12

63 7 2
                                    

Siedziałam w pokoju jeszcze jakiś czas do póki nie usłyszałam cichego pukania.
- Alex ? - usłyszałam głos Michaela. Zerwałam się z podłogi i otworzyłam drzwi. Chłopak już miał się odezwać ale przerwałam mu ruchem ręki.
- Idziemy oglądać ? - zapytałam siląc się na lekki uśmiech. Mike odwzajemnił uśmiech. Zeszliśmy do salonu, a Mike od razu skierował się do kuchni.
- Zrobię Popcorn ! - krzyknął z pomieszczenia w którym się znajdował. Podłączyłam komputer do telewizora i włączyłam film. W tym samym momencie do salonu wszedł chłopak. Usiadłam po turecku na kanapie a różowo włosy usiadł na podłodze obok moich nóg. Miał chyba jakieś zamiłowanie do podłóg. Szybkim ruchem zabrałam z jego rąk miskę i położyłam ją sobie na nogach. Film już leciał jakiś czas gdy usłyszałam ciche pociąganie nosem.
- Mike ? - spojrzałam na chłopaka. Z jego oczu leciały pojedyncze łzy. Byliśmy na momencie gdy Gus mówi Hazel że jego rak się uaktywnił. Zeszłam z kanapy i usiadłam koło przyjaciela przytulając się do niego - Nie płacz - powiedziałam cicho kładąc głowę na jego ramieniu. Chłopak szybkim ruchem wytarł łzy.
- J-ja nie p-płaczę - odparł załamującym się głosem.
- Tak a ja jestem święta.
- No a nie jesteś ?
- Nie musiałeś mi tego mówić bo wiesz jaka jest prawda. - jednym ruchem odrzuciłam włosy z twarzy a chłopak się zaśmiał. Gdy dobiegł koniec filmu Mike zanosił się szlochem. Siedziałam przytulona do niego próbując go pocieszyć. Gdy w końcu się uspokoił wróciłam na kanapę. Chłopak wstał aby wyłączyć telewizor i laptopa. Odblokowałam ekran telefonu i spojrzałam na godzinę. Wybijała 2:30. Razem z Michaelem mamy problemy ze snem wiec potrafimy przesiedzieć całą noc bez snu. Nawet nie zauważyłam kiedy różowo włosy wszedł do salonu z dwoma kubkami mrożonej kawy. Mój oczywiście był w pingwiny. Mówiłam już że kocham pingwiny. To są takie urocze zwierzątka. Mam nawet takiego jednego duże pluszaka pingwina. Dobra Alex. Staph. Mniejsza.
- Wiesz jak cie kocham nie ?
- Coś tam słyszałem. - odparł chłopak podając mi kubek z moim ulubionym napojem. Usiadł na przeciwko mnie a ja upiłam już łyka z kubka.
- No to opowiadaj - zaczęłam rozsiadając się na kanapie a nogi kładąc na udach Michaela. Chłopak głośno przełknął ślinę.
- Ale co ?
- No co to za dziewczyna co ? - upiłam kolejny łyk. Mike głośno westchnął.
- No to tak. Emmmm... - zastanawiał się chwilę - Pamiętasz gdy mieliśmy iść na koncert All Time Low ? Ty tez chyba z nami szłaś. - skinęłam głową pamiętając ten dzień. Koncert był super. - No, wtedy się spóźniliśmy a ty musiałaś na nas czekać. Ashton miał nas zabrać ale ten idiota zrobił sobie drzemkę. Postanowiłem że napisze do niego. Byłem tak wściekły ze pomyliłem cyferki wpisując kontakt loczka.

RETROSPEKCJA
~ Michael ~
Czekaliśmy na Irwina przed domem Caluma.
- No gdzie on jest - chodziłem po chodniku a brunet spokojnie siedział na schodach do drzwi.
- A chuj wie - odparł już lekko zirytowany moim zachowaniem.
- Skąd wiesz ?
- Co ? - popatrzył na mnie z niezrozumieniem.
- No bo powiedziałeś ze chuj wie. No to się pytam skąd wiesz ?
- Ha ha ha ha. Bardzo śmieszne. - odpowiedział brunet przywracając oczami. W mojej kieszeni rozbrzmiała melodia "Teen like teen spirit" Nirvany, którą miałem ustawioną jako dzwonek. Szybkim ruchem wyciągnąłem telefon i odebrałem połączenie.
- Gdzie wy jesteście - usłyszałem głos mojej przyjaciółki.
- Równie dobrze możesz się spytać gdzie do cholery jest Irwin - odparłem. Dziewczyna westchnęła i dał bym sobie uciąć rękę że przewróciła oczami. Po chwili usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia. Moje rozdrażnienie rosło z każdą sekundą. Wybrałem numer loczka i przyłożylem telefon do ucha. Jeden sygnał. Drugi sygnał. Trzeci sygnał. Czwarty sygnał. Zabrzmiały jeszcze trzy sygnały a muzyczka, która leciała w tle doprowadzała mnie do szału. Kliknąłem na ikonkę wiadomości i szybko wpisałem numer tego idioty.

