Rozdział 21

6.5K 401 607
                                    

Harry's POV:

- Harry! - krzyknął Louis, podbiegając by go przytulić.

Harry zaśmiał się, spoglądając na Liama. - Jest pijany?

Chłopak zachichotał, kiwając głową. - Tak.. Być może pięć gier pod rząd nie było najlepszym pomysłem.

Louis pokręcił głową, przywierając do jego boku. - Skarbie.. Wygraliśmy wszystkie pięć razy.

Uśmiechnął się w dół do niego czule, zacieśniając uścisk w jego pasie aby pomóc mu się utrzymać. - Jestem taki dumny - wrócił wzrokiem na Liama. - Z czym graliście?

- Poncz, ale podwoiliśmy ilość.

Harry zamknął oczy, śmiejąc się cicho. - Pójdę spróbować go trochę wytrzeźwieć.. Zaraz wrócimy.

- Okej - Liam zaśmiał się i odszedł w przeciwnym kierunku.

- Gdzie idziemy? - wymamrotał Louis, potykając się z Harrym.

- Do mojego samochodu, żebyś wytrzeźwiał.

Louis westchnął opierając głowę na jego ramieniu gdy ten go prowadził.

- W porządku, więc od dziewiątej klasy razem z Niallem i Liamem bierzemy ze sobą zestaw do trzeźwienia kiedy jeden z nas upija się zbyt szybko i zawsze jeden z nas przychodzi przygotowany - zaczął Harry, jak już znaleźli się w samochodzie. - Więc mamy wodę i chleb - powiedział, kładąc przed nim butelkę wody i bochenek chleba.

Szatyn wydął dolną wargę i przeniósł na niego spojrzenie. - Ale ja nie jestem głodny.

Harry uśmiechnął się pod nosem, sięgając na tylne siedzenie po swój plecak. - Możemy to naprawić.

- Jak?

Był cicho przez chwilę grzebiąc w przedniej kieszeni, nim wyjął sporego skręta razem z zapalniczką. - Zapalimy.

Zdezorientowany wyraz twarzy Louisa szybko przekształcił się w szeroki uśmiech. - Masz tyle świetnych pomysłów.

Harry uśmiechnął się z rozbawieniem, wsuwając skręta między wargi i szybko go zapalając. Zaciągnął się pozwalając, by dym wypełnił jego płuca. Wysunął go ze swoich ust i przekazał Louisowi, powoli wypuszczając go przez nos.

Louis zachichotał cicho przyjmując go i zaciągając się, po czym z powrotem go oddał.

- Hej Haz?

- Tak, skarbie? - mruknął Harry, wypuszczając dym.

- Pamiętasz jak powiedziałem, że nie mam do czego wracać do Jefferson?

Skinął, znów się z nim wymieniając.

- Cóż, sporo myślałem. Co jeśli nie poszedłbym na Cambridge?

Na to, jego brwi się zmarszczyły. - I gdzie byś poszedł?

- Może A&M? Jest na dwudziestym szóstym miejscu w rankingu najlepszych pięćdziesięciu w Ameryce i mają wysoki program teatralny no i... Ty tam będziesz.

Harry uśmiechnął się smutno, chwytając go za dłoń. - Louis, z miłą chęcią poszedłbym z tobą do collegu, ale nie chcę żebyś rezygnował ze swoich marzeń. Chciałeś pójść na Cambridge odkąd tylko się urodziłeś i ostatnia rzecz jakiej chcę to zabierać ci to.

- Ale co z nami?

Westchnął. - Poradzimy sobie. Wciąż mamy jeszcze sześć miesięcy żeby się o to martwić.

Jefferson High // larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz