Informacja: wydarzenia pisane kursywą są wspomnieniami z dnia świąt Bożego Narodzenia rok wcześniej.
DZIEŃ ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
Louis' POV:
- Wesołych świąt! - cieszyła się Lottie, wskakując na łóżko Louisa.
- Która godzina? - wymamrotał.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, zrzucając z nich włosy i spoglądając na zegarek. - Szósta trzydzieści.
- Poważnie, czemu robisz to każdego roku? Nie możesz zaczekać do ósmej?
- To nie byłaby tradycja gdybym nie robiła tego co rok, Louis - drażniła się. - A teraz chodź! Mama zrobiła śniadanie i chcę otworzyć prezenty.
Louis tylko westchnął. - Będę za minutę.
_
Zaczął się wiercić czując wargi na swoim czole, z uśmiechem przysuwając się bliżej Harry'ego.
- Wesołych świąt skarbie - szepnął Harry.
- Taka tradycja będzie w porządku.
- Co? - zaśmiał się Harry.
Louis potrząsnął głową. - To nic - przerwał, spoglądając na Harry'ego. - Wesołych świąt.
Harry uśmiechnął się, pochylając by go pocałować. - Czujesz się już staro?
Zachichotał cicho na to. - I to jak. Nie wiem jak to zrobiłeś. Bycie osiemnastolatkiem jest takie trudne.
Brunet przewrócił czule oczami. - O której musisz być w domu?
- Która jest teraz?
- Dochodzi ósma.
- Pozwoliłeś mi spać do ósmej? - spytał z widoczną radością w głosie.
Harry wzruszył ramionami. - Nie lubisz wstawać przed ósmą, dopóki nie musisz.
Młodszy spojrzał na niego z zachwytem. - Jak to się stało, że jestem takim szczęściarzem?
Przygryzł wargę, gdy zalało go poczucie winy.
- Co jest? - zapytał Louis, lekko się podnosząc.
Harry pokręcił głową. - Nic. Pójdę pod prysznic.
- Mogę dołączyć?
Uśmiechnął się pod nosem, chwytając go za tyłek, całując. - Byłbym zaszczycony.
Harry's POV:
- Czy twój syn zamierza się obudzić? - Monette, babcia Harry'ego, zapytała Anne kiedy kobieta wyjmowała blachę świeżo zrobionych bułeczek cynamonowych.
- Mamo, dopiero siódma trzydzieści, zaraz wstanie.
- Szczególnie teraz kiedy w grę wchodzi jedzenie - odezwała się Gemma z miejsca, gdzie siedziala przy stole.
Monette zachichotała cicho, przenosząc jajecznicę do miseczki.
Anne zaśmiała się spoglądając na Gemme. - Nie dokuczaj mojemu małemu uroczemu chłopcu.
- Mamo, Harry nie jest ani mały, ani też uroczy.
- Jesteś po prostu zazdrosna, bo mama kocha mnie bardziej - uśmiechnął się złośliwie Harry, rozciągając się w progu drzwi.
Dziewczyna przewróciła oczami, z powrotem skupiając się na swoim komputerze.
- Bądźcie mili - ostrzegła Anne, wyjmując mleko z lodówki. - Załóż koszulkę, śniadanie gotowe.
CZYTASZ
Jefferson High // larry
FanfictionZdaje się, że Harry Styles ma już to wszystko zapewnione: status, pieniądze oraz popularność. Ale ciągłe bycie w świetle innych nie zawiera potyczek, a jedynie lgnanie ustanowioną już ścieżką. Lecz być może, pragnie czegoś więcej niż piłki, może chc...