Harry's POV:
- Kochanie, musimy wstawać - wyszeptał do ucha Louisa, całując czubek jego głowy.
Louis jęknął, w proteście zacieśniając dłoń na koszulce Harry'ego.
Harry zachichotał, przebiegając palcami po włosach chłopaka. - Dalej Lou. Nasz samolot wylatuje o siódmej, a już trzecia. Jeśli nie wstaniemy teraz przegapimy lot i nie będziemy mogli pójść na plażę.
Wzruszył jedynie ramionami, nie poruszając się.
- Daj spokój, wiesz że chcesz pójść. Pomyśl o tym: owocowe drinki, opalanie się, podróże łódką, nurkowanie, poranna joga...
Louis otworzył jedno oko patrząc na Harry'ego, unosząc brew. - Naprawdę myślisz, że będę chętny na poranną jogę?
Harry zaśmiał się, siadając na łóżku. - Okej więc może uda ci się namówić Mads na tą o zachodzie słońca.
Szaty przewrócił z rozbawieniem oczami. Następnie z westchnieniem usiadł i wygrzebał się z łóżka.
_
- Przepraszam za spóźnienie, Niall zapomniał swojej walizki - oznajmiła Mads, gdy spotkali się z resztą przed lotniskiem.
- Sami dopiero przyjechaliśmy, więc w porządku - zapewnił Harry po wejściu do środka.
- Liam i Keaton spotykają się z nami tutaj czy biorą osobny lot? - Niall zapytał Mads.
- Powiedział, że już tu jest.. Myślę, że czekają już na nas w poczekalni dla pierwszej klasy. Zayn zobaczy nas na miejscu, chciał odebrać Lottie i lecieć razem z nią.
Niall skinął w odpowiedzi, kiedy wszyscy kierowali się w stronę ochrony.
- A więc Liam będzie? - spytał Harry, zwalniając by iść obok Mads.
Dziewczyna pokiwała głową, spoglądając na niego. - Słuchaj, jeśli ja mogę poradzić sobie z faktem, że dołącza do nas Gemma, ty możesz to samo zrobić z Liamem.
- Mówisz z sensem, Kurczaku Mały.
Mads przewróciła oczami, złączając razem ich ramiona. - Nienawidzę gdy tak mnie nazywasz.
Harry uśmiechnął się do niej szerzej zabierając ramię, zamiast tego przyciągając ją do uścisku.
Louis' POV:
Westchnął układając się wygodniej na swoim miejscu, naciągając na siebie koc.
Harry odchrząknął nachylając się nad dzielącą ich przegrodą i złożył pocałunek na jego skroni.
- Próbuję zasnąć - wymamrotał.
Przygryzł wargę, zduszając w sobie śmiech. - Chcesz dołączyć do mile high club?*
(piosenka: Jake Owens - 1972)
- Wchodzę w to - powiedział szybko, natychmiast wstając i zmierzając w kierunku toalety.
Harry potrząsnął głową ze złośliwym uśmiechem na twarzy, podnosząc się i idąc za Louisem.
Chłopak chwycił go za koszulkę wciągając do małego pomieszczenia, gdzie przyparł go do ściany.
Brunet zachichotał spoglądając na niego w dół. - Latanie serio na ciebie działa.
Louis przygryzł wargę. - Po prostu wyglądasz w tej chwili naprawdę gorąco.
- Ta fryzura dobrze mi robi.
Skinął pochylając się, by go pocałować.
Harry chwycił jego pośladki podnosząc go i sadzając na umywalce.
CZYTASZ
Jefferson High // larry
FanfictionZdaje się, że Harry Styles ma już to wszystko zapewnione: status, pieniądze oraz popularność. Ale ciągłe bycie w świetle innych nie zawiera potyczek, a jedynie lgnanie ustanowioną już ścieżką. Lecz być może, pragnie czegoś więcej niż piłki, może chc...