Ja: Jak się przez ciebie spóźnimy to osobiście urwę ci jaja

Wysłałem szybko wiadomość. Nie musiałem czekać długo gdy z mojej kieszeni doszedł dźwięk przychodzącej wiadomości.

Nieznany: Po pierwsze : nie wiem gdzie macie się spóźnić ale to na pewno nie przeze mnie. A po drugie : nie mam jaj

Spojrzałem z niedowierzaniem na ekran telefonu. Przeczytałem jeszcze kilka razy wiadomość a następnie sprawdziłem numer, który wpisałem. Kurde. Pomyliłem cyferki z tego wszystkiego.
- Idiota - mruknąłem do siebie.
- O w końcu to powiedziałeś - usłyszałem z plecami. Postanowiłem ignorować bruneta.

Ja: Przepraszam, pomyłka

Wysłałem wiadomość, z tego co wynika do jakiejś dziewczyny. Podniosłem wzrok znad telefonu gdy na początku ulicy usłyszeliśmy głośne trąbienie samochodu. Spojrzałem w tamtą stronę i ukazał mi się samochód Ashtona. Cal wstał ze schodów i stanął obok mnie. Gdy blondyn podjechał pod sam dom, szybkim tempem wskoczyliśmy do samochodu. Azjata na miejsce obok loczka a ja na tylne siedzenia. Brunet zaczął wyzywać na blondyna i wynikła z tego krótka kłótnia. Ja postanowiłem się nie wtrącać. Odblokowałem telefon i kliknąłem na ikonkę wiadomości z zamiarem napisania do Alex że już jedziemy, gdy zobaczyłem wiadomość od dziewczyny.

Nieznany: Nic się nie stało. Dzięki tej wiadomości mogłam się wyrwać z kolacji z rodziną.

Uśmiechnąłem się pod nosem.

Ja: Tak w ogóle jestem Michael.

Wysłałem wiadomość i wszedłem na konwersację z Alex pisząc jej sms-a że ten idiota się znalazł i już jesteśmy w drodze. Zablokowałem telefon i schowałem ją do tylnej kieszenie moich czarnych spodni.

Nieznany: Jestem Issie. Hejka Mike.

CZAS TERAŹNIEJSZY

~ Alex ~

- No i od tego czasu codziennie ze sobą piszemy - chłopak zakończył swoją historię. W tym czasie zdążyliśmy wypić nasze kawy.
- A dowiedziałeś się czegoś o niej ? - spytałam odstawiając kubek na ławę.
- Noooo trochę - odparł przyjaciel. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami czekając aż się odezwie i powie coś o swojej wybrance. Chłopak tylko patrzył na mnie uśmiechając się lekko i jak by nie wiedząc o co mi chodzi. Ponagliłam go ruchem ręki pokazując aby zaczął mówić. - AAAAAAA - mruknął przybijając sobie przysłowiowego "Face Palma".
- No to mów.
- Nazywa się Issie Shay, ma 18 lat i pochodzi z Nowego Yorku. Ma ciemne włosy i ciemne oczy. Nosi okulary. Interesuje się muzyką i modą. Czasem jest chamska ale ogólnie jest fajna i miła. No ale już dobra nie gadajmy o mnie. Co z tobą ? - popatrzyłam na niego z niezrozumieniem. Spojrzał na mnie znacząco a ja odwróciłam wzrok. - Nie udawaj głupiej Alex. Co się stało miedzy tobą a Lucasem ?
- Oj nic się nie stało.
- Jasne. Nie jestem idiotą.
- Lukemniepocałował - wymamrotałam szybko, na co chłopak przewrócił oczami. Znał moje zagrania. Jeśli nie chciałam czegoś mówić, bądź coś ukrywałam to zawsze tak robiłam. Mike juz umiał u mnie to wyczuć i cudem wszystko rozumiał.
- I co zrobiłaś ?
- Uciekłam - wymamrotałam.
- Że co zrobiłaś ?!? - lekko uniósł się mój przyjaciel.
- Uciekłam - odpowiedziałam już głośniej. Chłopak złapał się za włosy i lekko za nie pociągnął.
- Głupia czy głupia ?
- Hmmm, bardzo trudny wybór.
- Alex nooo - jęknął z rezygnacją - Przecież on ci się podoba. I za nim coś powiesz, tak wiem że ci się podoba bo widzę to - moje oczy momentalnie się zaszkliły - Alex ? Czy czy ty płaczesz ? - spytał już z troską w głosie.
- NIE WIESZ, NIE PŁACZĘ - uniosłam głos czując się bezsilna - KURWA PODLEWAM POWIEKI. WIESZ CO SIĘ KIEDYŚ STAŁO. WIESZ CO BYŁO MIĘDZY MNĄ A TOBYM. - nie hamowałam już łez które kreśliły na moich policzkach pionowe linię. Mike przyciągnął mnie do siebie. Wyrywałam się, ale w końcu przytuliłam przyjaciela i płakałam w jego koszulkę - Boję się że każdy chłopak, którego obdarzę jakimś uczuciem zrobi mi to samo. - szeptałam w koszulkę chłopaka przez łzy. Zanim się obejrzałam spałam już wtulona w mojego przyjaciela.

Dwie bajki... || L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz