Obudziłam się w ramionach Michaela. Westchnęłam wspominając poprzednią noc. Delikatnie spróbowałam wydostać się z uścisku mojego przyjaciela. Gdy już mi się to udało skierowała się do pokoju aby wybrać sobie ubrania na dzisiejszy dzień. Wyciągnęłam z szafy białe, długie spodnie z dziurami i biały crop top z kieszonką. Wzięłam przygotowane przez siebie rzeczy i skierowałam się do łazienki na poranny prysznic. Nie wiem ile czasu minęło odkąd zniknęłam w pomieszczeniu, ale do drzwi zaczął się dobijać Mike.
- Ty żyjesz tam ???? - usłyszałam krzyk kolorowo włosego. Przewróciłam oczami.
- Nie, wiesz ? Jestem martwa. Umarłam w katuszach pod zimną wodą.
Wyszłam z pod ciepłej wody i owinęłam się puchatym, czarnym ręcznikiem. Wytarłam się dokładnie i ubrałam przygotowane ciuchy. Umyłam zęby i wytarłam włosy, a następnie przeczesałam je szczotką. Gdy otworzyłam drzwi łazienki pod nimi stał Mike.
- No co ? - spytałam po czym wyminęłam go, kierując się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Weszłam do kuchni a moje nozdrza wypełnił słodki zapach naleśników. - Kocham cię wiesz? - krzyknęłam na cały dom aby przyjaciel mógł mnie usłyszeć. Nagle zapadła cisza w łazience, czyli ustało wycie Michaela, który również wyłączył wodę pod prysznicem.
- Tak tak wiem ! A teraz żryj bo będziemy się zbierać. Za jakieś 2 godziny przyjedzie po nas reszta i jedziemy na biwak. - od krzyczał mi chłopak. O kurde. Totalnie zapomniałam. Szybko usiadłam i zaczęłam jeść przygotowany przez chłopaka posiłek. Już zaczynałam jeść drugiego naleśnika, gdy do kuchni wszedł Mike w samym ręczniku opasanym wokół bioder.
- A na mnie kurde. Byś się poszedł ogarnął co ? - powiedziałam. Chłopak rozłożył ręce, przez co zaczęłam się obawiać że ten ręcznik mu spadnie i będę miała traumę do końca życia - TE MOTO MOTO UBIERZ SIĘ.
- Bo na takie ciało, jeden raz to mało - powiedział Mike. Wstałam od stołu kończąc naleśnika i odłożyłam talerz do zlewu. Przechodząc koło Michaela klepnęłam go w tyłek, na co pisnął jak dziewczyna.
- Teraz pójdziesz ? - zanim się obejrzałam chłopak był już u siebie w pokoju. Nagle rozbrzmiał dźwięk przychodzącego połączenia. Szybkim ruchem wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i odebrałam połączenie.
- Heeej Alex - usłyszałam głos mojej przyjaciółki. - Nie śpisz nie ?
- Nie nie śpię i już jestem gotowa, ale Mike jeszcze się ogarnia. - gdy to powiedziałam po schodach zbiegł chłopak. - O wilku mowa. - odparłam na co Mike przewrócił oczami. Przez ramie miał przewieszoną czarną torbę firmy "Nike", w której były moje i jego rzeczy. Prawdopodobnie znajdowały się w niej jeszcze jakieś przekąski i alkohol. Na sobie miał czarne rurki i bordowy, trochę za duży sweter. - Jedziecie już ? - zapytałam dziewczyny patrząc na zegar wiszący w kuchni, który wskazywał godzinę 9:40.
- Tak.
- Dobra to my czekamy. - powiedziałam po czym zakończyłam połączenie. Skierowałam się do przedpokoju aby ubrać moje czarne vansy. Wyszłam przed dom a za mną wyszedł Mike, zamykając za sobą drzwi. Po jakichś 10 minutach na podjazd wjechał czarny range rover Ashtona. Z samochodu wysiadła reszta paczki, aby się z nami przywitać. Jechaliśmy w 6 jednym samochodem. To wyglądało mniej więcej tak że z przodu, za kierownicą siedział Ashton, na miejscu pasażera siedział Luke. Z tyłu siedziałam obok Michaela, który siedział na środku, a Katy siedziała Calum'owi na kolanach. Jechaliśmy dobre półtorej godziny, gdy w pewnym momencie Ash skręcił i zaczął jechać po drodze, która znajdowała się w takim jak by lasku. Po chwili znajdowaliśmy się nad jeziorem. Ash zatrzymał samochód pod jednym z drzew i każdy po kolei zaczął wysiadać.
- Jak tu pięknie - powiedziała Katy rozgladając się wokół siebie. Ja wykorzystując okazję że wszyscy podziwiają widok skierowałam się na plaże aby mniej więcej ogarnąć jezioro. Ściągnęłam buty i zatopiłam stopy w gorącym piasku. Gdy zaczęłam się rozglądać zauważyłam coś o czym nie mogłabym nie powiedzieć chłopakom.
- EJ chodźcie tu szybko ! - zawołałam żeby reszta mnie usłyszała. Zanim się obejrzałam wszyscy stali obok mnie nie zwracając uwagi na coś ważnego.
- Co jest ? - zapytali równo.
- Serio ? - papatrzyłam na nich z niedowierzaniem po czym obiema rękoma pokazałam na pomost. Ich oczy powiększyły się do niemożliwości i wyglądały jak oczy wyłupka z "opowieści na dobranoc". Jednym ruchem ściągnęli ubrania i już stali w samych kąpielówkach. Mimowolnie przygryzłam wargę. No bo ej przede mną stali 4 chłopacy bez koszulek i nie powiem brzuszki to oni mają zajebiste.
- Czemu nie powiedziałas od razu - powiedział loczek zostając jako ostatni gdyż iż ponieważ reszta tych idiotów już skakali z pomostu. - Pierdole rozpakowywanie - powiedział Ash i już biegł. Nie zdąrzyłam się odezwać a on już był we wodzie. Popatrzyłam na przyjaciółkę z niedowierzaniem, na co ta się zaśmiała.
- Ja też chyba pójdę. - odparłam kierując się z dziewczyną w stronę samochodu.
- Ja na razie podziękuje. Będę się opalać. Albo chociaż spróbuje. W te wakacje chce być chociaż o dwa odcienie ciemniejsza. - powiedziała. Ja zaśmiałam się pod nosem.
- No tak bo ty jesteś blada jak wampajer. - Dziewczyna parsnęła śmiechem.
- Wampajer ?
- Wampajer. - z samochodu Ashtona wyciągnęłyśmy ręczniki i koce. Brunetka wzięła ze sobą również krem do opalania. Poszłyśmy z powrotem na plażę. Gdy się już ze wszystkim rozłożyłyśmy, zaczęłyśmy się rozbierać. Z wody dało się słyszeć gwizdy i krzyki. Spojrzałam w tamtą stronę i przewróciłam oczami. Z kim ja żyje. Brunetka rozłożyła się na kocu zakładając okulary. Zaczeła się smarowac kremem a ja zdjełam okulary i rzuciłam je koło ręki dziewczyny. Związałam włosy w luźnego koka i obróciłam się w stronę chłopaków. Strzyknęłam palcami i uśmiechnęłam się do nich jednym z moich wrednych uśmiechów. Popatrzyli po sobie z udawanym przestraszeniem. Wbiegłam na pomost i wpadłam do wody dosłownie przed nimi.
- To kto pierwszy do wpierdolu ? - zapytałam. Przedemną stanął Mike. O fuck. Nie spodziewałam się.
- No to może ja ? - zapytał uśmiechając się zadziornie. Zebrałam się w sobie i z całej siły uderzyłam chłopaka w ramię. Ten zaczął się zwijać z bólu. Po chwili poczułam jak czyjeś ręce opalatają się wokół moich bioder a po chwili jestem podnoszona. Za nim się obejrzałam siedziałam na ramionach Hemmingsa, który trzymał mnie za piszczele abym nie spadła.
- Hemmings co ty robisz - krzyczałam.
- Jest wojna sweetheart - powiedział a ja parsknęłam śmiechem. Nagle przede mną jak by z pod ziemia wyrósł Ashton z Calumem siedzącym mu na ramionach.
- O żesz w morde - powiedziałam pod nosem. - KATYYYY - wydarłam się na całe gardło aby zwrócić uwagę mojej przyjaciółki. Dziewczyna nadal leżała nie zwracając na nas uwagi. Czy ona musiała ubierać te słuchawki ? Na brzegu pomostu siedział Mike. Luke zaczął iść w jego stronę przez co prawie nie poleciałam do tyłu. Złapałam dłońmi za jego włosy żeby choć trochę się czegoś trzymać. Stanęliśmy na przeciwko dwójki chłopaków. Gdy Mike krzyknął "Start cioty" zaczęła się wojna. No i zgadnijcie kto ją wygrał. Powiem tyle że ja i Hemmings to zgrana ekipa.
CZYTASZ
Dwie bajki... || L.H
FanfictionAlex Hoover I Luke Hemmings żyją w dwóch różnych bajkach. Ona popularna w szkole dziewczyna, on zwykły chłopak kochający muzykę, który jest nowy w szkole. Co się stanie gdy ich bajki zmieszają się ze sobą. Dowiecie się właśnie w tym opowiadaniu.