19

39 5 1
                                    

~ Michael ~
Siedziałem na podłodze oparty o kanapę. Pewnie spytacie czemu nie siedzę na tym mięciutkim mebli tylko na twardej podłodze ? Takie moje zboczenie zawodowe. Zerknąłem na gitarę, która stała w rogu pokoju. Wstałem szybko po czym podszedłem do instrumentu przejeżdżając palcami po strunach. Wydała z siebie dźwięk na co uśmiechnąłem się lekko. Złapałem za gryf i powrociłem na swoje miejsce na podłodze. Połozyłem telefon na ławie i zamknąłem oczy probujac przypomnieć sobie jakąkolwiek piosenkę. Po mojej głowie chodziła tylko jedna melodia. Piosenka napisana kiedyś przeze mnie i chłopaków. Zacząłem grać oraz nucic słowa pod nosem.

I can still taste you,
Like it was yesterday,
Making plans to rule the world,
You were more than I deserved
I see you, running in the sand,
Long hair blowing in the wind
Never thought that it would end
Leaves fall from the tallest trees
Even mountains crumble into the sea
Holding on to memories
And I can't let go

Już nabrałem powietrza w usta żeby zagrać dalej, gdy do moich uszu doszedł dźwięk zwiastujący nową wiadomość. Odłożyłem gitarę po czym sięgnąłem po telefon.

Issie: Hejka

Uniosłem brew widząc że napisała do mnie dziewczyna z pomyłki. Nie pisaliśmy od dłuższego czasu wiec lekko się zdziwiłem. Widząc jej imię przypomniała mi się dziewczyna ode mnie ze szkoły. Niska dziewczyna o ciemnych włosach i ciemnych oczach. Jest u nas nowa w szkole. Ostatnio miałem szansę ją poznać. Nie wiem jak ma na nazwisko ale ma tak samo na imię. Nie pomyślałbym ze ta Issie z którą pisze to ta sama Issie ze szkoły. Usmiechnąłem się wspominając ciemnooką.

Ja: Hej Issie :)

Issie: Co słychać ? Nie pisaliśmy dość długo.

Ja: Steskniłas się ? Haha, przepraszam, nie miałem czasu ostatnio.

Issie: No oczywiście ;) Nic nie szkodzi.

Ja: Chciałbym się z tobą zobaczyć.

Issie: Nie wiem czy to dobry pomysł.

Ja: Och, okej.

Spojrzałem smutno na ekran telefonu. Myślałem że się zgodzi, bardzo chciałbym się z nią spotkać. Pomimo tego że poznaliśmy się przez pomyłkę, bardzo ją polubiłem. Odłożyłem telefon z powrotem na ławę i wstałem z podłogi. Skierowałem się do kuchni i wyciągnęłem z lodówki butelkę piwa i otworzyłem ją sposobem na pierścionek. Upiłem łyka napoju, gdy do mojego domu bez pukania wbili Ashton oraz Calum.
- Stary, wyciągamy cię na imprezę, musisz się rozluźnić, zaszaleć - wykrzyknął Calum rzucając się mi na plecy.
- A temu co ? - spojrzałem na Asha próbując utrzymać równowagę przez ciężar mulata.
- A bo ja wiem, chyba napalił się na imprezę po prostu.
- Dobra, Cal, złaź ze mnie to pójdę z wami - spróbowałem zrzucić z siebie Azjatę lecz on pociągnął mnie ze sobą przez co wyladowałem tyłkiem na płytkach. - Ałć - wstałem po krótkiej chwili a Calum leżał na podłodze i się nie ruszał. Ashton podszedł do niego i lekko kopnął go stopą. Ja w tym czasie skierowałem się do pokoju aby ubrać się w odpowiednie ciuchy. Sięgnąłem po telefon, który pod moim dotykiem zabrzeczał. Spojrzałem na ekran telefonu I odrazu na mojej twarzy zagościł uśmiech.

Issie: A wiesz jednak co ? Pieprzyć to. Chętnie się z tobą spotkam.

W owiele lepszym humorze szybko ogarnąłem się i zbiegłem do chłopaków.
- To jak, lecimy ? - Calum na moje słowa zerwał się z podłogi I wybiegł z domu. Za nim poszedł Ashton, a ja zabrałem potrzebne rzeczy i skierowałem się za nimi zamykając za sobą drzwi od domu. Ash siedział na miejscu kierowcy a Calum prawdopodobnie z tyłu. Podchodziłem do samochodu gdy Calum wychylił się przez okno.
- Ruszaj swoje cztery litery kocie - zatrzymałem się patrząc na niego z uniesioną brwią a Ashton uderzył głową w kierownicę. Szybko podbiegłem do pojazdu wskakując na swoje miejsce.
- Calum wsiadaj do środka bo ci tak przypieprze ze będziesz miał ryj jak fenoloftaleina - Ashton ruszył z pod mojego domu gdy mulat wsunął się do środka.
Po chwili jechania zatrzymaliśmy się pod klubem. Wysiadłem z samochodu a za mną wysiadł Calum, którego coraz bardziej nosiło.
- Jest! Impreza! Alkohol! Ja pierdole! - krzyknął po czym zaczął biec w stronę wejścia.
- Żyję z idiotami- mruknąłem do siebie przyglądając się jak Calum znika w tłumie ludzi stojących przed wejściem.
- Ej - dostałem w rękę z pięści. - Ja tu nadal stoję idioto.
- Sorki. W ogóle czy Calum zdaje sobie sprawę ze Katy prawdopodobnie go zabije ? Albo co gorsza nas ? Ze go nie przypilnowalismy ? - usłyszałem dźwięk telefonu chłopaka, który zwiastował przychodzące połączenie. Chłopak odszedł kawałek odbierając połączenie. Wrócił po jakichś 5 minutach. Coś w tym stylu.
- Stary, nie zgadniesz kto dzwonił.
- Katy ?
- Tak. Mamy go pilnować inaczej... czekaj zacytuję ci ją, "-Jak go kurwa nie dopilnujecie, to wasze wnętrzności pozawieszam u siebie nad kominkiem, a później sprowadze was z zaświatów, abyście podziwiali swoje wyblakle twarze na palach przed domem. Wiecie co było ostatnio."
- No to nieźle, musimy go bardzo pilnować.
- A teraz chodź, idziemy się zabawić - weszliśmy do środka klubu a w moje nozdrza uderzył zapach alkoholu, potu i dymu papierosowego. Mieszanka wybuchowa, ale da się przyzwyczaić. Ashton klepnął mnie w ramię pokazując mi ze idzie na parkiet. Skinąłem głową i poszedłem w stronę baru. Usiadłem na krzesełku a odrazu podszedł do mnie barman.
- Whisky z colą -powiedziałem tak aby mnie usłyszał.
- Czyżby dziewczyna cię zostawiła ? - usłyszałem obok siebie głos jakiejs dziewczyny. Spojrzałem w jej stronę i zobaczyłem Issie. Tą Issie ode mnie ze szkoły. - Hej Mikey.
- Hej Issie - usmiechnąłem się na jej widok. - Co słychać ?
- A myślę że wszystko okej - podszedł do nas barman podając moje zamówienie a przy okazji pytając o to co chce dziewczyna. - Sex on the Beach. No Mikey, to co cię tu sprowadza ?
- Calum w sumie, no i Ashton, ale najbardziej ten Azjata. Tak to bym zapewne spędził wieczór w domu.
- Dobrze ze cię wyciągnęli. Mogliśmy się zobaczyć - brunetka uśmiechnęła się do mnie szeroko co odwzajemniłem.
- A co ciebie tu sprowadza ? - upiłem łyka napoju a dziewczyna zrobiła to samo. Wskazała palcem w stronę parkietu a ja podąrzyłem wzrokiem aby zobaczyć na co pokazuje. Zobaczyłem blondynkę, tańczącą z Ashtonem. Odwrociłem się z powrotem do dziewczyny.
- To jest Angela, tak zwana moja najlepsza przyjaciółka. Widzę upodobał jej się twój kumpel.
