-Rany, rany, rany, ranyyyyyy!-krzyczała mała Ania do ucha starszej siostry.
Elsa schowała głowę pod poduszkę.
-Anka. Nie wrzeszcz mi do uszu.-powiedziała o dziwo spokojnie-Bębenki jeszcze mi się w życiu przydadzą.
Mała położyła się na siostrze. Westchnęła parę razy po czym spróbowała obrócić się na plecy. Ale kiepsko jej to poszło, bo zachwiała się na krawędzi i spadła na dywan.
-Auć!
Elsa wybuchła śmiechem. Ania zrobiła obrażoną minkę. Blondynka pomogła jej wstać i usiąść z powrotem na łóżku.
Ruda spojrzała na nią swoimi ogromnymi błękitnymi oczami.-Kieeedy Mikołaj przyjedzie? Elsiaaaaaaaaaaa...-zaczęła potrząsać ją za ramię-KIEEEEEEEEEEEEEEEDYYY?
Siostra spojrzała na nią z iskierką rozbawienia w oczach.
-Anka...Mówiłam ci już. Albo położysz się spać, albo nic nie dostaniesz.
-Na pewno jest jakiś sposób, żeby go zobaczyć.-wymruczała mała.
Blondynka uśmiechnęła się, wzięła siostrę na ręce i zaniosła ją na jej łóżko. Usiadła obok niej.
-Aniu, co powiesz na taki układ. Ja opowiem ci bajkę jaką tylko zechcesz, a ty po tym położysz się spać.
-A co to ma wspólnego z Mikołajem?-zapytała bez przekonania mała.
Siostra poczochrała jej włosy.
-Powiedziałam, bajka o czymkolwiek zechcesz.
Ruda aż zapiszczała z radości. Położyła się na brzuszku i podparła brodę rączkami.
-Oooooo Cieeeelwooonym Kaptulkuuuuuu!-Ania zawsze sepleniła, gdy chciała coś na kimś wymusić.
Elsa westchnęła.
-A więc dawno, bardzo da...-zaczęła.
Mała pokręciła główką.
-O nie nie nie. To ja ustalam, gdzie i kiedy Kapturek będzie.
-Dobrze, dobrze-Elsa uniosła ręce w geście obronnym-No to może: nie daleko i wcale nie tak dawno temu...
-Lepiej-wymruczała ruda.
*****
-Do świtu zostało mało czasu.-wymamrotał Zając-JAK DŁUGA JEST TA CAŁA SAHARA!?-TRZEBA BYŁO NAJPIERW OBLECIEĆ AFRYKĘ!-wrzeszczała Zębuszka-ALE NIE! NAJPIERW WYSPY WIELKANOCNE! "OBLEĆMY WSZYSTKIE MAŁE WYSEPKI W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI" POWIEDZIAŁ! "NIE BĘDZIEMY MUSIELI SIĘ POTEM CACKAĆ! ZOSTANIE JUŻ TYLKO FORMALNOŚĆ!"POWIEDZIAŁ! "ZRÓBMY JESZCZE PIĘĆ 20 MINUTOWYCH POSTOJÓW"POWIEDZIAŁ! "NO CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK" POWIEDZIAŁ!!!
-HEJ HEJ! MAM MAŁY PĘCHERZ TAK!?
-TO PO CO WYPIŁEŚ 4 BUTLE MLEKA!? PRAWIE ZASNĄŁEŚ ZA WODZAMI!!!
-NIE WRZESZCZ TAK KOBIETO!!!
Jack turlał się ze śmiechu. Najkomiczniejsze był wkład Piaska w rozmowę. Nad głową ludka pojawiały się obrazki zmieniające się z zawrotną prędkością.
-Jack.
Mikołaj dosiadł się do chłopaka.
-Skoro mamy chwilę, to chciałbym ci coś dać.
Frost z zaciekawieniem spojrzał na mężczyznę. Ten włożył dłoń do kieszeni i wyciągnął małe lustereczko.
Entuzjazm Jacka prysnął jak bańka mydlana.
CZYTASZ
Jelsa: Koniec Psot!
Teen Fiction-Cz-czekaj...skąd to wziąłeś!? -A wiesz...mam pewne znajomości - posłał jej swój cwaniacki uśmiech. - Jacksonie Overlandzie Frost! Wiesz jakie będziemy mieć przez ciebie kłopoty? - półgłosem wysyczała dziewczyna. -Elsa, wyluzuj i bądź ciszej, chyba...