Rozdział 3

10K 637 1.9K
                                    

Louis' POV:

Przyłożył dłoń do swoich ust, nie do końca pewien, czy to co się właśnie stało, rzeczywiście miało miejsce. Niestety, został wyrwany ze swoich myśli przez dźwięk telefonu.

- Halo?

- Bro! Pez właśnie mi powiedziała, że jest dzisiaj impreza w domu Sigma Chi. Powinieneś pójść.

- Ja-nie wiem, Z - Louis westchnął. - Myślę, że wczorajsza mnie wykończyła i nie bardzo podoba mi się wizja czterogodzinnej jazdy na imprezę, na której będziemy tylko kilka godzin tylko po to, by z powrotem wracać do domu.

- Louis, no dalej! Będzie zabawnie, moglibyśmy nawet zrobić z tego małą podróż. Zostaniemy w apartamencie brata Perrie i kto wie, może poznasz jakiegoś gorącego faceta - zaproponował optymistycznie chłopak.

- Po prostu nie czuję się na siłach - burknął.

- No weź, Lou. Bez ciebie to nie będzie to samo.

- Masz Perrie, jestem przekonany, że będziesz miał się w porządku.

- Nie bądź taki, kolego. Chodź na tę imprezę, a obiecuję, że przez miesiąc nie będę cię ciągnął na żadną inną. Nawet niektóre z nich opuszczę, żeby spędzić z tobą trochę czasu.

- O rany, jaki ty łaskawy - prychnął sarkastycznie Louis.

Zayn parsknął śmiechem. - Raczej i tak bym go z tobą spędził. Więc, co myślisz?

Skrzywił wargi, rozglądając się i lokując swój wzrok na Harrym - który miał swój język w gardle Alyssy. - O której wyjeżdżamy?

- Wchodzisz w to? - spytał radośnie.

- Wchodzę.

- Tak jest. Będziemy po ciebie o ósmej.
_

- Mamo! - krzyknął, jak tylko podszedł do budki swojej mamy.

- Hej skarbie. Co tam?

- Um, Zayn, Perrie i ja wybieramy się na noc do A&M, żeby odwiedzić jej brata, zgadzasz się?

- Tak, jest okej - skinęła Jay.

- Super. Czy będzie w porządku jeśli wrócę do domu, by się przygotować?

- Nie jesteśmy zbyt zajęci - wzruszyła ramionami. - Powinnam dać sobie radę.

- Świetnie. Kocham cię mamo. Widzimy się jutro - powiedział, przytulając kobietę. - Napiszę do ciebie, kiedy będziemy na miejscu.

Harry's POV:

- Więc, plany na dzisiaj? - Niall zadał pytanie przed kolejnym zaciągnięciem się ich drugim skrętem.

- Chcesz powiedzieć, że siedzenie tu cały wieczór nie było dla ciebie wystarczające? - zaśmiała się Mads, nim chwyciła jego szczękę i wciągnęła dym, który przytrzymywał.

Niall się roześmiał, zasysając jej dolną wargę.

- Bro! - jęknął Harry, kopiąc przyjaciela. - Za każdym razem jak palimy, wasza dwójka praktycznie bzyka się przez ubrania.

- Przepraszam, Haz - zachichotała dziewczyna.

- Ja nie - uśmiechnął się głupawo. - Mam gorącą dziewczynę.

- Jesteście obrzydliwi - przyznał Loczek, przewracając oczami.

Oboje jedynie wzruszyli ramionami, zanim Niall kontynuował - A więc, tak jak mówiłem, co powinniśmy dzisiaj zrobić?

Jefferson High // larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz