16. Shizuo x reader

3.4K 157 43
                                        

Zgasiłaś papierosa w popielniczce, wydmuchując jeszcze trochę dymu z ust. Przyglądałaś się szaremu obłokowi, który mozolnie piął się ku górze. Gdy zaczął blednąć, uciekać przed twoim wzorkiem, już w całej swojej okazałości mogłaś zobaczyć szare miasto i puste ulice, wijące się pomiędzy nieświecącymi latarniami. Zauważyłaś tylko małego psa, przybłędę, który stał pod jakimś daszkiem, kryjąc się przed wszechobecnym deszczem.

Otworzyłaś okno, chcąc wpuścić do środka trochę świeżego powietrza. Zapach tytoniu przestał ci przeszkadzać dawno temu, ale pomyślałaś, że dobrze zrobi mały przewiew. Nawet, jeśli na dworze jest ulewa. Przecież ani ty, ani twoje mieszkanie nie są zrobione z cukru.

Parząc na takie ponure i bezbarwne Tokio zebrało ci się na małą melancholię. Aż poczułaś ciepło rozchodzące się w sercu, gdy pomyślałaś o gorącej herbacie i czerwonym kocyku. W takim stanie mogłaś godzinami patrzeć na całe miasto, zostawiając gdzieś w tyle troski i codzienne problemy, których ostatnio było niestety coraz więcej.

Przeklinałaś czasem młodszą siebie za nierozważne decyzje i nieodpowiedzialne zachowanie. Gdybyś rozumiała trochę bardziej "dorosłość" i miała więcej rozumu, wszystko wyglądałoby inaczej. Czasu jednak nie można cofnąć, więc odtrącałaś te myśli za każdym razem, kiedy tylko się pojawiały. Liczy się teraźniejszość i przyszłość. Musisz tylko ułożyć sobie wszystko na nowo.

Wyprowadzka do wielkiego miasta, szukanie pracy na szybko, studia, różnego rodzaju kursy - to wszystko spotkało cię już na początku. Już po miesiącu zaczęło brakować pieniędzy. Harowałaś przez dnie i noce, ale nie przynosiło to takich zysków, jakie były potrzebne. Zaczęłaś zadłużać się w jednej firmie, chcąc choć przez moment być stabilna finansowo. Po tym wszystko jakoś się unormowało. Mimo, że nadal jest krucho z kasą, wyrabiasz chociaż jakoś z czynszem i szkołą. Zmieniłaś mieszkanie i znalazłaś pracę jako kelnerka w pobliskiej kawiarni.

Jedynym problemem - oprócz naprawdę małego i szarego mieszkania - był niezapłacony dług. Ale i to z czasem miało stać się przeszłością. Uzbierałaś już całą potrzebną kwotę, oszczędzając jak najwięcej się da. Niedługo powinien przyjść tutaj ściągacz długów.

Jego przyjście poprzedził brzęczący dzwonek do drzwi.

Wstałaś z fotela, prawie natychmiast tracąc równowagę. Noga ugięła się po tobą, boląca od długotrwałej pozycji. Że też nawet odpoczynek potrafi być szkodliwy. Podeszłaś powoli do drzwi, zastanawiając się czy znowu ujrzysz przed nimi mężczyznę z dredami, który wcześniej odpowiadał za twój dług.

To jednak nie był on. W progu stał wysoki blondyn, choć jego włosy oklapły od deszczu. Pewnie zapomniał parasolki - był cały przemoczony. W ustach miał zgaszony papieros, a na nosie okulary przeciwsłoneczne, całkowicie bezużyteczne w tej chwili. Jego twarz wykrzywiała się w grymasie zirytowania.

Kogoś ci przypominał, ale nie wiesz, kogo.

- Chyba wiesz, po co tu jestem - burknął, patrząc na ciebie, jakbyś była odpowiedzialna za tę paskudną pogodę. Aż się wzdrygnęłaś. On wywoływał u ciebie jakieś dziwne emocje.

Pokiwałaś głową i sięgnęłaś do tylnej kieszeni. Wyciągnęłaś z niej kopertę, która w środku posiadała spory plik pieniędzy. Podałaś je mu z ostrożnością, jak największą świętość - kosztowała cię przecież kilka miesięcy życia o chlebie i wodzie! Nie mogłaś pozwolić, aby coś się z tym stało.

Blondyn przyjął to bez zbędnego gadania. Dostrzegłaś u niego coś w rodzaju zadowolenia. Chyba cieszył się, że nie miał z tobą zbytnich problemów. Sprawdził tylko, czy wszystko się zgadza i obrócił się w stronę wielkich, wyścigowych kropel deszczu. Usłyszałaś ciche westchnienie.

One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz