"Biegniemy, bez chwili wytchnienia...Ktoś nas goni...Ktoś nas obserwuje...Śmieje się, szydzi...Już prawie nas ma...Nadal uciekamy...Brniemy w czeluści Zakazanego Lasu...Odwracam się i strzelam strzałą, lodową strzałą...Słyszę znajomy krzyk...Anna...Trafiłam Anię...Podbiegam...Jej ciało powoli pokrywa szron...Widzę zbliżający się cień...Widzę postać, ale nie mogę rozpoznać twarzy...Jest coraz bliżej, bliżej...Wyciąga kościste ręce i..."
-Nie, nie, NIE!-Elsa zerwała się z łóżka.
Rozejrzała się niespokojnie dookoła. Dopiero świtało, znajome jeszcze spały. Dziewczyna opanowała się, wstała i cicho podeszła do szafy. Otworzyła ją i bez chwili namysłu wyciągnęła suknię barwy błękitu, haftowaną w narodowe wzory jej kraju. Szybko zgarnęła jasnoszare rajstopy. Dobrała do tego czarne trzewiczki i opaskę do włosów. Poszła do łazienki i rozpoczęła poranną toaletę. Umyła twarz, zęby i zaczęła się ubierać. Po chwili wyszła. Zauważyła, że jedna ze współlokatorek zniknęła. Raven. Nie przejęła się tym zbyt mocno, przecież to nie jej sprawa. Z wieszaka zdjęła jeszcze szaty Slytherinu. Założyła je i przejrzała się w lustrze. Poprawiła warkocz i podeszła do swojej komody. Wyciągnęła różdżkę. Była nietypowa, dosyć giętka, barwy błękitnobiałej. Wyglądała jakby cała pokryta była szronem. Zawierała włókienko płatka Lodowej Lilii, kwiatu, który był w stanie przywrócić zdrowie, a nawet życie.
Elsa odruchowo poprawiła rękawiczki i zerknęła na plan.~ONMS z Puchonami...~pomyślała~Może nie będzie tak źle.
Nagle usłyszała ciche pomrukiwanie. Rozejrzała się i zobaczyła...niebieskiego kota ze skrzydłami. Przetarła oczy z niedowierzaniem. Stworzenie nie znikało. Pochylało się nad śpiącą jeszcze znajomą, Lucy.
-C-co to...K-kto...J-jak?-próbowała wydusić z siebie cokolwiek.
Kotek odwrócił się w jej stronę i wymruczał:
-Ciii...Bo obudzimy Lucy...
Dopiero teraz dziewczyna dostrzegła czarny marker w łapce zwierzęcia. Biedna, śpiąca jeszcze Heartfilia miała domalowane wąsy, brodę, okulary a na czole widniał napis:
"Jestem idiotką, kopnij mnie"-Nazywam się Happy-wyszeptał kotek. Po chwili szatańsko się uśmiechnął i zniknął.
Elsa jeszcze chwilę stała osłupiała.
-No tak...Zwariowałam...-wymamrotała.
*****
-DRAGNEEL! TY TĘPY PŁOMYKU! JAK CIĘ TYLKO ZŁAPIĘ TO MOŻESZ JUŻ SIĘ POŻEGNAĆ Z ŻYCIEM! POWYRYWAM CI NOGI TY RĄBNIĘTY POPAPRAŃCU!!!-darła się Lucy próbując zmyć ślady markera z twarzy. Levy tarzała się ze śmiechu po podłodze.Lucy trzasnęła niebieskowłosą w głowę.
-Błagam, niech ktoś mi pomoże-wyjąkała.
Raven podeszła z różdżką i wyszeptała cichutko kilka słów. Po chwili na twarzy blondynki nie było śladu kawału. Lucy rzuciła się na Raven, dziękując jej raz po raz.
-No, czas na mały rewanżyk-zaśmiała się złowieszczo, a w jej oczach pojawił się niepokojący błysk.
Elsa pokręciła głową z dezaprobatą.
-Swoją drogą...czy nie uważacie za zabawne to, że dziewczyny z nadnaturalnymi mocami trafiły do jednego pokoju?-zapytała Levy.
-Ale Elsa nie ma mocy...a może ma?-Luce spojrzała wyczekująco na platynowowłosą.
Dziewczyna nerwowo przełknęła ślinę.
-Nie, nie mam...-wydusiła.
Raven przyjrzała się jej badawczo, po czym wymamrotała:
CZYTASZ
Jelsa: Koniec Psot!
Teen Fiction-Cz-czekaj...skąd to wziąłeś!? -A wiesz...mam pewne znajomości - posłał jej swój cwaniacki uśmiech. - Jacksonie Overlandzie Frost! Wiesz jakie będziemy mieć przez ciebie kłopoty? - półgłosem wysyczała dziewczyna. -Elsa, wyluzuj i bądź ciszej, chyba...