Obudził się w okolicach południa, jego głowa pulsowała od nadmiaru emocji, bowiem zdołał zasnąć nad ranem.
Zachowywał się jakby był w transie, nie za bardzo myśląc nad konsekwencjami swojego czynu. Nie chciał myśleć, co by się stało, gdyby nie taksówkarz, który popędził go klaksonem. Dopiero po wejściu do pojazdu i podaniu adresu, dotarło do niego jak głupią rzecz zrobił i przeklął głośno na głos.
O godzinie jedenastej, leżał wciąż samotnie w wielkim łóżku, patrząc na biały sufit. Milion myśli przelatywało w jego głowie w zawrotnym tempie. Począwszy od poznania nowych znajomych, jakimi byli Louis i Niall, do spotkania Penelope, uratowania jej, pokłóceniem się jakieś dwa razy, zjedzeniem z nią 'kolacji' aż do zdrady swojej narzeczonej.
Był pomiędzy posiadaniem wyrzutów sumienia a uśmiechaniem się jak głupi do sera, czując się ponownie jakby mięli po dwadzieścia lat, a Harry odprowadzał do domu Penelope, po ich nocnym spacerze, gdzie gawędzili na tematy tak głupie, że uśmiech cisnął się na buzię.
Nie mógł zapomnieć o pytaniu, jakie zadała mu, czekając na taksówkę.Czy to możliwe, że Penelope czuła się pusto w środku tak samo jak on?
Ignorując pulsujący ból głowy, poderwał się z łóżka i pół biegiem poszedł do gabinetu. Jego dziennik leżał nienaruszony na biurku, więc przecierając kilka razy oczy, usiadł na miękkim i wygodnym fotelu.
Odplątując rzemyki trzymające skórzane okładki, wzrokiem szukał już długopisu. Otworzył dziennik na nowej, nienaruszonej stronie i szybko napisał coś nowego.
Nie mógł niczego zapomnieć, więc pismo nie należało do starannego, liczyło się jedynie przelanie krążących myśli na papier.Potykałem się, zaglądając w ciemność
Z pustym sercem
Ale ty powiedziałeś "Czy czujesz to samo?"Czy kiedykolwiek moglibyśmy być wystarczający?
Harry po raz kolejny ganił na siebie w myślach. Zdenerwowany na wszystko rzucił dziennik na podłogę chowając twarz w dłoniach. Głowa bolała go coraz bardziej, nie pomagało też, to, że był na siebie tak bardzo wściekły.
Co ty najlepszego wyprawiasz idioto?!
Nie mógł myśleć o Penelope, nie mógł spotykać jej w biurze, nie mógł już nigdy więcej całować jej ust. Nie mógł jej kochać.
Miał Laurę i to ona była jego narzeczoną.W zasadzie zachowali się oni coraz mniej jak narzeczeni, jednak był świadom tego, że być może w dużej mierze było to jego winą.
Patrząc na spływające krople deszczu po szybie, zastanawiał się, co dalej powinien zrobić, jak żyć by, choć trochę zaznać dawnego szczęścia.Penelope zasnęła na kanapie w salonie, zmęczona od płaczu.
Tamten wieczór, pomimo tych wszystkich nieszczęść, kłótni czy złości był jej jednym z lepszych i za to właśnie się nienawidziła.
Po pierwsze, nie powinna pozwolić Harremu na ten pocałunek, czy chwilę słabości w taksówce.
Po drugie, powinna sama zareagować na to wszystko i zatrzymać ich poczynania.
Po trzecie, nie powinna czuć się tak dobrze i szczęśliwie, gdy znalazła się w jego ramionach.Prawdą było, że już tamtego popołudnia w kawiarni, poczuła się jak dawniej a powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje było absolutną prawdą, której nie mogła się wyzbyć.
I właśnie to łamało jej serce.Ignorując jakieś pięćdziesiąt powiadomień w telefonie o wiadomościach czy nieodebranych połączeniach, skierowała się do łazienki, aby wziąć gorącą kąpiel i pozbyć się z siebie tego ciężaru.
Zostawiając ubrania z wczoraj w salonie, na bieliźnie poszła do sypialni po domowe ubrania i ciepłe puchate skarpetki. Miała tak okropny humor, że praktycznie była pewna, że do końca tego tygodnia nie wysunie nawet nosa poza swoje mieszkanie.
YOU ARE READING
Perfect | Home |h.s| ✔️
FanfictionCzęść 1: Pisana na podstawie piosenki 'Perfect' One Direction. [zakończone] Byli kompletnie różnymi osobami, Dzieliło ich wiele, A mimo wszystko byli podobni, Byli dla siebie perfekcyjni. Część 2: Pisana na podstawie piosenki...