Rozdział 27

566 34 8
                                    

Obudziłam sie o 7... Sama... Czego mogłam sie spodziewać? Ksenia ty przychlaście, myslalas ze obudzisz sie obok kogoś? Nie zaslugujesz na nikogo. Nikt, nigdy cie nie pokocha...

Wspaniałe myśli od rana... Wstalam szybko i zauważyłam ze jestem w jakiejś koszulce. Okej.. Pachniala swierzoscią, a jednocześnie męskimi perfumami. Zeszlam na dol. - Dzień dobry jak sie spalo? - zapytał Sheo gdy stalam w progu kuchni. - Dobrze, czyja to koszulka? - spytalam pociągając za kawałek materiału. - Moja - odpowiedział beztrosko i upił łyka kawy. Spojrzalam na niego pytajaco i także zrobilam sobie ten napój. - Cóż wczoraj dalas mi koszulkę Karola, a ja nawet nie zdarzyłem ci powiedziec, ze mam swoje ubrania. Później Kaiko pomylił sie i przyniósł moja torbę, zamiast twojej. - Wytłumaczył i sie uśmiechnął. Odwzajemnilam to - Dzieki- powiedziałam i usiadłam obok. Spojrzalam na chłopaka i wtedy rozblysnal sie nagle flash, widziałam zakrwawionego Sheo. - Ksenia?- uslyszalam glos Macka i wrocilam go rzeczywistości. Przytulilam go od razu. Szatyn lekko był zdezorientowany, ale odwzajemnil to. Muszę sie dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Wypilam szybko kawę i ruszylam sie przebrać. - Yyy- zaczęła i spojrzalam na koszulkę. - Możesz ją zatrzymac. Dobrze na tobie leży - wyszczerzyl zęby. - Dziekuje- powiedzialam i pobieglam na gore. Zalozylam leginsy, które miały wstawki ze skóry. - Karol wychodze- szepnelam, a ten tylko mrugnal cos ze okej i żebym uważała na siebie, po czym przytulil sie do Sysi. Zbieglan na dol. - pa- powiedzialam i pocalowalam w policzek Sheo. - Poczkeja, może wrocisz ze mną? - zapytał nieśmiało. - Chętnie, ale spiesze sie bardzo - odpowiedziałam szczerze żałojac, ze z nim nie wrócę. Wybieglam szybko z domu Kaiko i ruszylam na dobrze znany mi przystanek. Wsiadlam w busa i przeklinalam w duchu ze tak długo jedzie. Wreszcie dojechalam do Zabrza i ruszylam do domu pani Natali. Zapukałam, a ta po prostu dala mi Hultaja i kazała iść. Okej? Gdy byłam juz na miejscu, czyli pod rzeką, usiadłam. - Co do cholery to wszystko ma znaczyć?!- wrzasnelam. - Ale co? - zapytał jak zwykle spokojnie. - Nieudawaj- prychnelam, a ten patrzył na mnie niezwykle opanowany, wyczekujacy rozwoju akcji. - Przemek prawie zabił Maćka, zalamalam się, nagle czas sie cofnął, wszystko sie powtórzyło ale bez bójki- tłumaczyłam niezbyt zrozumiałe. - Jak dobrze, ze wiem jak to było bo nic nie zrozumiałem.- powiedział wreszcie. Westchnelam i spojrzalam na niego w stylu " Serio?!". - Mówiłem ci, odkrylas swoją moc - powiedział spokojnie. - Czyli mogę cofnąć czas i zmienić jego bieg?! - zapytałam zszokowana. - Dokładnie- odpowiedział. - Musiałaś być związana jakąś więzią z tym chłopakiem, bo twoja moc sie uaktywniła. - dodał rzeczowo po chwili. - Nie rozumiem. - powiedziałam szczerze. - Zrozumiesz - zapewnił mnie. - To wszystko jest chore... Kim ja wogole jestem!- krzyknelam i wstalam. - Kim ty do cholery jesteś? Czemu ja?- pytalam. Hultaj siedział nadal spokojnie i zmierzył mnie wzrokiem. - To nie jestem chore, może uratować wiele osób- zaczął i gdy chciałam mu przerwać, złajał mnie spojrzeniem. - Jesteś wybrańcem- kontynuował, a ja nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedział. - Mówiłem, jestem wysłannikiem Boga. A o to ostatnie to nie mnie sie pytaj to On wymyślił. Jesteś wybrana z pośród wielu , wszystko zostało Zapisane- skończył. -Bardzo madre wybrać dziewczynę, która zabiła kilka osób. - powiedziałam. - Masz dobre serce wbrew pozorom- skwitował. - Wracamy- stwierdził za nas oboje, a ja ruszylam za nim wciąż zmieszana i zdezorientowana. - Hej!- uslyszalam glos Zuzy z kuchni. Zdjelam buty i ruszylam do tego pokoju. - Jak udała sie impreza? - zapytała nie przerywając swoich czynności. - Dobrze- sklamalam, a ta odwróciła sie i oparła o blat. - OOo czyja to koszulka?- powiedziała podekscytowana i poruszała znacząco brwiami. - Kolegi, nie wnikaj- powiedziała obojętnie. - Dziś wpadnie Przemek i Janek na obiad. Nie przeszkadza ci?- zapytała. Tylko nie to... - Na obiad? - spytałam zdziwiona. - Wiem, nie podobne do nich, ale tak.- przyznała i wróciła do gotowania. Wstalam i ruszylam do pokoju. Nie chce go tu widzieć...




Jej mamy rozdział! :D dzięki za przeczytanie :)
Bayo <3

ZapisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz