Louis' POV:
- Tato, co ty.. Czemu tu jesteś?
- Ojciec nie może odwiedzić własnego syna? - zapytał mężczyzna, wstając i opierając się o blat.
- Ojcowie mogą odwiedzać swoich synów. Ty jednak..
- Louis. Myślałem, że przez to przeszliśmy.
- Przeszliśmy przez którą część, będąc dokładnym? Tę, w której biłeś moją matkę? W której codziennie przychodziłeś do domu nachlany? Czy może tę, w której nas zostawiłeś? Nie widzieliśmy cię, ani nie słyszeliśmy o tobie od dwóch lat.
- Zadzwoniłem.
- I uważasz, że to wystarczy? Że daje ci to prawo do przychodzenia do domu mojej mamy, i to niezaproszony? - wybuchnął Louis.
- Musisz się uspokoić, synu - Keith mówił powoli.
- Ty musisz wyjść - odpowiedział rzeczowo, stawiając mu sprawę jasno.
Keith skinął głową i skierował się w stronę drzwi frontowych, zatrzymując się, gdy dotarł do chłopaka. - Zostaję w Hampton Inn. Naprawdę chciałbym się spotkać.- A ja chciałbym ojca, który nie jest tylko dawcą spermy - wymamrotał pod nosem, kiedy mężczyzna go minął.
Wiosna 2005
- Louis mógłbyś przyjść na moment? - zawołała Jay z kuchni.
Przydreptał wstydliwie do kuchni, ręce trzymając za plecami. - Tak mamo.
Kobieta westchnęła, odwracając się od ogromnego pryśnięcia sosu, które zdołało zakryć połowę blatu oraz podłogę. - Chcesz mi powiedzieć co tutaj się stało?
Louis wzruszył swoimi małymi ramionami. - To była Lottie.
- Wyjaśnij mi jak czterolatce, która ledwo potrafi prawidłowo sama jeść udało się wspiąć do najwyższej półki, otworzyć butelkę sosu i rozlać go po kuchni - powiedziała spokojnie z odrobiną rozbawienia w głosie.
Wzruszył ponownie rękami, kiwając się na piętach z szerokim uśmiechem na twarzy. - Nie wiem, może powinniśmy już ją uczyć, jeśli tyle potrafi zrobić w tym wieku, kto wie co zdoła osiągnąć.
Jay zaśmiała się na to. - Pomyślę o tym. Teraz, znajdź mop żebyśmy mogli sprzątnąć zanim tata wróci do domu, dobrze?
- Tak mamuś - wymamrotał biegnąc do szafy wnękowej.
- Co u licha tutaj się stało? - krzyknął Keith po wejściu do domu.
- To tylko wypadek, Keith - spieszyła Jay, starając się uspokoić swojego męża.
- To sprawka tego chłopca, prawda?
- Masz na myśli swojego syna?
- Nie pyskuj mi tutaj - zagroził, zbliżając się do niej.
- Mamo nie mogę znaleźć.. Mopa - wykrzyczał Louis, ściszając głos, kiedy zobaczył swojego ojca.
- To twoja sprawka? - wrzasnął Keith, zbliżając się w jego kierunku.
- J-ja nie chciałem. Chciałem tylko zrobić spaghetti - przyznał chłopiec, zniżając głowę w dół.
- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię - warknął unosząc ją do góry.
- Keith, nie rób tego - zainterweniowała Jay, odsuwając Louisa z jego zasięgu. - Skarbie idź do swojego pokoju.
Louis pokiwał głową, biegnąc do pokoju i próbując zagłuszyć odgłosy krzyków swoich rodziców.

CZYTASZ
Jefferson High // larry
FanfictionZdaje się, że Harry Styles ma już to wszystko zapewnione: status, pieniądze oraz popularność. Ale ciągłe bycie w świetle innych nie zawiera potyczek, a jedynie lgnanie ustanowioną już ścieżką. Lecz być może, pragnie czegoś więcej niż piłki, może chc...