- Najwyraźniej - rozmawiałem z brunetką jeszcze przez długi długi czas. Co chwilę zamawialismy nowe napoje w wyniku czego nasze rozmowy robiły się coraz smielsze. Parę razy wchodzilismy na parkiet żeby potańczyć do naszych ulubionych piosenek. Ale szczerze mogłem powiedzieć że nie byłem pijany. Sięgnąłem po telefon, który wskazywał godzinę trzecią. Kurwa, to już ? Ale to zleciało. Zacząłem szukać moich kumpli, ale nie mogłem ich wypatrzec w tłumie. Do Issie podeszła jej przyjaciółka i powiedziała jej coś na ucho po czym skierowała się do wyjścia, przytulając ją. Spojrzałem na nią unosząc brew.
- Powiedziała ze idzie do domu bo bardzo źle się czuje - skinąłem głową dalej rozglądajac się za chłopakami. Starałem się wypatrzec chociażby Ashtona. Poczułem dłoń Issie na swojej a po chwili dziewczyna ciągnęła mnie w stronę parkietu.
- Pomogę ci ich poszukać - skinąłem głową i poszedłem za brunetką. Dużo czasu zajęło nam znalezienie tych dwóch idiotów. Ashton spał oparty o ścianę mając ubrane na nos czarne okulary, a Cal siedział na podłodze juz nie mając siły wstać. Czekaliśmy na dworzu na taksówkę. Ashton i Calum śpiewali piosenki jakie tylko przyszły im do głowy.
- Katy mnie zabije - westchnąłem przecierając twarz dłońmi. Taksówka podjechała a Issie pomogła mi wrzucić chłopaków do środka.
- Gdzie mieszkasz ?
- Privet Street. Numer domu to em.... dwadzieścia trzy. Tak.
- No to okej, proszę na Baker Street numer dwadzieścia trzy - skierowałem się do kierowcy a on tylko przytaknął.
Po chwili byliśmy pod jej domem.
- Dziękuje - uśmiechnęła się lekko i nachyliła do mnie całując mnie w policzek. Kąciki moich ust automatycznie powędrowały w górę, a chłopaki zaczęli krzyczeć jak ci czarnoskórzy z tego filmiku. - Dobranoc - powiedziała po czym wysiadła z pojazdu.
- Proszę na Baker Street - spojrzałem na chłopakow którzy zasnęli z przemęczenia. Jak zwykle.
Zatrzymaliśmy się pod odpowiednim domem a ja wysiadłem z samochodu. Cudem wyciągnąlem chłopaka z pojazdu.
- Calum, chodź - powiedziałem aby chłopak w pewnym stopniu mi pomógł. Posadzilem go na schodach i zapukałem do drzwi. W trybie natychmiastowym otworzyła mi Katy. Złapała się za głowę po czym przeczesała palcami włosy. Podeszła do pijanego Caluma, przetaszczyła go do środka.
- Dzięki Mikey - odwróciła się i spojrzała na swojego chłopaka leżącego na korytarzu. - Masz teraz przejebane. Jeszcze o tym nie wiesz, ale masz, bardzo - po czym zamknęła za sobą drzwi. Odwrociłem się i pobiegłem w stronę taksówki. Pojechaliśmy do domu Ashtona, pomogłem mu wejść do domu i połozyłem go w sypialni do spania. Wróciłem do pojazdu i skierowaliśmy się pod mój dom. Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Pobiegłem na piętro i rzuciłem telefon na łóżko, rozbierajac się i kierując do łazienki. Po ogarnięciu się rzuciłem się na łóżko i natychmiastowo zasnąłem.

•••••••••••••••••
Hejka! W końcu napisałam. Dzisiaj inaczej bo pisany z innej perspektywy, mam nadzieje ze się podoba. Gwiazdkujcie I komentujcie 😊

~ Killyourselforever

Dwie bajki... || L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz