Epilog

678 49 6
                                    

Dojechalam, z zewnątrz wygląda jak zwykla rudera, w wewnątrz zupełnie jak luksusowy apartament, chodź zostało jedno "zimne" piętro. Weszlam bez problemu do środka. Winda czy schody? Schody. Zbieglam na sam dol. Chciałam przejść przez te zakichane drzwi do tego oddziału, ale zatrzymał mnie Igor - mięśniak Eryka. - Szef kazał nikogo nie wpuszczać - powiedział zimnym, basowym głosem. Mila czy ostra? Dobra zacznijmy grzecznie. - Igor, wiesz ze bardzo cie lubie- podeszlam uwodzicielsko kręcąc biodrami, glos znirzylam i polozylam dłoń na jego klatce piersiowej. - Taki silny - przjechalam palcem po jego bicku. - Taki przystojny- podnioslam delikatnie jego brodę, a chłopak przelkna ślinę. Sprawnym ruchem wyjelam swoj nóż i przyłożyłam mu do gardła. - A teraz suń tą dupe i pozwól mi wejść do środka albo inaczej pogadamy. - Zagroziłam. - Ksenia, niewyglupiaj się, wiedziałem ze cos nie tak z tym, ze jesteś mila - mówił w miarę opanowanym głosem. - Wiesz dobrze do czego jestem zdolna- powiedziała mruzac oczy. - Ale masz swoje zasady- dodał. - Juz mnie nie obowiązują- wyprostowalam się. Spojrzał na mnie w ten nieznany mi sposób. - Po za tym to moja sprawa- wyjaśniłam. - Stara, ale Disowskiego Eryk mi zlecił. - sprostowałam. - Trzeba było tak od razu- powiedział i odsunął się na bok, przepuszczając mnie. Zaczęłam biec przez korytarz, aż do miejsca wszystkich trudnych egzekucji. Było to duże przemieszczenie, przypominające przestrzenną piwnice. Pierwsze co zobaczylam gdy wbieglam do środka to cały poturbowany Przemek, przywiązany do krzesła. Przed nim stał Eryk z wymierzoną w niego spluwą. - Nie ! - krzyknelam i podbieglam do Disa. - Ksenia?! Co ty wyrabiasz?! - krzyczał " szef", gdy zaczelam go odwiazywac. Kiedy zrobilam to co chcialam, wyrwalam szefowi pistolet, po czym wycelowalam z Przemka. - Ksenia..- szepnal i zamknął oczy. Odwrocilam się i strzeliłam w najbliższego przyjaciela Eryka. - Ty Suko! Pierdolona kurwo! Zajebie cie!- krzyczał oszalały. - Zamknij ryj! - wydarlam się a ten stanął nagle prosto. - Dobra. Jesteś więcej warta- odparł. Jaka fałszywa zdzira z niego! Odwrocilam się do wyjścia, gdy drzwi się otwarły. Stal w nich Igor. - Faktycznie, zasady cie juz nie obowiązują- przyznal Igii. "Szef" wykorzystał okazje i wyrwał mi pistolet. Zepchnął mnie na bok i wycelował w Disowskiego. Uslyszalam po chwili wystrzał. - Nie... - szepnelam. Zebralam się szybko z miejsca i podbieglam do Przemka. Pech chciał ze strzał Eryka byl śmiertelny. Popatrzylam w jego zimne, otwarte oczy, po czym zamknelam mu je. Polozylam swoja dłoń do jego, która z każda sekunda robiła sie coraz bardziej zimna. Przylozylam głowę do jego klatki piersiowej i zanioslam się płaczem. - Tez cie kocham debilu!- wykrzyczalam przez łzy i lekko go walnelam.

Nagle stało się bialo, niczego nie było. Chwile przyzwyczajałam się do światła panującego tu. Gdy nic się nie zmieniało postamowilam wstać. Ruszylam w stronę dwóch drzwi. Zastanawialam się o co w nim chodzi. - co tu się dzieje?- spytałam nie oczekując odpowiedzi. - Zapomniałaś o swojej mocy- uslyszalam ciepły glos. - Hultaj!- krzylnelam radosnie i odwrocilam się w stronę psa. - Dlaczego on? - spytalam z lamentem. - To nie mój wybór. - powiedział. - O co chodzi? - zapytałam. - Musisz wybrać. Jego szczęście lub twoje.- poinformował mnie. W tym momencie oboja przejścia się otwarły. Przytulilam psa i podeszlam do drzwi.- Ale...- zaczęłam. - Wybiaraj mądrze- powiedział i rozplynal się. zamknęłam oczy i stalam tak jeszcze chwile. Po czym zrobilam krok w przód.

Stało się jestem znowu tu.

Stalam przed drzwiami dobrze znanego mi mieszkania. Rękę miałam położona na dzwonku, by w każdej chwili moc go nacisnąć i oznajmic swoje przybycie. Moja głowę zalały wspomnienia, które wyświetliły się.

Drzwi otwarł mi wysoki brunet z włosami postawionymi na żel, był dobrze umięśniony i biło od niego ciepło... Kogoś mi przypominał. - Hej, to ty chcialabys ze mną zamieszkać? Znaczy wynająć pokój? - przywitał się. - Tak to ja - usmiechnelam się. Wposcil mnie i zamknął drzwi. - Twój pokój prosto i na lewo. - powiedział pokazując ręką. Gdy weszlam do środka zobaczylam śliczny pokój. Wyszlam z niego i udalam się do miejsca gdzie był chłopak była to kuchnia. - herbaty? Kawy? - spytał. - Herbatę -odpowiedzialam. - Przemek jestem- przedstawił się usmiechajac się i podając mi dłoń. - Ksenia - " przyjelam" jego dlon i również się usmiechnelam. - To co? Zostajesz? - zapytał się szczerzac pokazując swoje białe zęby.- Wygląda na to ze tak - posłałam szczery zaciesz i schowalam pasemko włosów za uchem.

Z moich oczu zaczęły płynąc łzy. Dlaczego to tak się potoczylo?
Zdjelam rękę z dzwonka i wytarlam łzy.

Odeszlam tak po prostu. Wybralam jego szczęście.

Niech znajdzie je, które jest zapisane tak jak moje przeklęte życie.

Wiem, ze te brązowe oczy będą mnie prześladować do końca życia.

Bo ostatnie spojrzenie, pamięta się najdłużej.





Cóż, to koniec. Jeśli mam być szczera to fanfiction miało inaczej się zakończyć. Ogółem bez możliwościa zrobienia drugiej części, bardzo podobnie, ale inaczej. Jednak zmieniłam je trochę. Tylko od was zależy czy druga część się pojawi. Chcielibyscie?

2 maja wszystko się zaczęło.. Dziękuje za każdy komentarz, każdą gwiazdkę, a nawet i wyświetlenie. Nawet nie wiecie jak serduszko mi rośnie gdy patrzę, ze ktoś naprawdę to czyta. Bardzo motywujace <3 Dziękuje wam za to wszystko

Dzisiaj jest 29 maja i wszystko się zakończy... Ale czy na pewno? Jeśli chcecie drugą część, piszcie. Pojawi sie pewnie jak wrócę z moich wakacji na które właśnie, dziś w nocy lub jutro na ranem ( jak kto woli) wyjeżdżam.

Trzymajcie się ciepełko :D
Dzięki za przeczytanie :)
Bayo <3

ZapisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz