Weszły do toalety.
-Hej, Marto! Jesteśmy!
Cisza...Zawsze zaczynała wyć ze szczęścia, albo marudzić na nasz widok, w zależności od humoru.
-Mam złe przeczucie...-wymamrotała Elsa.
Powoli podeszła do kabiny należącej do ducha. Stanęła jak wryta w wejściu i z szeroko otwarymi oczami patrzyła się na ten okropny widok. Koleżanki podeszły zaniepokojone do Frozen.
-Co się staaa....AAAAAAAAA!!!-zaczęły piszczeć.
Jęcząca Marta wisiała w powietrzu, jak zahipnotyzowana, albo nawet martwa. Patrzyła się pustym wzrokiem w podprzestrzeń i była dziwnie wygięta.
-Została spetryfikowana-wyszeptała Raven-Trzeba to zgłosić nauczycielom.
Punzie, ze łzami w oczach zaczęła się cofać. Przypadkowo potknęła się o jakiś przedmiot. Upadła.
-Auć-wysyczała. Wstała i podniosła ową rzecz-Skąd tu się wzięło lusterko?
Było ono dość...stare. Złote, pościerane obramowanie pokrywał wzór w węże, a rączka wyglądała jak różdżka.
Merida złapała odruchowo swój łuk (którego oczywiście nie zostawiła w pokoju).
Elsa obróciła się w stronę luster z umywalkami. Zdawało jej się, że usłyszała czyjś syk, może szept.
-Hisssssstoria się powtarza...śmierć...śmierć jesssssst blisssssssko.
..Przełknęła ślinę. Nagle usłyszała.szept Roszpunki. Wpatrywała się w lusterko.
-Historia się powtórzy...Pamiętam...-zaczęła mamrotać.
Raven spojrzała na nią, złapała za ramiona i powiedziała:
-Co się powtórzy? Jaka historia?
Nagle w uszach blondynki rozbrzmiał ogłuszający pisk. Upadła na kolana i złapała się za głowę.
-Punzie! Co jest!?-Merida przerażona próbowała do nie podbiec, ale Rae ją zatrzymała.
W Gold jakby coś wstąpiło.
-Przepowiednia...spełni się...widzę...ON...ON powstanie...to koniec...-jej długie włosy zaczęły świecić na złoto.
Nagle...wszystko ucichło. Punzie wstała. Brave z przerażeniem spojrzała w jej oczy. Były puste, dosłownie białe, bez źrenic i tęczówek.
-Elsa...nie powstrzymasz tego. Jesteś tylko nic nie znaczącą gałązką na mojej drodze, tak słabą, że bez trudu cię zdepczę. Wystarczy tylko nadepnąć w twój czuły punkt i trzask...-Roszpunka ruszała ustami, ale ktoś inny przemawiał.
~Skąd znam ten głos...~wytężyła umysł~Nie pamiętam...
Mer nie wytrzymała i krzyknęła:
-Zostaw Roszpunkę w spokoju! Kimkolwiek jesteś, wyjdź!
Opętana blondynka odwróciła się do niej i została uniesiona przez jakąś niewidzialną siłę w górę. Zatrzymała się na wysokości siedmiu stóp. Na chwilę jej oczy zmieniły się w jej naturalne, zielone, zaszły łzami, a ona wyszeptała:
-Pomocy...ratujcie mnie...
Natychmiast po tym z powrotem jej oczy stały się puste.
-A ty, Rachel, nie próbuj go zatrzymać. On się wydostanie...-wycharczał ten straszliwy głos.
Po tym zdaniu Gold przechyliła głowę, a z jej ust wypłynął cień. Gdyby nie przyjaciółki spadłaby na posadzkę. Złapały ją w ostatnim momencie. Była nieprzytomna. Jej włosy przestały świecić.
CZYTASZ
Jelsa: Koniec Psot!
Genç Kurgu-Cz-czekaj...skąd to wziąłeś!? -A wiesz...mam pewne znajomości - posłał jej swój cwaniacki uśmiech. - Jacksonie Overlandzie Frost! Wiesz jakie będziemy mieć przez ciebie kłopoty? - półgłosem wysyczała dziewczyna. -Elsa, wyluzuj i bądź ciszej, chyba...