ~Kamisama Hajimemashita ~Durarara ~No game no life ~Kokoro Connect ~Ansatsu Kyoushitsu ~Ao no Exorcist Ale możecie prosić też o...