18.

568 49 11
                                    

Elsa pociągnęła łyk rozgrzewającego kakao. Był świąteczny poranek. Z pokoju słychać było pochrapywanie jej młodszej siostry.
Podeszła do okna. Szron pokrywał szybę. Dotknęła jej opuszkiem palca. Tak, zdjęła rękawiczki. Postanowiła sobie w duchu, że zapanuje nad swoją mocą.

-Potrafię to zrobić...-wymruczała.

Starała się nie myśleć o niczym stresującym. Wyobraziła sobie, jak wraca do szkoły, wita przyjaciół. Merida, Punzie, Raven, Czkawka, Lucy...cała paczka...i Jack. W jej sercu zagościło dziwne ciepło. Zadrżała z przejęcia. Włożyła wolną rękę do kieszeni szlafroka. Popatrzyła na ośnieżone miasteczko. Pomimo wczesnej pory widziała już kilka krzątających się przekupek, szykujących swoje małe kramiki.

-Panienko Frozen?-usłyszała za sobą ciepły i troskliwy głos Dolores.

Obejrzała się na służkę. Niska, w średnim wieku. Ubrana w codzienną sukienkę, fartuszek i stare trzewiki stała w drzwiach. Jej twarz, pomimo licznych zmarszczek wyglądała naprawdę dobrze. Jej oczy nadal miały dziecięcy blask. Lekko siwe włosy upięte w niskiego koka zdobił mały kwiatuszek. Pewnie znów bawiła się z sierotkami.
Dolores była również opiekunką w miejscowym domu sierot. Zajmowała się nimi z anielską cierpliwością i miłością, niczym prawdziwa matka.

-Czy wszystko w porządku?

Elsa uśmiechnęła się promiennie. Podeszła do swojej opiekunki.

-Tak, jak najbardziej.

Po czym łapała ją za rękę i wyszeptała:

-Chodź. Pomogę ci zrobić śniadanie.

*****
Wyczerpany Czkawka ledwo zszedł ze statku. Wreszcie dopłynęli do Szkocji. Podróż minęła szybciej niż się spodziewano. Przynajmniej według Stoicka. Jego syn miał nieco inne zdanie na ten temat.

-Ach!-władca wikingów zaciągnął się porannym powietrzem.

Czkawka wstał z ziemi. Otrzepał ubranie i wtedy zauważył, że ktoś się im przygląda.

-Fergus!

-Stoick!

Dwóch mężczyzn rzuciło się sobie w objęcia.

-Stary druhu! Kopę lat!

-Ile to już? Całe wieki cię nie widziałem!

Zaśmiali się donośnie.

-Khmm.

Stoick oderwał się od przyjaciela. Podszedł do królowej.

-Elinor, piękna jak zawsze.-ujął jej dłoń i ucałował.

-Pochlebca-zachichotała władczyni.

Czkawka przyglądał się tej scenie w osłupieniu. Wtedy zauważył, że Fergus dziwnie się mu przygląda. Jakby go lustrował.

-A to jest mój syn, Czkawka.

Królowa Elinor bacznie się mu przyjrzała. Po chwili szturchnęła swojego męża w bok.

-Co?...A, a tak. Witamy w Szkocji. Zapraszamy do naszego zamku.-powiedział gospodarz.

Stoick kiwnął na syna, na znak, żeby za nim poszedł.
Czkawka westchnął. Nie wiedział czemu, ale miał naprawdę dziwne przeczucie.

*****
-Panienko Merido. Proszę już wstać.-po raz piąty zaświergotała służka.

Księżniczka schowała głowę pod poduszkę. Nie miała najmniejszej ochoty wstawać.
Nagle usłyszała znajome chichoty nad głową.

Jelsa: Koniec Psot!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz