26.

248 20 6
                                    

-Jack, jesteś pewien, ze to tutaj? - na to pytanie odpowiedziało Roszpunce tylko mruknięcie.

Od co najmniej 10 minut stali oni przy jednej ze ścian na korytarzu, szukając wskazówek. Jack sprawdzał każdą cegiełkę i szparkę, które mogłyby się okazać kluczem do wejścia do Komnaty Pamięci. Nadal jednak nic nie znalazł, ściana pozostała zwykłą ścianą.

-Nic z tego nie rozumiem. Musi tutaj być...

-PRZYZNAJ W KOŃCU, ŻE TO TWOJE CUDOWNE ZWIERCIADEŁKO JEST NIC NIE WARTE! - krzyk Phantom'a rozniósł się po korytarzu.

Twarz Jack'a momentalnie stężała. Nie minął ułamek sekundy, a przy gardle Danny'ego był już koniec laski. Mimo widocznego zirytowania głos Frosta brzmiał spokojnie. A może raczej zimno.

-Posłuchaj mnie Phantom, guzik mnie obchodzi twoje zdanie, jesteś dla mnie nikim więcej niż cieniem na drodze i gdyby nie Elsa przy pierwszej okazji bym cię zdmuchnął. Ale tego nie zrobię przez wzgląd na nią. - tu zrobił pauzę, cały czas mierząc przypartego do muru chłopaka wzrokiem - Bo jakimś cudem twoja osoba jej pomaga. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mam ochotę cię zamrozić-

Nagle ciało Danny'ego zniknęło. Frost nie zdążył się obrócić, a już był przyszpilony do ściany.

-Skąd nagle w tobie tyle empatii, co? Gdzie byłeś, kiedy ona cię potrzebowała? Strzelałeś fochy na lewo i na prawo, bo nie zdradziła ci największego sekretu swojego życia - wysyczał - i gdyby nie Elsa to-

-DOSYĆ!

Przeraźliwy krzyk sprowadził ich do pionu. Oczy Raven stały się czarne, tak samo jak energia uwalniająca się z niej pod wpływem emocji.

-NIE MA NAWET SEKUNDY, W KTÓREJ NIE SKAKALIBYŚCIE SOBIE DO GARDEŁ! OBOJE MÓWICIE, JAKA TO ELSA NIE JEST DLA WAS WAŻNA, A W TAKIM MOMENCIE URZĄDZACIE SOBIE SPRZECZKI! OBOJE JESTEŚCIE SKOŃCZONYMI KRETYNAMI BEZ POMYŚLUNKU!

-Mam!

Całą kłótnię przerwały głośne skrzypienie i odgłos kruszenia się cegieł. Najdziwniejsze było jednak to, że zamiast spadać na podłogę jako gruz przemieniały się w locie w malutkie drobinki podobne do złotego piasku. Wyglądało to dosyć znajomo dla Jack'a.

W miejscu, gdzie przed chwilą znajdowała się ściana teraz stały złote drzwi. 

-O rany Julek! - westchnęła Merida.

-Co zrobiłem? - Roszpunka szturchnęła Rider'a w bok, dopiero po tym zrozumiał swoją głupotę.

Ale nikt oprócz nich nie zwrócił na to uwagi. Raven obróciła się do wciąż niedowierzającej grupy.

-No to kto otworzy komnatę?

-Jak to kto? - zapytała Lucy - Nie mamy klucza.

-Do tych drzwi nie używa się klucza. - Levy pospieszyła z wyjaśnieniem - Kluczem do ich otwarcia są wspomnienia. Żeby wejść musisz jakieś oddać.

Czkawka nadal wyglądał na nieprzekonanego.

-Niby jak to ma działać? Wyciągam sobie różdżką wspomnienie i już go nie mam?

-Brawo Einsteinie - przyklasnęła Merida - Twój umysł jest rzeczywiście lotny, a mądrością przewyższasz niejednego filozofa.

Czkawka spojrzał na nią krzywo. - Czy wspomnienie, jak ona to mówi też się liczy?

Merida szturchnęła go w bok, chichocząc.

Raven westchnęła i ponowiła pytanie. Tym razem przed grupę wyszła Lucy.

Jelsa: Koniec Psot!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz