~Luke~

Jechałem samochodem a na fotelu obok spała Alex. Wyglądala tak uroczo. Trzymając kierownicę sięgnąłem po bluzę, która leżała z tyłu na fotelach. Przykryłem ją a następnie wjechałem w jej ulicę. Podjechałem pod odpowiedni dom i wyłączylem silnik. Na podjeździe stał czarny range rover więc spodziewałem się ze jej rodzice są w domu. Wysiadłem z samochodu, obszedłem go i otworzyłem drzwi od strony dziewczyny. Wziąłem ją na ręce i przykrywając bardziej bluzą skierowałem się w stronę drzwi. Zapukałem mając nadzieję ze ktoś mi otworzy. Czekałem dobre 5 minut a drzwi otworzył mi Ashton. Wyminąłem go i wszedłem do domu. Zdjąlem trampki trzymając mocno dziewczynę. Odwróciłem się do chlopaka.

- Popisałeś sie - powiedziałem po czym skierowałem się na piętro z nadzieją że tam będzie pokój dziewczyny. Szedłem przez korytarz aż natrafiłem na drzwi obklejone naklejkami różnych zespołów i podpisanym "Tu światem rządzi Alex". Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Pokój był czarny i przestronny. Polozylem dziewczynę na łóżku i zdjąlem jej trampki. Przykryłem ją kołdrą i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się w stronę schodów. W salonie siedział Ashton. Stanąłem przed nim.

- Zostawiłeś ją ? Jeszcze w jej urodziny ? - powiedziałem z wyrzutem - Takim jesteś przyjacielem ?

- Słuchaj ja wszystko wyjaśnie.

- Ty nie wyjaśniaj tego mnie tylko jej - wskazalem na górę schodów - Najlepiej rano - skierowałem się w stronę drzwi. Ubralem trampki i wyszedłem z domu dziewczyny.

~Alex~

Obudziłam się rano z potwornym bólem głowy. Byłam u siebie ? Okej. Wstałam z łóżka. Byłam w tych samych ciuchach ale miałam jeszcze bluzę. Dużo za dużą bluzę. Wzruszylam ramionami i wyszlam z pokoju kierując się w stronę schodów. Z dołu dochodziły rozmowy. Zeszłam po schodach a gdy weszłam do salonu wszystkie rozmowy ucichły. Przeszłam do kuchni i wyciągnęłam z szafki tabletkę na ból głowy a następnie nalałam sobie wody do szklanki.

- Co tak cicho ? - zapytałam się. W drzwiach kuchni stanęła cała piątka. Odwróciłam się do nich i uniosłam brew nie wiedząc o co chodzi.

- Przepraszamy - pierwsza powiedziała Katy. Następnie powiedziała po niej reszta. Staralam się ukryć uśmiech, który próbował wpełznąc na twarz.

- Jesteście beznadziejni... - zaczęłam a wszyscy posmutnieli i spuscili głowy - Ale i tak was kocham i nie umiem sie na was gniewać. Zapomnijmy o tym Okej ? - Katy podbiegła do mnie i wtuliła sie. Wszyscy zrobili to samo więc staliśmy w wielkim, grupowym uścisku. Gdy już mnie puścili zrobiłam sobie kanapkę i usiadlam na kanapie w salonie.

- Jest niedziela. Co robimy ? - zwróciłam się do przyjaciół którzy rozsiedli się po całym pomieszczeniu, po czym ugryzłam kawałek kanapki.

-Omg!- krzyknęła Katy podnosząc wzrok znad telefonu.- Park się dzisiaj rozłożył- dziewczyna pisnela, a ja zmarszczyłam brwi- O Jezu nooo. Karuzela, kolejka górska i te sprawy. Proszę proszę proszę idźmy tam!- brunetka uwiesiła się na szyi swojego chłopaka a on cmoknął ją w nos.

-To dobry pomysł, poza tym wieczorem będą tam grały jakieś zespoły.- Zwrócił się do mnie nadal przytulając moją przyjaciółkę.

- No okey. Może być fajnie - usmiechnęłam się na co dziewczyna pisnęła. Wydostała się z uścisku chłopaka i pobiegła na górę do pokoju aby zapewne się ogarnąć. Zjadłam już swoją kanapkę i wstalam z kanapy mając zamiar zrobić to samo co przyjaciółka. Abbie poszła za mną.
- Weź sobie coś - zwróciłam się do przyjaciółki wskazując na szafę. Kiwnęła głową i wybrała odpowiednie dla siebie ubrania. Ja wzięłam czarny tank top Ashtona. To nie tak, ja po prostu mu go zabrałam. Do tego wzięłam czarne shorty. Zakręciłam lekko końcówki włosów po czym włożyłam koszulkę do spodenek, i wyszłam z pokoju. Postanowiłam się dzisiaj nie malować. Skierowałam się do salonu gdzie już siedzieli wszyscy moi przyjaciele.

- To co ? - spojrzałam na nich - Idziemy ? - usmiechnęlam się ciepło. Gdy wszyscy kiwnęli głowami na "tak", obrócilam się na pięcie i skierowałam w stronę przedpokoju. Ubrałam czarne vansy i zabrałam klucze z haczyka. Wyszliśmy z domu i wsiedlismy do samochodu. Siedziałam z tyłu pomiędzy Calumem, któremu na kolanach siedziała Katy, a Abbie. Z przodu siedział Mike, a kierowcą był Ash. Gdy dojechaliśmy do wesołego miasteczka, moja przyjaciółka złapała za rękę swojego chłopaka i zaciągnęła na atrakcje. Szczerze ? To tyle ich widzieliśmy. Zaśmialam się widząc jak Katy biega od jednej atrakcji do drugiej, a Cal chodzi za nią jak piesek. Postanowiłam sobie odpuścić jakieś wielkie atrakcje i skierowałam się w stronę "diabelskiego młynu". Stanęłam w kolejce i czekalam na swoja kolej.

- Ładna dziś pogoda nie ? - usłyszalam za swoim uchem. Podskoczyłam lekko ale po chwili zaczęłam się śmiać widząc postawioną blond czuprynę i te niebieskie tęczówki. Uderzyłam chłopaka w ramię, który również po chwili zaczął się śmiać.

- Musisz mnie straszyć nie ? - zapytałam z wyrzutem gdy już sie uspokoiłam.

- Oczywiście że muszę - uśmiechnął się uroczo, ukazując swoje idealne, białe zęby. Przewróciłam oczami i odwróciłam się do niego tyłem wpatrując się w, już krótką, kolejkę przedemną. Gdy nadeszła moja kolej wsiadlam do wagonika a za mną wsiadł, nie kto inny, a Luke Hemmings. Szczerzył się głupio do mnie.

- Co sie szczerzysz ? - zapytałam unosząc brew.

- Bo siedze z tobą sam w wagoniku, na diabelskim młynie - powiedział spokojnie.
- Zabijesz mnie ? - zapytałam a następnie obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Wagonik ruszył a ja wpatrywałam się w widoki przede mną. Zapierały dech w piersi. Poczułam że Luke splata swoja dłoń z moją. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na chłopaka. Usmiechał się pod nosem, wpatrujac się w przestrzeń.

Ten dzień był piękny, ale skąd mogłam wiedzieć że z czasem będzie coraz gorzej ?

Dwie bajki... || L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz