22.

446 37 9
                                    

Witam! Zanim zaczniesz czytać te wióry uprzedzam. Przed przeczytaniem zastanów się czy to jest tego warte lub zapoznaj się z opinią innych czytelników, gdyż ta książka niewłaściwie zrozumiana lub przeczytana zagraża twojemu życiu lub zdrowiu.

Koniec wstępu ^^

*****
Dasz radę, skoro inni mogli, to ty też możesz...

Elsa rozłożyła ręce.

-Ee...Elsa, rękawiczki...-wyszeptał Danny wskazując palcem na jej dłoń.

Racja. Elsa powoli zaczęła ściągać jej jedyną ochronę.
Po chwili rzuciła je w kąt. Wzięła głęboki oddech i ponownie rozłożyła ręce.

Teraz.

Z jej dłoni powoli zaczął wypływać szron. Wyglądał jak jedwabna wstążka.

Powoli. Nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów.

Elsa starała się nie patrzeć na żadną twarz. Ale niestety jedna przyciągnęła jej uwagę.
Jack. Stał z założonymi rękoma i patrzył na nią z mieszaniną pogardy i obrzydzenia. Nadal był wściekły.
Elsa poczuła jakby jej serce przebił sztylet. Oczy się jej zaszkliły, przestała kontrolować to co robi.
Powoli jej ręce zaczęły się opuszczać, ale śnieg i szron nie przestawały ulatywać, wręcz przeciwnie, wzmogły się. Wokół Elsy zaczął budować się wir.

On cię nienawidzi. Nigdy ci tego w pełni nie wybaczy. Do końca życia będzie pamiętał co zrobiłaś.

Myśli kłębiły się w jej głowie. Ona nie chciała, nie chciała żeby to wszystko się tak potoczyło.

Przycisnęła pięści do skroni i zaczęła się kulić. Wszystko wyrwało się spod kontroli. Burza stawała się coraz większa.

-Elsa!!-krzyczała Merida.

Ale ona tego nie słyszała. W jej głowie nadal miała obraz Jacka, wtedy, gdy mu to powiedziała, potem jak trafił przez nią do Skrzydła, aż w końcu z tego pamiętnego dnia w przedziale w pociągu.

Jesteś do niczego, tak nijaka i obłudna. Nikt nigdy ci nie zaufa. To wszystko twoja wina.

-Nie, nie...przestań proszę..-szeptała.

W tym momencie poczuła, że ktoś ją obejmuje.

-Hej, hej...już, spokojnie...wszystko dobrze. Nie bój się...-usłyszała szept Danny'ego.

Chmura zimna i lodu powoli opadła. Elsa siedziała jeszcze chwilę obejmowana przez przyjaciela. Nie mogła pozbierać myśli, w głowie miała pustkę. Wszystkie głosy ucichły.

-I to jessssst Power!-wykrzyknął Jace.

Elsa wstała szybko, wzrokiem namierzyła rękawiczki i już miała do nich podbiec, gdy ktoś złapał ją za rękę.

-Nie potrzebujesz ich..-wyszeptał Phantom.

Nie, ona musi je zaraz założyć, albo coś się stanie. Wyrwała swoją rękę z uścisku, ale w tym momencie Natsu wystartował i zagarnął jej rękawiczki sprzed oczu. Stanął przed dziewczyną i powiedział.

-Wybacz, Elsa.

Zacisnął je w dłoni i coś wyszeptał. Rękawiczki stanęły w płomieniach.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.

-C-coś ty narobił!? Bez nich jestem..jestem nieprzewidywalna i niebezpieczna!!-zaczęła krzyczeć.

-Nie.-uśmiechnęła się Sonea-Bez nich jesteś silna i niepokonana. Nie możesz się całe życie bać i chować, dziewczyno. Musisz zapanować nad emocjami i swoimi zdolnościami, inaczej nie masz szans.

Jelsa: Koniec Psot!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz