Rozdział 6

8.6K 580 2K
                                    

Louis' POV:

Lord Dupek 👑
Dziś, 18:13

Hej, właśnie wychodzę ze szkoły. Chcesz się spotkać u mnie czy w bibliotece?

Jestem u Nialla ale możemy u ciebie. Jadłeś?

U mnie o 18:30. Um, nie
Przeczytane 18:20

- Mamo? - zawołał wchodząc do domu. - Mamo, jesteś w domu? - udał się do kuchni, aby jej poszukać i znalazł notkę:

Hej skarbie, wezwali mnie. W lodówce są resztki obiadu a w razie wypadku zostawiłam ci 100$
Kocham cię xx
-Mama

Westchnął, podchodząc do lodówki żeby zobaczyć co zostało; ścisnął wargi i skanował co ma do wyboru, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzył je, ujawniając Harry'ego, który trzymał karton pizzy.

- Mam nadzieję, że lubisz pepperoni - powiedział z nieśmiałym uśmiechem.

Odwzajemnił uśmiech, odsuwając się, by go wpuścić. - Kuchnia jest tam - poinstruował, wskazując na lewo.

Uśmiech nie opuścił twarzy Harry'ego gdy go mijał wchodząc do kuchni. - Więc, um, próbowałem zrobić zadanie, ale nie jeśli mam być szczery, nic z tego nie wyszło.

Louis zachichotał, biorąc dwie butelki wody. - Okej, możemy się uczyć tutaj albo w moim pokoju, jeśli chcesz?

- Oh, uh, może być twój pokój - powiedział powoli.

- Dobra, chodź za mną.

_

- Fajny pokój - skomplementował, dokładnie oglądając jego otoczenie.

- Sarkazm? - zapytał, podchodząc do swojego biurka.

- Nie - chichotał. - Po prostu nie to, co sobie wyobrażałem.

- Często wyobrażasz sobie mój pokój? - dokuczył.

Harry zaśmiał się nerwowo. - Nie - nie posądzałbym cię o posiadanie takiego sportowego pokoju.

- Nie można oceniać książki po okładce, Harry.

Loczek uśmiechnął się, stojąc niezręcznie w wejściu z kartonem pizzy w rękach.

- Możesz usiąść, no wiesz - powiedział mu Louis, odwracając się do komputera i włączając go.

Poszedł w kierunku jednego z krzeseł przy oknie, odkładając pizze na mały stolik i zrzucając plecak na podłogę.

- Co to? - spytał, wzrokiem podążając do małej torebki, która wypadła z plecaka Harry'ego.

Podążył za linią jego wzroku i szybko skrył pigułki. - Jakieś prochy.

- Prochy? - zadał ponownie pytanie, przemieszczając się na krzesło naprzeciw niego.

- Ta - kiwnął, biorąc kawałek pizzy. - Chcesz?

- Co? Nie, definitywnie nie.

Harry zaczął się śmiać. - Miałem na myśli pizze.

- Oh, - zarumienił się. - Tak. Um, dzięki - uśmiechnął się, chwytając kawałek.

Przez moment siedzieli w ciszy, oboje jedząc swoją pizze, ale gdy Louis sięgnął po trzeci kawałek, jego ręka otarła się o dłoń Harry'ego i szybko ją odsunął.

- Prawdopodobnie powinniśmy zacząć z zadaniem.. Robi się późno, a jutro twój wielki dzień.

- Tsa, okej - Harry skinął i wyjął segregator z plecaka.

Jefferson High // larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz