13.

651 53 11
                                    

Natsu siedział przy łóżku Lucy. Nie jadł i nie pił nic od dwóch dni. Po prostu wrak.

-Dzisiaj wyjeżdżają na święta. Mieliśmy pojechać do gildii.-szeptał, w nadziei, że Heartphilia go usłyszy-Gray, Erza, Gajeel, Levy...Cana, Mira, Eva, Elfman...Wszyscy jadą. Chociaż Levy chce zostać...Z tobą. Ale Gajeel zabiera ją siłą.

Przerwał. Patrzył na nią zbolałym wzrokiem. Złapał ją za rękę.

-Ja zostaję...

Zapatrzył się w okno.

-Jak to jest...Pomimo, że kłócimy się na okrągło, nie ma dnia, żebyś się na mnie nie wydarła, to siedzę tu z tobą...Sam na sam.

Pogłaskał dłoń nieruchomej blondynki.

*****
Elsa pakowała swoje rzeczy. Zabrała chyba wszystko.
Zacisnęła drobne dłonie na walizce. Strasznie bała się spotkania z rodzicami...i Anią.

-Elsa. Nie martw się. Pamiętaj, nie kumuluj w sobie uczuć i ABSOLUTNIE się nie bój.-Raven przytuliła przyjaciółkę.

Elsa odwzajemniła uścisk.
Raven również się spakowała. Ona wracała do kwatery T. Tak ją nazywał Damian. Tak naprawdę oboje należeli do grupy Młodych Tytanów. Był jeszcze Garfield, czyli Bestia, ale on jest z Huffelpuffu.
Levy zebrała się wcześniej, a raczej została zgarnięta przez Gajeela.
Rae i Elsa wyszły na zewnątrz.
Wszyscy stali już na dziedzińcu. Merida jechała do Szkocji, do swojego domu, Czkawka na wyspę Berg, Punzie na wieżę, czyli do matki, Gertrudy. Jack do siebie, mieszkał na Biegunie.
Wszyscy się rozjeżdżali w swoją stronę.
Nadjechał pociąg. Wszyscy wsiedli.
Elsa weszła do przedziału. Położyła bagaż na półce i usiadła. Do przedziału wpadła Merida. Następnie Levy i Raven.
Doszła jeszcze Roszpunka.

-Zmieszczę się?-zapytała nieśmiało.

-Jasne-uśmiechnęła się Mer i poklepała siedzenie między nią z Levy.

Siedziały w milczeniu.
Nagle do przedziału wparowali Jack, Flynn, Czkawka, Gajeel,oraz Damian szarpiący się z Garfieldem.

-WYPAD MATOŁY!-wrzasnęła Merida.

Jack spojrzał na nią drwiąco. Usiadł obok Elsy. Odsunęła się od niego, na co ten się przysunął.
Gajeel klapnął obok Levy.

-Leeeeevyyyyy-wymamrotał.

Zarumieniona dziewczyna podrapała się nerwowo w ramię.

-T-tak?-zapytała spoglądając na chłopaka.

-Daj torebkę...-jego twarz była cała zielona.

Uroczy klimat prysnął jak bańka mydlana.

-TYLKO NIE NA MNIE!-wrzasnęła.

Czkawka z Flynnem bez słowa usiedli na ziemi.

-Ja usiądę obok niej-wysyczał Damian.

-Wrrrr. Żartujesz? JA tu usiądę-zawarczał Garfield, gotowy, by w razie czego zamienić się w jakieś dzikie zwierze.

-Spokój-wysyczała Raven-Siadacie na ziemi.

-Ale-zaczęli chłopcy.

-ŻADNYCH ALE! JASNE!? OBOJE SIADACIE NA PODŁODZE! MOŻECIE JESZCZE WYJŚĆ!-żyłka Raven zaczęła niebezpiecznie pulsować-JESZCZE JEDNO SŁOWO A OSOBIŚCIE WAS WYRZUCĘ PRZEZ OKNO!

Przerażeni chłopcy szybko usiedli na podłożu.

-Ona nie jest super...-wyszeptał Garfield.

-Ona jest SUPER COOL!-zakrzyknęli wspólnie, po czym zemdleli.

Jelsa: Koniec Psot!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz