15.

594 55 11
                                    

-Mia Strauss?

-Mamy.-Ząbek odhaczyła kolejne nazwisko na liście.

Mikołaj sapnął z zadowoleniem. Wszystko szło nadzwyczaj dobrze. Aż sam był w szoku, że Jack z Zającem jeszcze nic nie zmalowali.

-No, to koniec.-uśmiechnął się promiennie.

-Ymmm...Została jeszcze Elsa Frozen.

Mikołaj raptownie zbladł. Zaczął gorączkowo przekopywać stosy prezentów.

-Przecież nie wyparował...

W tym momencie obok mężczyzny zmaterializował się Jack. Podał Mikołajowi paczuszkę.

-Leżała na podłodze-powiedział "bez cienia zainteresowania"

Mężczyzna wbił podejrzliwy wzrok w chłopaka. Zapadła niezręczna cisza

-Pewnie ją upuściłam...-wyszeptała wróżka obok.

Jack wzruszył ramionami i poszedł w kierunku swojego pokoju. Gdy tylko zamknął  za sobą drzwi, rzucił się na łóżko i zachichotał. Już nie mógł się doczekać miny Elsy.

*****
Dokładnie w tym samym czasie Elsa rozpakowywała swoje rzeczy. Jak zawsze starannie odwiesiła suknie do szafy a buty ułożyła w rządku. Następnie podeszła do toaletki, chwyciła szczotkę i zaczęła rozczesywać swoje platynowe włosy. Wtem do pokoju wparowała mała ruda petarda.

-EEEEELSIEE!-zapiszczała.

Blondynka uśmiechnęła się pod nosem.

-Co tam Aniu?

Dziewczynka zachowywała się, jakby miała ADHD trzeciego stopnia, albo najadła się Skaczących Fasolek Bazylego Urwipołcia (nie wierzę, że to napisałam xD).

-Ciooooooooo robisz?-zapytała słodziutkim głosikiem.

To pytanie było głupie. Elsa aż zaśmiała się w duchu.

-Czeszę włosy, głupolku.-pomierzwiła pieszczotliwie włosy młodszej siostry.

Mała przyglądała się tej scenie z wyraźną fascynacją.

-UUUUUUUUU! Mogę cię uczesać?-zapytała klaszcząc w rączki i podskakując jak mały króliczek.

Elsa udawała, że mocno się nad tym zastanawia, ale widząc coraz większe oczy siostry zgodziła się.
Ania zapiszczała z radości. Pobiegła do swojego pokoju i po chwili wróciła ze skrzyneczką. Otworzyła ją i wyjęła z pół tony kokard i wstążek do włosów.

-Mam się bać?-Elsę naprawdę rozbawiła ta sytuacja.

Mała uśmiechnęła się chytrze.

-Ależ oczywiście, że nie. Moja droga księżniczko, skarbusieńku ty złoty, me zdolności fryzjerskie są na poziomie najwyższym.-powiedziała, przedrzeźniając ich fryzjera.

Elsa parsknęła śmiechem i podała szczotkę Ani.

*****
-Proszę, niech to podziała....błagam....niech to zadziała..-mamrotał Natsu.

Pani Pomfrey właśnie szykowała napój z mandragor. Jak wiadomo,podczas walki z Voldemortem wszystkie jej zapiski zostały zniszczone. Musiała więc opracować formułę, która ożywi spetryfikowanych.
Neville i Luna krzątali się wokół reszty spetryfikowanych uczniów. A Natsu jak stał, a właściwie, jak siedział tak siedział.

-Paniczu Dragneel, niech się panicz odrobinkę odsunie.-pielęgniarka lekko szturchnęła chłopaka.

Ten w tempie ekspresowym wykonał prośbę. Stanął na przeciwko łóżka Lucy uparcie się jej przyglądając.

-Nie martw się.-usłyszał za sobą cieniutki i spokojny głos profesor Luny-Twoja koleżanka się obudzi. Rozluźnij się.

Dopiero wtedy zauważył, że ścisnął tak mocno dłonie, aż knykcie mu zbielały i zaczęły dymić. Szybko rozluźnił palce.

-No. Powinna się już obudzić.

Spojrzeli wyczekująco w stronę łóżka. Nic.

-Chyba trzeba wymyślić nowy skład.

Luna z Nevillem i panią Pomfrey ruszyli w stronę wyjścia.
Natsu załamany ruszył za nimi.

-To moja wina... JESTEM SKOŃCZONYM IMBECYLEM!

-Od początku ci to powtarzam...-usłyszał za sobą zachrypnięty głos.

Powoli się obrócił. Lucy siedziała podparta na łóżku i uśmiechała się lekko.
W oczach chłopaka mimowolnie pojawiły się łzy.
Podbiegł, podniósł dziewczynę i mocno przytulił.

-Lucy...-tylko tyle był w stanie wykrztusić. Łzy ciekły po jego policzkach.

Dziewczyna zachichotała i odwzajemniła uścisk.

-Tak...Wróciłam zapałeczko.-wyszeptała.

*****
Ruukia przemierzała ciemne szkolne korytarze. Po chwili stanęła przed pustą ścianą. Zamknęła oczy i wytężyła umysł. Przed nią zmaterializowały się drzwi.
Weszła do środka. Znajdowała się w Pokoju Rzeczy Zagubionych.

-To łatwiejsze niż myślałem.-wyszeptał cień wyłaniający się z jej ciała.

Dziewczyna osunęła się na podłogę. Cień przebiegł swoimi bystrymi oczami po pomieszczeniu i zatrzymał wzrok na małej szkatułce.
Szybko wleciał w ciało prefekt. Opętana podniosła się i podeszła do pudełka. Wzięła je w dłonie.

-Nie potrzebowałbym cię, ale niestety nie posiadam ciała-wysyczał-NA RAZIE nie posiadam.

Następnie ruszył w ciele Ruuki do wyjścia.

*****
-Zapamiętać: NIGDY PRZENIGDY nie dawać Ance swojej szczotki i nie dawać swoich włosów do uczesania.-wymamrotała Elsa usiłując wyplątać czerwono-brązową wstążkę z włosów.

Ania postawiła na nowoczesność i zrobiła Elsie trzy kitki, dwa sterczące jak antenki warkoczyki oraz resztę włosów upięte w niski niedbały kok.
Twarz blondynki wykrzywił grymas gdy zdecydowanym ruchem wyrwała kokardę z włosów.
Natomiast Anna miała naprawdę niezły ubaw oglądając zmagania siostry z niesfornymi dodatkami do fryzur. Mała śmiała się do rozpuku tarzając się po podłodze i trzymając się kurczowo za brzuch.

-Zapamiętam to sobie...-wymamrotała Elsa-AUĆ!

Ania aż zarechotała ze śmiechu.

*****
Konbanwa!

Przepraszam, że rozdział znowu tak późno. Postaram się wstawiać częściej.

Natsu: Musisz jak najszybciej napisać kolejny rozdzialik.

Wiem, ale ciekawi mnie twój pośpiech.

Natsu: Happy nadal leży spetryfikowany.

(uśmiecham się chytrze)

Ej, DRUGI PREZENTERZE!

(na scenę wlatuje niebieski latający Exceed)

Natsu: HAPPY!!!

Happy: NATSU!!!

(teartalny bieg, przytulaski i inne pierdafony)

Dobra, skończcie te swoje czułości, bo mi się niedobrze robi.

Natsu: Bo nie masz przyjaciół.

Dobra, dziękujemy za uwagę.

Sayounara!

Jelsa: Koniec Psot!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz