Gdzie ja jestem...czemu tutaj tak ciemno...co się właściwie stało...
Czkawka powoli otworzył oczy. Usłyszał pod sobą radosny warkot Szczerbatka.
-Widzę, że nasz książę się obudził.-chłopak zauważył,że obok smoka idzie Merida.
Uniósł lekko głowę. Szli przez Bór, a jego smok, posługując się węchem, próbował ich wyprowadzić.
Nagle Czkawka coś sobie przypomniał.-Ile nas nie było? Oni mogli już wszcząć poszukiwania.
Merida zaśmiała się.
-Niby taki mądry i tyle razy tu był, a nic nie wie.
Chłopak spojrzał na nią pytająco.
-Kiedy wchodzisz do Boru, czas inaczej płynie. W szkole może minąć kilka godzin, a tu zaledwie kilka minut.
Czkawka już miał zadać kolejne pytanie, ale Merida go wyprzedziła.
-Co do twojego zniknięcia. Wiedziałam, że ty zawsze przychodzisz punktualnie co do sekundy, a ty nagle spóźniasz się 10 minut. Więc od razu wyczułam, że coś jest nie tak.
Czkawka miał jednak jeszcze jedno pytanie.
-Skąd wiedziałaś, gdzie mnie szukać?
Merida zarumieniła się i z wymuszoną złością w oczach utkwiła wzrok w drodze przed nimi. Chłopak już wiedział, że lepiej nie drążyć tematu.
-Dzięki. Za uratowanie życia...-powiedział cicho.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową. Resztę drogi przebyli w milczeniu, a gdy dotarli do skraju Boru, Czkawka zszedł ze Szczerbatka, przytulił go, a następnie smok odwrócił się i uciekł w głąb Boru.
-Czyli ile czasu mniej więcej upłynęło?-zapytał.
-Czytałam kilka ksiąg o Borze. Napisano, że na jedną godzinę tam przypada mniej więcej pięć minut. Nas nie było jakieś trzy i pół godziny, czyli...17.5 minuty.
Czkawka zaśmiał się.
-Ponad piętnaście minut wystarczy. Nie musisz się popisywać.
*****
- A tak z czystej ciekawości chłopaki...nie wiecie z jakiego domu jest Danny?-zapytał Jack od niechcenia.Flynn zarechotał.
-Junicorsis, dom białej magii. A co cię on tak zaczął interesować?
-Nic, byłem po prostu ciekaw...
Do pokoju wszedł Czkawka. Cały brudny, z trochę poprzecieranymi ubraniami i zadrapaniami na twarzy.
-Gdzie ty byłeś? Wiewióra cię szukała.
Chłopak uśmiechnął się blado.
-Wiem, widziałem się z nią.
-Czyli to ona cię tak załatwiła. Fiuuu-Natsu zagwizdał z podziwem.
Czkawka już miał zacząć się tłumaczyć, gdy chłopcy usłyszeli energiczne pukanie do drzwi.
-Co to, zbiórka kółka różańcowego? Nasz pokój to nie bawialnia.-wymamrotał Jack i otworzył drzwi.
-Cześć Jack, widziałeś Elsę?-niespokojny głos Danny'ego poderwał wszystkich na nogi.
-No proszę proszę, sam duszek we własnej osobie-Frost przyjął nieprzyjemny ton głosu-Nie, nie widziałem i jakoś z tego powodu nie płaczę.
Gray odsunął Jacka od drzwi.
-Kiedy ją ostatnio widziałeś?
Z dworu dało się usłyszeć charakterystyczne "RYWALKA W MIŁOŚCI!!" (ciekawe kto zgadnie, czyja to kwestia)
CZYTASZ
Jelsa: Koniec Psot!
Novela Juvenil-Cz-czekaj...skąd to wziąłeś!? -A wiesz...mam pewne znajomości - posłał jej swój cwaniacki uśmiech. - Jacksonie Overlandzie Frost! Wiesz jakie będziemy mieć przez ciebie kłopoty? - półgłosem wysyczała dziewczyna. -Elsa, wyluzuj i bądź ciszej, chyba...