Louis' POV:
- Oto jesteśmy - powiedział Louis całkowicie bez humoru.
- Oh, nie bądź taki dramatyczny, będzie zabawnie - wyszczerzył się Zayn z ręką wokół ramienia mniejszego chłopaka, gdy przechodzili przez żelazną bramę, która prowadziła na podwórko Nialla.
- ZAYN! - krzyknął Blondyn, gdy tylko ją przekroczyli. - Oh, hej Louis. Dzięki za przyjście - przywitał, kiedy tylko do nich dotarł. - Wszyscy kładą alkohol na stole właśnie tutaj - wskazał w stronę stołu, obładowanego alkoholem. - więc możecie tam także odłożyć swój i um, tsa, bawcie się dobrze.- Dzięki - wymamrotał Louis poprawiając swoją koszulkę.
Niall posłał mu uśmiech, nim się odwrócił.
- Hej Niall, ja, um, przyniosłem coś mocnego - powiedział Zayn, zatrzymując go i pokazując w stronę swojego plecaka.
- Oh, uroczo, co to takiego?
- Mam Białą Wdowę i Big Bud.
- Daj mi dwie Białe Wdowy i Big Buda.
Zayn wyjął skręty, podając Niallowi tylko po to, by za chwilę je zabrać. - Masz dla mnie 195 dolarów?
- Za trzy skręty? - narzekał.
- Tanie one nie są, i tak daję ci już znaczną zniżkę.
- W porządku, masz - westchnął, wyjmując swój portfel i podając pieniądze.
- Biznes z tobą to przyjemność - uśmiechnął się Zayn, podchodząc do stołu z piciem, z podążającym blisko za sobą nerwowym Louisem.
- Perrie wie, że nadal handlujesz? - wyszeptał, jakby to było tajnym sekretem.
- Nope - powiedział od niechcenia, gdy sięgnęli do stolika, skanując wszystkie opcje, zanim chwycił kubek i wlał do niego trochę burbonu. - Co chcesz do picia?
- Tylko wodę.
- Louis.
- W porządku, um.. - Louis spojrzał na butelki, nie do końca wiedząc co wybrać. Westchnął i wrócił wzrokiem na Zayna, przygryzając wargę. - Cokolwiek chcesz mi zrobić.
- Oh, to będzie zabawne - na jego twarzy widniał uśmieszek, kiedy mieszał ze sobą rzeczy.
- Nic mocnego, proszę.
- Obiecuję - obiecał, marszcząc brwi i zbierając się na najpoważniejszy ton, jaki potrafił. - Trzymaj, spróbuj tego.
Louis przyjął plastikowy kubek i wziął łyk. - Mm, jest naprawdę dobry, dziękuję.
- Nie ma sprawy - powiedział Zayn, rozglądając się po imprezie. - Cholera, Lou, zaraz wrócę - mruknął zauważając chłopaka z drużyny.
Louis spanikował, chwytając ramię Zayna, nim mógł odejść. - Hej, obiecałeś, że nie zostawisz mnie samego.
- Zaraz będę z powrotem, obiecuję. Po prostu tu zaczekaj.
- Zayn! - pisnął.
- Pięć minut - poinformował, unosząc kubek jak odchodził. - Najwyżej dziesięć.
Westchnął, pociągając łyk swojego drinka. Rozglądnął się dookoła: praktycznie nikogo tutaj nie znał. Miał lekcje z kilkoma osobami, ale nie było nikogo, z kim rozmawiał. Wziął kolejny łyk, debatując nad tym czy powinien zostać w miejscu, gdzie jest czy pójść i spróbować nawiązać z kimś konwersację.
- Cóż, spójrz kto przyszedł - odezwał się głęboki głos, przez który podskoczył.
- Harry - sapnął Louis.
CZYTASZ
Jefferson High // larry
FanfictionZdaje się, że Harry Styles ma już to wszystko zapewnione: status, pieniądze oraz popularność. Ale ciągłe bycie w świetle innych nie zawiera potyczek, a jedynie lgnanie ustanowioną już ścieżką. Lecz być może, pragnie czegoś więcej niż piłki, może chc...