5. Kuroo x reader

7.7K 298 95
                                    

     To wszystko działo się szybko. Nie czułaś tego tak, jak myślałaś, że będzie. Czas miał zwolnić, twoje serce powinno przestać bić, a w głowie miały plątać się ze sobą myśli. Zamiast tego było zupełnie inaczej. Nie miałaś czasu na jakąkolwiek reakcje. Nie wyciągnęłaś przed siebie ręki, nie krzyknęłaś. Tylko stałaś, patrząc na nieruchowe ciało Kuroo Tetsurou.

  Wracaliście ze szkoły, jak co dzień. Towarzyszył wam Kenma, szliście w te same strony. Szare chmury wisiały nad wami, zapowiadając deszcz. Zimny wiatr cały czas szarpał twoje włosy w różne strony. Rozmawialiście o teście z matematyki, który poszedł wam tak samo, jak zawsze. Nic się nie wyróżniało. Nikt nie mówił, że twoje niebo ma pęknąć od tak. 

  Doszliście do skrzyżowania, na którym zwykle Kenma rozstawał się z wami, idąc w kierunku sklepu komputerowego. Pracował tam jego wujek, więc zawsze chodził tam po szkole. Pożegnał się z tobą i Kuroo skinięciem głowy, na który nawet nie zwróciliście uwagi, zajęci rozmową o niczym poważnym. Niewzruszony chłopak poczekał, aż samochód ustąpi mu i będzie mógł przejść. Gdy znalazł się taki dobry człowiek, poszedł, znowu zajmując się swoją grą. 

  Z prawej strony jechał samochód z naprawdę dużą prędkością. Kuroo zauważył go o wiele szybciej niż ty i Kenma. Wbiegł na pasy, krzycząc coś do chłopaka. Kenma, nie dostrzegając niebezpieczeństwa, odwrócił tylko głowę w waszą stronę. Jego wzrok wydawał ci się tak znudzony jak zazwyczaj. 

  Kuroo zepchnął Kenmę z drogi. Kuroo nie dał rady uciec przed samochodem. Kuroo został przejechany przez samochód. Kuroo leżał na drodze. Kuroo nie ruszał się. 

  Pierwszy zareagował kierowca owego samochodu. Wyszedł z pojazdu i uklęknął przy chłopaku, chyba sprawdzając czy oddycha i czy serce mu bije. Później byłaś ty. Wyciągnęłaś z kieszeni telefon i drżącymi rękami zadzwoniłaś na pogotowie. Czułaś wielką gulę w gardle, czekając aż ktoś odbierze. Nie mogłaś oderwać wzroku od leżącego Kuroo. Kątem oka widziałaś, że Kenma siedzi na chodniku, patrząc się zrozpaczonym wzrokiem na niego. W kilka minut obok miejsca wypadku pojawiło się mnóstwo ludzi. Ty nie chciałaś podchodzić bliżej. Nie wiedziałaś, czy nie rozsypałabyś się wtedy całkowicie. Musiałaś zachować choć trochę spokoju. 

  Nie pamiętasz, jak dokładnie to później było. Telefon, pogotowie, nosze, ludzie w czerwonych strojach, krzyczący Kenma. Nadal nie płakałaś, czułaś się pusto. Choć, czy to można nazwać pustką? To była wielka całość z skrajnych emocji, zbyt trudnych do odczuwania. Zbyt trudnych do zrozumienia. Do szpitala zabrał was wujek Kenmy. Podczas podróży nie mogłaś myśleć o niczym. Czasem czułaś straszny ból w piersi, bo zapominałaś o oddychaniu. A może nie tylko dlatego. Liczyłaś w ciszy bicie swojego serca, bo liczby są milsze od rzeczywistości. Proste, zawsze takie same, zwyczajne. Bum, bum. Raz, dwa. Bum, bum. Trzy, cztery.

  Może chciałaś też słyszeć, że twoje serce nadal tam jest. To śmieszne, bo czułaś, że powinno był zmiażdżone na kawałki, rozprute i porozrzucane po wszystkim. Takie szklane serce jakie miałaś, już dawno powinno się rozkruszyć. Nie ma już kogoś, kto mógłby je pozbierać.

 W szpitalu nie dostaliście wielu informacji. Dopiero po przyjeździe jego rodziny, dowiedzieliście się paru rzeczy. Po pierwsze, Kuroo ma teraz operacje, od której będzie zależało jego życie. Po drugie, będzie mała szansa na to, że będzie kiedykolwiek mógł stanąć na nogi. Po trzecie, w której sali jest operacja i do której zostanie późnej przeniesiony. 

  Operacja trwała osiem godzin. Dopiero koło piątej, kiedy Kenma przepraszał cię cały czas, zaczęłaś płakać. Nie mogłaś złapać oddechu, twoje ramiona drgały gwałtownie, nie widziałaś nic przez zasłonę łez. Przytuliłaś się mocno do blondyna, który był na skraju załamania. Drżał bardziej od ciebie, a jego oczy były już mocno napuchnięte i zaczerwienione. Nie mógł nawet spojrzeć na innych członków rodziny Kuroo - czuł się winny za to wszystko. Jego gra została tam, na chodniku. Z jeden strony czułaś wielką wściekłość na niego. Miałaś ochotę powiedzieć mu, że to jego wina, że powinien być bardziej ostrożny, że powinien on wpaść pod samochód, nie Kuroo. 

One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz