Wybaczcie, niesprawdzony. Chciałam jak najszybciej opublikować!
Każdy człowiek mniej lub bardziej, w pewnym okresie swojego życia marzy o stabilizacji, posiadania przy swoim boku ukochanej osoby, później dzieci, no chyba, że oboje ich nie planują, decydują się na psa, lub innego pupila.
Proces czegoś takiego, zazwyczaj pokazują filmy romantyczne, teoretycznie dla kobiet, jeśli się jednak zagłębić w ten temat, mężczyźni również je oglądają, ale wolą nie wychodzić z tym faktem na powierzchnię. Schemat jest zawsze podobny. Dwójka ludzi spotyka się na randki, odwiedzają się, romantyczne wiadomości, niewinny flirt. Następnie decydują się na coś poważniejszego, ''to już poważy związek'' zwykli są mawiać. Wtedy istnieją dwie możliwe sytuacje:
1. Rozstają się, ponieważ któreś z nich jest bardziej wymagające, lub nie ma tej chemii.
2. Planują dalej wspólne życie.
Wyjazdy do rodziców, poznawanie drugiej połówki dla przyjaciół. Wtedy również jest werdykt. Pomiędzy ''jesteście świetni" a „nie pasujecie do siebie".
Następnym krokiem, tuż po planach, są wspólne wakacje, wstęp do wspólnego mieszkania, pozorny odpoczynek w raju, tak naprawdę stwierdza, czy dwójka zakochanych jest w stanie naprawdę zamieszkać razem. Jeśli wszystko idzie jak po maśle, finał jest prosty.
Para zakochanych zamieszkuje razem, później w grę wchodzi zwierzak, jeśli będą potrafili się nim zająć, dzieckiem w przyszłości też powinni dać radę.
Według idealnego scenariusza następująca kolej rzeczy będzie następująca: zaręczyny, ślub, dziecko.
Pytanie na dzisiaj:
Czy komedie romantyczne nie mają trochę racji? Gdyby pominąć tą całą otoczkę idealności i prawie, że nieprawdopodobnych zdarzeń, czy układ nie jest podobny w codziennym życiu?
A może miłość również ma jakieś stopnie, czy ona po prostu jest?
Po obejrzeniu razem z Penelope „Seksu w wielkim mieście", w ogrzewanym salonie w domu Styles'a, mężczyzna miał dobry temat do wieczornych rozmyśleń. Kiedy Penelope upierała się, że musi wracać do siebie, Harry z nieukrywanym nadąsaniem, odwiózł ją do domu, gdzie pożegnał się z nią jakby koniec świata zaraz miał nastąpić.Wróciwszy do domu, chwycił swój skórzany dziennik, gdzie przy muzyce Pink Floyd, relaksował się, ciesząc się działającym termostatem. Oczywiście nie dał po sobie poznać, że film nawet go zaciekawił, w zasadzie motyw miłości i ten cały proces. Notował w dzienniku wszystko, co udało mu się wywnioskować.
Niedługo po tym zorientował się, że z Penelope utknęli w fazie poznawania przyjaciół i rodziny. W każdym momencie ich życia. W pięknym Holmes Chapel, Penelope zaprzyjaźniła się z rodzicami Harry'ego, z kolei ten już dawno skradł serce Eleanor, a później Dorthy. Ich przyjaciele zaakceptowali ich znajomość, ba nawet ich w tym popierali. Następnie z bólem serca jego miłość życia musiała go opuścić.
Harry nie chętnie wracał myślami do tamtych zdarzeń, cierpiał wtedy i płakał jak ta baba, bo brunetka była jego prawdziwą, pierwszą miłością.Następnie, pokonując wszelakie problemy, ponownie ich drogi się splotły i ponownie znaleźli się w fazie poznawania przyjaciół. Harry musiał po raz kolejny wkraść się w łaski Issac'a, dodatkowo Ginny, Louis'a i Niall'a. Porter miała o tyle łatwiej, że musiała przekonać do siebie Payno, co oczywiście szybko poszło. W zasadzie, jakby nie patrząc na więzi, czy znajomości ci ludzie utworzyli ze sobą grupę przyjaciół, ludzi, którzy mogli na siebie liczyć w każdych chwilach. Czasami porównywał ich do serialowych postaci „Przyjaciół", na których Ginny i Niall mięli lekką obsesję.
Zanotował więc kilka podpunktów. Pismo tego dnia miał lekko pochyłe na prawo, pióro jak zawsze pisało czarnym atramentem, a sam pisarz, starał się wynotować wszystko ładnie i dokładnie.
1. Poznać się. (odhaczone)
2. Spotkać się więcej, niż jeden raz. (odhaczone)
3. Flirt. (odhaczone), małymi literkami dopisał ''nie raz".
4. Wciągnąć ją w związek, znowu. (odhaczone)
5. Przyjaciele, rodzina, znowu. (odhaczone)
6. Wakacje. (święta się liczą?)
7. Mieszkanie. (prawie.)
8. Zwierzak?
9. Dziecko?!
Harry uśmiechnął się pod nosem, na dziś wieczór, to koniec rozmyśleń. Sprawdził jeszcze telefon, który powiadomił go o tym, że Penelope idzie spać i nie ma pod żadnym pozorem jej budzić. Jak sobie życzysz.
Penelope postanowiła, że tamtejszy, nowy listopadowy dzień spędzi w towarzystwie swojego najnajnajnajlepszego przyjaciela - Louis'a William'a Tomlinson'a. Nie widzieli się dosyć dawno a spotkania w jego towarzystwie zawsze poprawiały jej humor.Ubrana w ulubione jeansy i botki w kolorze czerni, by pasowały do płaszcza, zeszła piętro niżej z wielkim uśmiechem na ustach. Lou po chwili pojawił się w progi drzwi, ubrany w błękitną, ocieplaną kurtkę jeansową. Włosy miał idealnie wystylizowane i jak zawsze, ten cwaniacki wyraz twarzy. Pocałował ją na powitanie w policzek i oboje skierowali się na dół, do czerwonego PepeMobila.
W aucie jak zwykle, brzmiały czarne raperskie piosenki, przy których Penelope i Louis zawsze Jam'owali. Jechali do centrum handlowego, bo Lou koniecznie musiał kupić nowe spodnie. Tak, więc w akompaniamencie Big Sean'a śpiewali.
- I DON'T FUCK WITH YOUUUUU!!!! - Krzyczał Lou, udając 50Cent'a.
- You stupid lil bitch! - Penelope pokazała palcem, na zmieniającą się sygnalizację. Było czerwone.
Louis wywrócił oczami i ściszył piosenkę, ponieważ czuł na sobie wzrok komendanta policji, którzy byli auto obok. Już nie raz dostał od nich mandat i wolał więcej nie ryzykować. Znał aż za dobrze Penelope i albo by się popłakała z tego powodu, albo wszczęłaby kłótnię z funkcjonariuszami i byłoby jeszcze gorzej.
Dotarli w ciszy pod samo centrum i wysiedli.
W gorącym pomieszczeniu, od razu oddali ciężkie płaszcze do szatni i skierowali się w kierunku sklepów, szybko omijając wszystkie fastfood'y.
- Masz już prezenty na święta? - Zagaił pierwszy, niby od niechcenia.
Penelope z uśmiechem wywróciła oczami. Materialista.
- Owszem, i jak go dostaniesz, to oszalejesz z wrażenia.
- Co mi kupiłaś?
- Materialista.
- Szczery!Pod ostrzał poszedł pierwszy Forever 21 gdzie Penelope wypatrzyła cudowną sukienkę. Wchodząc do sklepu, już widziała ją na sobie i jak cudownie będzie w niej wyglądać.
Tkanina była wyjątkowo przyjemna w dotyku, milutka i ciepła. Penelope wyobrażała sobie już jak wygląda w niej na kolacji wigilijnej. Tkanina miała granatowy kolor i delikatnie się połyskiwała. Była do połowy ud, lekko rozkloszowana i miała 3/4 rękawa.
Była idealna.
Po chwili, gdy odwróciła metkę, by spojrzeć na rozmiar, od razu odłożyła ubranie na wieszak i pociągnęła Louis'a ku wyjściu.
- Co jest?! - Oburzył się. - Przecież ci się podobała.
- Wcale nie! Była paskudna. - Wycedziła przez zęby.
- Ile?
- 350.
- Cholera.
- Nic nie mów.
Następnie skierowali się do Top Man'a, skąd Tomlison kupił po półtorej godziny, wybrał dwie pary nowych spodni. Tylko Penelope wytrzymywała z nim, jako jedyna, ale lubiła chodzić na zakupy, więc Lou był dla niej idealnym partnerem. Później z bólem serca, skierowali się do stoiska z KFC, by zjeść obiad i się zregenerować.
Louis obczajał wtedy przechodzące tamtędy kobiety jednak z ostrym sosem na ustach, zapewne nie był dla nich wystarczająco pociągający.
Dopiero w domu, smutna Pen, siedząca razem na kanapie ze swoim przyjacielem odzyskała dobry humor, po zbyt drogiej sukience. Tomlison pocieszał ją z całych sił i był pewien, że szybko jej przejdzie. Chciał kupić jej ją na gwiazdkę, bowiem był pewien, że będzie w niej wyglądać cudownie a prezent będzie trafiony.W pewnej chwili, do drzwi Penelope nagle zaczął ktoś się dobijać. Zdziwiona takim zachowaniem podbiegła do drzwi, zostawiając Louis'a na kanapie.
Przed drzwiami stała roztrzęsiona, płacząca Ginny. Kobieta wystraszona jej stanem, od razu wpuściła ją do środka, biorąc przyjaciółkę w ramiona.
- Gi, co się dzieje?!
Nieobecnym wzrokiem, spojrzała na Penelope.
- Jestem w ciąży...Gdy Penelope miała coś powiedzieć, obok nich zmaterializował się blady jak ściana Louis. Odezwał się pierwszy, jakby idealnie oceniając zaistniałą sytuację.
- O ja pierdole.
YOU ARE READING
Perfect | Home |h.s| ✔️
FanfictionCzęść 1: Pisana na podstawie piosenki 'Perfect' One Direction. [zakończone] Byli kompletnie różnymi osobami, Dzieliło ich wiele, A mimo wszystko byli podobni, Byli dla siebie perfekcyjni. Część 2: Pisana na podstawie piosenki...