Siedziałam z Luke'm na młynie, gdy mój telefon zawibrował. Wyciagnęłam go z tylnej kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Przychodzące połączenie od Caluma.
-Hej kobieto gdzie jesteś ?
-Na młynie. Coś sie stało ?
- Abbie obrzarła się watą cukrową i strasznie brzuch boli, a Katy boli głowa. Chyba będziemy wracać.
- No okej. - spojrzałam na Luke'a. Przyglądał mi sie cały czas, lekko się uśmiechając.
- Jak zejdziesz to napisz do Ashtona. Podjął sie ze na ciebie poczeka. - zaśmiałam sie pod nosem.
- No dobrze no. To papa - odpowiedziałam po czym nacisnęłam na czerwoną słuchawkę. Westchnęłam i schowałam telefon do kieszeni.
- Co jest ? - zapytał Luke uśmiechając sie szeroko.
- Dziewczyny sie źle czują i chłopaki pojadą z nimi do domu. Ashton pojedzie z nimi a potem po mnie wróci. - Powiedziałam zerkając na chłopaka. Gdy zeszlismy z młynu, zaczęłam rozglądać się za przyjacielem.
- Kiedy będziesz ? Ja już czekam - napisałam do loczka.
- Już jade. - dostałam wiadomość i schowałam telefon. Usiadłam sobie na chodniku a kolo mnie usiadł Luke.
- Wiesz ze nie musisz tu ze mną siedzieć nie ? - powiedziałam do blondyna. Po plecach przeszły mnie ciarki ponieważ zawiał zimny wiatr. Luke widząc to ściągnął swoją bluzę i mi ją podał - Dziękuje - mruknęłam pod nosem.
- Wiem ale chce i z resztą może ci sie coś stać - poruszył pedofilsko brwiami na co parsknęłam śmiechem.
- Hmmm ciekawe co ? - mruknęłam starając sie ukryć uśmiech wpływający na moja twarz.
- Coś bardzo niedobrego - zrobił bardzo poważną minę. Nie wytrzymałam i znowu zaczęłam sie śmiać. Usłyszałam trąbienie a po chwili ujrzałam znajomy samochód. Wstałam w chodnika i odwróciłam sie do chłopaka z zamiarem oddania mu bluzy.
- Weź, jest zimno - uśmiechnął sie ciepło co odwazjemniłam. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. Odwróciłam sie szybko czując wpływające rumieńce na policzki i pobiegłam w stronę Ashtona. Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera i spojrzałam na przyjaciela. Wpatrywał się we mnie szeroko się uśmiechając.
- Nie patrz się tak na mnie - powiedziałam po czym odwróciłam wzrok czując jak policzki stają sie coraz bardziej czerwone. Loczek zaśmiał się i odpalił samochód. Własnie mieliśmy wyjeżdżać z ulicy prowadzącej do parku gdy Ashton krzyknął "uwaga". Po tym film mi się urwał.

~Luke~

Stałem jeszcze przez chwilę koło chodnika trzymając się za policzek i uśmiechając szeroko. Alex mnie pocałowała. Postanowiłem wracać do domu i tak nie mam tu nic do roboty. Gdy podchodziłem do samochodu spojrzałem w stronę w którą pojechali. Widziałem jeszcze ich samochód i moment w którym uderza w niego ciężarówka. Uderzyła od strony pasażera. Samochód dachował. Stałem oszołomiony ale po chwili ogarnalem się i pobiegłem w stronę zniszczonego pojazdu. Wyciągnąłem szybko telefon i wybrałem numer pogotowia. Gdy skończyłem rozmowę, podbiegłem od strony Ashtona, żeby sprawdzić czy cos poważnego mu się stało. Starałem się wyciągnąć blondyna, który był przytomny. Wstał, mówiąc ze strasznie go boli ręka. Prawdopodobnie jest złamana. Następnie podbiegłem od strony Alex. Leżała nieprzytomna. Próbowałem coś zrobić. Ocucić ją. Cokolwiek. Nic nie dawało rezultatu. Cudem wyciągnąlem ją z samochodu i położylem na ziemi. Była cała we krwi i miała otwarte rany. Wziąłem ją na ręce gdy usłyszałem dźwięki syren pogotowia. Podjechała karetka a z niej wybiegli trzej ratownicy. Dwaj wieźli ze sobą nosze a trzeci pobiegł w stronę Ashtona.
- Proszę ją tu położyć - powiedział jeden z ratowników. Kiwnąłem tylko głową nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Połozyłem dziewczynę na noszach a ratownicy zawieźli ją do karetki. Biegłem za nimi. Ashton już siedział w karetce i miał opatrywaną rękę.
- Nie może pan z nami pojechać - powiedział ratownik. Kiwnąłem głową na co zamknął drzwi. patrzyłem jak karetka odjeżdżaj ze skarbem w środku. Czym prędzej pobiegłem do samochodu i wsiadłem do środka. Szybko odpaliłem pojazd i popędziłem w stronę szpitala.

Dwie bajki... || L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz