Harry's POV:
- Harry! - krzyknął Louis, podbiegając by go przytulić.
Harry zaśmiał się, spoglądając na Liama. - Jest pijany?
Chłopak zachichotał, kiwając głową. - Tak.. Być może pięć gier pod rząd nie było najlepszym pomysłem.
Louis pokręcił głową, przywierając do jego boku. - Skarbie.. Wygraliśmy wszystkie pięć razy.
Uśmiechnął się w dół do niego czule, zacieśniając uścisk w jego pasie aby pomóc mu się utrzymać. - Jestem taki dumny - wrócił wzrokiem na Liama. - Z czym graliście?
- Poncz, ale podwoiliśmy ilość.
Harry zamknął oczy, śmiejąc się cicho. - Pójdę spróbować go trochę wytrzeźwieć.. Zaraz wrócimy.
- Okej - Liam zaśmiał się i odszedł w przeciwnym kierunku.
- Gdzie idziemy? - wymamrotał Louis, potykając się z Harrym.
- Do mojego samochodu, żebyś wytrzeźwiał.
Louis westchnął opierając głowę na jego ramieniu gdy ten go prowadził.
- W porządku, więc od dziewiątej klasy razem z Niallem i Liamem bierzemy ze sobą zestaw do trzeźwienia kiedy jeden z nas upija się zbyt szybko i zawsze jeden z nas przychodzi przygotowany - zaczął Harry, jak już znaleźli się w samochodzie. - Więc mamy wodę i chleb - powiedział, kładąc przed nim butelkę wody i bochenek chleba.
Szatyn wydął dolną wargę i przeniósł na niego spojrzenie. - Ale ja nie jestem głodny.
Harry uśmiechnął się pod nosem, sięgając na tylne siedzenie po swój plecak. - Możemy to naprawić.
- Jak?
Był cicho przez chwilę grzebiąc w przedniej kieszeni, nim wyjął sporego skręta razem z zapalniczką. - Zapalimy.
Zdezorientowany wyraz twarzy Louisa szybko przekształcił się w szeroki uśmiech. - Masz tyle świetnych pomysłów.
Harry uśmiechnął się z rozbawieniem, wsuwając skręta między wargi i szybko go zapalając. Zaciągnął się pozwalając, by dym wypełnił jego płuca. Wysunął go ze swoich ust i przekazał Louisowi, powoli wypuszczając go przez nos.
Louis zachichotał cicho przyjmując go i zaciągając się, po czym z powrotem go oddał.
- Hej Haz?
- Tak, skarbie? - mruknął Harry, wypuszczając dym.
- Pamiętasz jak powiedziałem, że nie mam do czego wracać do Jefferson?
Skinął, znów się z nim wymieniając.
- Cóż, sporo myślałem. Co jeśli nie poszedłbym na Cambridge?
Na to, jego brwi się zmarszczyły. - I gdzie byś poszedł?
- Może A&M? Jest na dwudziestym szóstym miejscu w rankingu najlepszych pięćdziesięciu w Ameryce i mają wysoki program teatralny no i... Ty tam będziesz.
Harry uśmiechnął się smutno, chwytając go za dłoń. - Louis, z miłą chęcią poszedłbym z tobą do collegu, ale nie chcę żebyś rezygnował ze swoich marzeń. Chciałeś pójść na Cambridge odkąd tylko się urodziłeś i ostatnia rzecz jakiej chcę to zabierać ci to.
- Ale co z nami?
Westchnął. - Poradzimy sobie. Wciąż mamy jeszcze sześć miesięcy żeby się o to martwić.

CZYTASZ
Jefferson High // larry
FanfictionZdaje się, że Harry Styles ma już to wszystko zapewnione: status, pieniądze oraz popularność. Ale ciągłe bycie w świetle innych nie zawiera potyczek, a jedynie lgnanie ustanowioną już ścieżką. Lecz być może, pragnie czegoś więcej niż piłki, może chc...