Bucky wyglądał jak siedem nieszczęść. W ewentualnym porywie nawet osiem.
Kiedy tylko Tony dotarł na dół, jego oczom ukazało się coś, co zdecydowanie nie miało racji bytu i nie mieściło się w jego zmęczonej głowie.
James po prostu stał i gapił się na Rogersa jak zgubiony szczeniak szukający pomocy. Steve z kolei wydawał się stracić kontakt z rzeczywistością i tępo, jakby nie dowierzając patrzył przed siebie, prosto w twarz Barnesa.
Przy okazji w zasięgu wzroku Starka znaleźli się Clint i Natasha. Hawkeye niepewnie spoglądał na Zimowego Żołnierza, ewidentnie dając do zrozumienia, że nie wie co myśleć o dwóch zbłąkanych byłych wrogach pod ich dachem. Natasha z kolei patrzyła na Jamesa z nieprzeniknionym wyrazem w zielonych oczach, Tony jednak mógłby przysiąc że zauważył coś na kształt troski ukrytej gdzieś daleko za maską obojętności.
Gdzie ta cała krew którą spodziewał się zobaczyć? Gdzie połamane drzewka naokoło? Gdzie, do ciężkiej cholery cokolwiek z przewidywanego zniszczenia?
***
Loki jak to miał w zwyczaju postanowił nie wtrącać się zbyt ostentacyjnie, dlatego nadal ze szklanką soku pomarańczowego w dłoni spokojnym krokiem wymaszerował z budynku śladem Starka, i teraz stał oparty ramieniem o framugę drzwi, obserwując przy okazji powolny rozwój wydarzeń.
Prawdę mówiąc, nie do końca wiedział o co tyle szumu, fakt, szukali faceta od dłuższego czasu i podobno był koszmarnie niebezpieczny, jednak.. to, co teraz widział raczej nie przypominało tej osławionej w opowieściach Kapitana Ameryki maszynki do zabijania.
Laufeyson widział raczej coś na kształt dziecka zgubionego w galerii handlowej, osoby, która pomimo że strasznie tego nie chce, musi prosić o pomoc, bo wykorzystała już wszystkie pozostałe opcje.
Niejaki Barnes, jak zapamiętał Loki, wyglądał generalnie rzecz ujmując, po prostu źle. Przydługie włosy opadały mu na czoło, a pod niebieskimi oczami miał sino-brązowe cienie, zupełnie tak, jakby nie spał od bardzo długiego czasu. Prawdę mówiąc, bóg nie zdziwiłby się gdyby sprawy właśnie tak się miały.
Po chwili Laufeyson zauważył też kilka małych obtarć i jedno większe, ewidentnie zadane celowo, gdzieś pomiędzy szczęką a uchem, zdecydowanie zrobione tak, żeby nie rzucało się w oczy.
W opinii Lokiego, albo Barnes dawał sobie z kimś nawzajem po mordzie, albo był fanem ekstremalnego bdsm'u. Mimo wszystko jednak obstawił pierwszą z opcji.
***
Kiedy Steve w końcu wydobył z siebie głos, a potem zupełnie bez przemyślenia zaprosił Buckyego do środka, Tony miał wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok.
Fakt faktem jego złość minimalnie opadła, kiedy zdał sobie sprawę w jak tragicznym stanie jest James, szczególnie, że postanowił poprosić o pomoc w ogóle i że postanowił poprosić o pomoc akurat ich.
Nie dało się jednak zaprzeczyć, że osoba jego pokroju niezależnie od koneksji sprzed siedemdziesięciu lat, nie jest kimś kogo od tak zaprasza się na obiad albo kawę.
Przy okazji Tony podświadomie odszukał dłoń Lokiego, który znalazł się gdzieś obok w tak-zwanym-międzyczasie i machinalnie zacisnął na niej palce w oczekiwaniu na zapewnienie, że wszystko będzie dobrze, Barnesowi nie odwali, wszyscy dożyją wieczora, a wieża nie zostanie zrównana z ziemią. Ku swojej uldze i zdumieniu, kątem oka zobaczył jak Laufeyson na chwilę unosi brwi w geście zdumienia nad tym nagłym okazaniem uczuć, a potem jednak decyduje się na odwzajemnienie gestu. Nie minęła dłuższa chwila, a Tony poczuł jak szczupłe palce boga zaciskają się na jego własnych. Być może nie było to zbyt rozsądne z jego strony, ale Stark poczuł się odrobinę lepiej wiedząc, że jego własny, udomowiony psychopata jest gdzieś obok.
Kilka chwil później, Rogers podtrzymując Barnesa wtoczył się do głównego holu wieży, a w ślad za nimi poszła cała reszta radosnej kompanii zebranej na dole.
Z braku innych możliwości (no bo kto chciałby biec na trzynaste piętro schodami?), wszyscy zostali zmuszeni przez sytuację do stłoczenia się w windzie. Pomimo, że windy w Stark Tower nie należały do tych najmniejszych, kiedy do jednej z nich wpakowało się dwóch super żołnierzy, nordycki bóg, Stark z jego olbrzymim ego, najlepszy łucznik od czasów Robin Hooda i mistrzyni szpiegów, przestrzeni ewidentnie zaczęło brakować. W połowie drogi Clint zaczął rozważać ewentualny plan ratowania własnego życia, na wypadek gdyby Barnesowi i Lokiemu nagle postanowiło jednak odwalać i w tandemie zabiliby wszystko i wszystkich w swoim zasięgu. Zanim jednak do końca opracował ratunek, winda zatrzymała się odpowiednim piętrze, a on jako pierwszy wypadł z pudełka śmierci i łapiąc Natashę za nadgarstek pognał do kuchni, zupełnie jakby tam znajdowała się strefa bezpieczna od nieprzewidywalnych morderców.
Być może odczucie tego typu było spowodowane obecnością Thora, który mimo swojej aparycji gigantycznego pluszowego misia, według Bartona w razie potrzeby ustawiłby towarzystwo do pionu.***
Po dotarciu na miejsce, Barnes został zmuszony przez Stevea do wzięcia gorącego prysznica, a potem ktoś, prawdopodobnie Natasha, wcisnął mu w prawą dłoń kubek parującej herbaty z wielkim logiem Stark Industries na boku. Tony przy okazji zauważył, że facet ma na sobie jego dres i bluzę, dlatego postanowił że przy najbliższej okazji opieprzy za to Rogersa. Nie to jednak było w tej sytuacji najważniejsze, a fakt, że mieli jak najbardziej realnego Zimowego Żołnierza na kanapie w salonie.
I pomyśleć, że jeszcze parę tygodni wcześniej Tony wzdrygał się na myśl o Lokim w swoim domu.
- Przepraszam. - Przez ciszę, która zapadła w międzyczasie przedarł się zachrypnięty głos, którego Stark zdecydowanie nie znał.
- Nie przepraszaj, Buck.. - Niemal wpadając mu w słowo odezwał się Steve, który był gdzieś pomiędzy stanami euforii i histerii przez cały czas od pojawienia się Jamesa parę godzin wcześniej.
- Nie. - Barnes jakby minimalnie agresywniej wciął się w wypowiedź Kapitana, a Tony poczuł jak siedząca koło niego Natasha momentalnie się spina. - Ja wiem, że nie powinno mnie tu być. Uwierzcie, że gdybym tylko mógł, nie przychodziłbym. - Tym razem to Loki zwrócił uwagę na to, jak ostrożnie James dobiera słowa. - Po prostu, musiałem.
Po tamtym wyznaniu Bucky nie odezwał się ani słowem do końca wieczoru, a Tony słyszał później przez ścianę stłumiony głos Rogersa, który ewidentnie robił wykład Jamesowi. Osobiście, Stark uznał to za dość nierozsądną taktykę zważywszy na stan ogólny Barnesa, postanowił jednak nie komentować. W zamian za to, kolejny już raz tego dnia chwycił Lokiego za dłoń postanawiając, że to był zdecydowanie zbyt stresujący dzień i już najwyższy czas rozładować emocje.
______
No, także ten, oto jest nowy rozdział.
Mam nadzieję, że mimo wszystko nie wypadam zbytnio z wyjściowego klimatu, a jeśli tak, no cóż, trudno.
Swoją drogą, Civil War za drugim razem w kinie robi takie samo wrażenie jak za pierwszym, dlatego kolejny raz mogę śmiało je polecić.
A tak już zupełnie odbiegając od tematu, gdyby ktoś szukał dobrego miniserialu to z czystym sumieniem mogę polecić Political Animals, które szczerze mówiąc zaczęłam oglądać tylko dla Sebastiana Stana, a okazało się być naprawdę dobre.
No, to chyba tyle z mojej gadaniny, mam nadzieję, że rozdział się podoba i do następnego.
Cheers.
![](https://img.wattpad.com/cover/57999405-288-k271461.jpg)
CZYTASZ
dark star || frostiron
FanfictionCo jeśli pobyt Lokiego w Asgardzkim więzieniu niespodziewanie się skróci, a Tony Stark i jego radosna kompania superbohaterów z dziecięcych marzeń wpadnie w sam środek tego bajzlu? Na horyzoncie przy okazji pojawi się ktoś z przeszłości, a sprawy je...