25. Byakuya x reader

3.9K 116 143
                                        

   Nie mogłaś wyjść z podziwu, jak taki mały plac zabaw mógł się zupełnie nie zmienić. Huśtawki nadal były tak samo czerwone, z odpadającą farbą tu i ówdzie. Drzewa ciągle zrzucały liście w nie tę porę roku, co trzeba. W piaskownicy piasek był dziwnie jasny, a ławka nie miała dwóch belek. Chodnik pełen był poprzylepianych gum, napisów z kredy i papierków po słodyczach. Uśmiechnęłaś się na myśl, że dzieci mogą bawić się tutaj, tak samo jak ty kiedyś. Że mogą przyzywać tu swoje pierwsze przygody, rozpoczynać pierwsze przyjaźnie, zaczynać swoje życie. To jakby zataczać krąg od nowa. 

  Usiadłaś na huśtawce, o wiele za małej. Pod twoimi nogami leżało mnóstwo pożółkłych liści, które trzeszczały z każdym twoim najmniejszym ruchem. Wiatr zrywał się co chwila, porywając czasem parę z nich. Zachodzące słońce delikatnie raziło cię w oczy, zmuszając do lekkiego zmrużenia powiek. Odepchnęłaś się delikatnie od ziemi, uważając, aby nie zahaczyć nogą o ziemię. 

   To wszystko wywoływało tak wiele wspomnień. Tyle szczerych uśmiechów, beztroskich zabaw od rana do wieczora, prostych przyjaźni i miłych słów, przeżyłaś tylko wtedy, jako dziecko. Tak niewiele zostało z dziewczynki, którą kiedyś byłaś. To aż smutne, ile marzeń i idei odrzuciłaś, tylko dla stania się kimś doroślejszym. W zamian za radosne gry dostałaś pełno strachu i lęku. Zamiast prostego bycia i szczęścia zdobyłaś doświadczenie zdobyte łzami i trudem. 

  W końcu tym chyba jest dorastanie. 

  Myślałaś, że pobyt w miejscy z twoich wspomnień będzie bardziej bolesny. Jedyne, co teraz czułaś, to delikatną nostalgię i tęsknotę za tamtymi dniami. Nie żałowałaś, że przeminęły, a cieszyłaś się, że kiedykolwiek były. 

Jedyną różnicą pomiędzy twoją pamięcią a rzeczywistością był brak żywej duszy w tym miejscu. Ze względu na późną porę, nikt już tutaj nie lepił niczego w piaskownicy, ani nie grał w klasy. A może nawet w dzień rzadko kto tutaj przychodzi. Może plac zabaw został zapomniany, jako mały, brzydki i zniszczony. Mimo że przychodziły ci do głowy takie pomysły, nie smuciły cię. Wszystko co łączyło cię z tym miejscem już dawno znikło. 

   – Nawet do domu nie potrafisz wrócić bez czyjejś pomocy? – powiedział znany ci głos, gdzieś za twoimi plecami. Nawet się nie przestraszyłaś. Jakbyś tylko na niego czekała. 

   – Dawno nas tutaj nie było, prawda, Togami? – zapytałaś, wpatrując się z powoli ciemniejące niebo. Pojawiły się na nim już pierwsze gwiazdy. Blade widmo księżyca powoli przyjmowało cały kosmos. 

   – Byliśmy tu kiedyś? Nie pamiętam. 

Podszedł do ciebie i usiadł na drugiej huśtawce. Czułaś jego wzrok na sobie, ale nadal wpatrywałaś się w górę. 

   – Jasne, że pamiętasz. Tu się poznaliśmy. Wiesz, że minęło prawie 10 lat? 

  – Aż tak długo z tobą wytrzymuję? Powinnaś być mi wdzięczna. 

   Parsknęłaś śmiechem. Togami to naprawdę człowiek o skrajnym charakterze. Potrafi mówić takie rzeczy, ale to zawsze on się o ciebie troszczył. Jakkolwiek temu by zaprzeczał, martwił się o ciebie, czasem nawet kosztem własnego zdrowia. Widział, gdy coś było nie tak. Pomagał, jak tylko umiał. Nigdy by nie powiedział, że jemu na tobie zależy, ale nie pozwoliłby aby stało ci się cokolwiek. Czasem był nawet nadopiekuńczy, czy zaborczy. Chciał za pomocą swoich wpływów wyrzucić dziewczynę, która przez przypadek cię popchnęła. Podczas twojej choroby nie wychodził z twojego pokoju. Był prawdziwym przyjacielem. 

   Dla ciebie był też kimś więcej. Od dzieciństwa podziwiałaś jego niezależny charakter. Jego oczy miały taki piękny blask, czystej determinacji i siły. Patrzyłaś na niego, kiedy podawał ci rękę, kiedy stawał się bohaterem w twoich oczach i nawet nie wiedziałaś, że to uczucie przerodziło się w miłość. Kochałaś, zanim zdołałaś poznać wartość tego słowa. 

One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz