Rozdział 3

1.6K 145 28
                                    

„I might never be the one you take home to mother"


Harry Styles przez kilka dni rozmyślał o dość krótkim treningu z antybakteryjnym Tomem i miłej chwili spędzonej z Penelope Porter.
Nie mógł rozszyfrować, kim tak naprawdę jest Penelope, ale przez to zaczynał lubić ją coraz bardziej.
Uśmiechnął się na wspomnienie, kiedy zobaczył ją siedzącą na trawie, jak odrabia zadanie domowe małego chłopca, zaciekle poprawiając okulary.

Jako że wciąż trwał weekend, Harry poza uczeniem się na historię – ale z drugiej strony, ile można – nie miał nic do roboty. Zszedł do kuchni, mając nadzieję, że jego kochana mama upiekła coś dobrego.

Przyjemne zapachy niosły się aż do piwnicy, gdzie mieścił się jego pokój. Węch nie mógł go zawieść.

Annie stała przy piekarniku, rozmawiała przez telefon i piła swoją ulubioną herbatę. Była tak pochłonięta rozmową, że nie zauważyła, kiedy jej synek wszedł do pomieszczenia.
Wykorzystał chwilę nieuwagi rodzicielki i posmakował każdego świeżo przygotowanego kremu do babeczek.
– Harry, nie podjadaj, wiesz, jak bardzo tego nie lubię – burknęła Ann, strasząc o mało, co nie na zawał syna.
Chwytając się za pierś, oparł się biodrem o szafkę, chcąc unormować walące serce. Czuł się jak przyłapany rabuś w banku, który ledwo co zdążył otworzyć sejf.
Czy cokolwiek.
Matka uśmiechnęła się do młodego Stylesa i kontynuowała swoje zajęcie. Harry stał tak samo oparty o szafkę kuchenną, dając się porwać swoim myślom.

– Dobra, synek, opowiadaj, która namąciła ci tak w głowie. Już dawno nie widziałam, żebyś tak myślał.
Chłopak spojrzał tylko karcąco na mamę, ale ostatecznie się poddał. Przed tą kobietą i tak nie warto było niczego ukrywać, prędzej czy później prawda wyszłaby na jaw.
– Penelope Porter. Podoba mi się od początku szkoły, ale jestem frajerem, mamo. – Wziął głęboki oddech i wyśpiewał wers piosenki, którą ostatnio słuchał – „ Cause I'm just the teenage dirtbag baby."
– Przecież nigdy nie miałeś problemu z kobietami. Aż tak ci się podoba? – zaśmiała się ponownie.
– Komplikacje, mamo. Wychodziłem albo na frajera, albo... nieważne. Chciałbym się z nią umówić.

Ann z uśmiechem popatrzyła na syna i, jak na typową mamę przystało, zachciało jej się płakać. Sama nie wiedziała dlaczego, ale rozczuliła ją sytuacja, która właśnie miała miejsce. Wiedziała, że jej synek, jej kochany malutki synek, powoli staje się mężczyzną. Nie chciała mówić mu, co ma robić, ale porozmawiała z nim, dodając mu otuchy.
Harry z kolei czuł się trochę lepiej, to co, że pomogła mu mama. Podbudowała trochę jego męskie ego i to było ważne. Z nowymi siłami, był bardziej zmotywowany w zdobyciu Penelope'y.

Po odzyskaniu swoich szkieł kontaktowych, Penelope Porter poczuła się wreszcie sobą. To nie tak, że nie lubiła siebie w okularach. Wolała nosić kontakty, bo nie musiała się martwić o ich uszkodzenie jak w przypadku okularów. No i nie musiała ich stale poprawiać. Być może była to wina samych oprawek, lecz po co coś z tym robić, skoro i tak przez większość leżą w futerale.
W poniedziałek rano – tym razem sama – przemierzała szkolny korytarz, machając na dzień dobry znajomym. Issac po całonocnym maratonie swojego ulubionego serialu nie był w stanie przyjść do szkoły, postanowił więc przedłużyć sobie weekend i porządnie się wyspać.

Zostawił Pen samą w szkole.
Nienawidziła go w tym momencie i zapewne będzie go nienawidzić do końca dnia.
W niedzielny wieczór dziewczyna po dwóch ciągnących się w nieskończoność tygodniach mogła wreszcie porozmawiać ze swoją mamą. Ukrywała fakt, że bardzo za nią tęskniła, kiedy była w pracy. Nie chciała zasmucać swoim cierpieniem babci i mamy tym bardziej, gdy była daleko. Dwudziestolatka cieszyła się szczęściem mamy, jej samodoskonaleniem i pracy z powołania, ale nie mogła nie tęsknić. W końcu była jej mamą. Dorothy, by móc rozwijać się w pracy, musiała wyjeżdżać w różne miejsca, aby zdobywać nowe doświadczenie. Oczywiście kobieta miała wsparcie swojej jedynej córki, która tęskniła za nią, lecz Penelope nie chciała być przeszkodą w drodze na szczyt kariery swojej mamy.

Aktualnie kobieta pracowała w Nowej Zelandii i pozostawały im tylko rzadkie rozmowy telefoniczne.
Dlatego w poniedziałek nie miała tak dobrego humoru.


Nie miała pojęcia, z kim spędzi wyśmienitą przerwę obiadową, podczas gdy Issac Lopez spędza cały dzień w łóżku. Na lekcji literatury postanowiła poinformować o tym swojego najlepszego przyjaciela.

Do: Bad Bitch Issac

Nie dość, że jestem tutaj sama, muszę zjeść swój obiad sama. Mam nadzieję, że masz wyrzuty sumienia.


Jako że Issac nie rozstawał się ze swoim telefonem nawet przez sen, dostała szybko odpowiedź.


Od: Bad Bitch Issac

Napisz do Harry'ego, nie ma za co. Jak zjesz z nim, nie będę miał wyrzutów. Jak nie zjesz, to się obrażę. Wracam spać, nie waż się mnie budzić, kiedy się z nim nie spotkasz. X


Wywróciła oczami i schowała telefon do kieszeni.

Przerwa obiadowa, której tak bardzo nie chciała (ale również chciała, bo była bardzo głodna) przyszła bardzo szybko. Idąc powoli korytarzem szkolnym, musiała ze swoim "szczęściem" spotkać Beth, która razem z innymi dziewczynami z drużyny, śliniła się do szkolnych piłkarzy. W tym Stylesa.
Spuściła głowę na dół, nie mając ochoty, szczególnie dzisiaj, na potyczki z dziewczyną. Prawda była taka, że Bethany nienawidziła jej od czasów misternej koszulki „I'm a fucking berry", ponieważ jako jedyna nie dała się jej podporządkować. Od tego czasu zatruwa tlen Penelope swoją osobą.

Gdy myślała, że zaśliniona dziewczyna nie zauważy brunetki, jej irytująco wysoki głos podrażnił Pen bębenki, ale to, co powiedziała później, kompletnie zniszczyło Pen w środku.
– Hej, Porter, co planujesz na dzień matki? – zaśmiała się jadowicie. – Na jej miejscu odrzuciłabym telefon od takiej marnej osoby, jaką jesteś.
Na korytarzu zapanowała grobowa cisza. Każdy stał w szoku, mając skupiony wzrok na Pen.
Dziewczyna próbowała powstrzymać łzy, lecz tym razem nie dała rady.
Nim zdążyła coś powiedzieć, ubiegł ją w tym Harry, zadziwiając wszystkich swoją postawą.
– Bethany, jesteś taką zepsutą, pustą szmatą! Matka nauczyła mnie szacunku do kobiet, ale do niektórych po prostu nie warto go mieć.
Bethany, Penelope jak i reszta patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. Zachowanie Harry'ego zaskoczyło niekryjącej łez dziewczyny.
Harry zarzucił plecak na ramiona i pociągnął za sobą Pen, zakładając na jej ramiona swoją bluzę, gdyż kierował ich dwójkę na zewnątrz. Reszta drużyny również się ulotniła, nie chcąc przebywać w towarzystwie cheerleaderki.

– Pen, nie wiem, co między wami zaszło, ale błagam: nie płacz. Nigdy nie wiem, co robić w takich sytuacjach.
Powiedział i usiadł z dziewczyną na pierwszym schodku.
Ta otarła szybko resztki łez z policzków. Nie mogła spojrzeć teraz na Harry'ego, choć ten gest wywarł na niej wielkie wrażenie.
Nie przejmując się w tamtej chwili swoim zapewne nieźle rozmazanym makijażem, szczerze podziękowała Harry'emu, wtulając się w jego ramię. Przygryzała swoją dolną wargę, nie chciała się ponownie rozpłakać. On objął ją jedną ręką, a drugą niezdarnie wyciągał chusteczkę dla dziewczyny.
– Jeśli chcesz, możemy gdzieś pójść. Obiecałaś mi, że spędzimy razem na przerwę obiadową, a teraz możesz się też wygadać. Może będzie ci lepiej. Nie wiem, Pen, nie wiem... – Styles był nabuzowany emocjami i, przynajmniej na takiego wyglądał, rozkojarzony.
Usiadła prosto i postanowiła opowiedzieć chłopakowi, dlaczego od bardzo dawna nie przedstawiła żadnego znajomego swojej mamie.


Rozmowa przyniosła jej ulgę, Harry był wbrew pozorom doskonałym słuchaczem i po wszystkim, kiedy w pełni doszła do siebie, razem z chłopakiem, który również trochę się wzruszył, postanowili pójść na pizzę.
– Dziękuję jeszcze raz za wszystko, Harry. Nie spodziewałam się tego po tobie – zaśmiała się lekko.
– Ja też nie wiedziałem, że rozryczę się jak baba. Bez urazy, Berry.
Harry Styles doskonale wiedział, do czego pije Penelope Porter, ale nie chciał, żeby znowu była smutna, dlatego obrócił to wszystko w żart, co na szczęście przyniosło zaplanowany skutek.
Po raz kolejny brunetka zaskoczyła chłopaka, był ciekaw, kim naprawdę jest Penelope Porter, która podobała mu się coraz bardziej.



Co myślicie? :) 

Proszę, daj gwiazdkę, czy napisz komentarz. To bardzo motywuje do pisania dalej. Chociaż widzę, że mam dla kogo to publikować. :)

Wesołego dnia dziecka! x

Perfect | Home |h.s| ✔️Where stories live. Discover now