Epilog

961 101 63
                                    

Przeczytaj do końca, proszę :)

Pewnego jesiennego dnia, gdy liście na drzewach przybierały najpiękniejsze odcienie złota, czerwieni i brązu, pewien mężczyzna jechał w swoim ukochanym aucie, przez nierówne wiejskie drogi. Zarówno auto jak i właściciel mięli swoje lata, ale zawsze wyróżniali się w okolicy. On, zawsze ubrany chociażby w marynarkę od garnituru i koszulę, auto, które powinno być dawno w muzeum. Mimo to, gdy ktoś z 'zewnątrz' patrzył na ten duet, pierwszym słowem, jakim na myśl się rzucało było: elegancja.

Starszy człowiek skręcił w boczną uliczkę, która wysypana była białym żwirem. Zwolnił odrobinę, obawiając się o nowe opony, jakie mechanik założył wczorajszego dnia. Zdawać by się mogło, że droga, w jaką wjechał była bardziej kolorowa, liście mocniej napigmentowane, trawa bardziej żywa. Miejsce, do jakiego zmierzał, wielu mieszkańcom sprawiało ból, smutek, melancholię, jednak nie jemu.

Zaparkował, jak zwykle pod wielkim dębem, który wyróżniał się na tle innych drzew. Wysiadłszy z auta, poczuł na skórze zimny wiatr, przez który przeszły go małe dreszcze. Z tylnych siedzeń, zabrał świeży bukiecik polnych kwiatów i zamknął auto.
Drżącą dłoń, schował do kieszeni czarnego płaszcza, zaś drugą przytulił do ciała, chroniąc kwiaty przez ewentualnym połamaniem się.

Skinął głową na przywitania do pracownika, który miał dbać o czystość miejsca. Znali się z widzenia. Wszedł w boczną dróżkę, powoli, ale sprawnie omijać poszczególne nagrobki.
Gdy wreszcie dotarł do miejsca docelowego, uśmiechnął się delikatnie. Położył bukiet kwiatów na ławeczce, zaś stare kwiaty i przybłąkane, samotne liście, włożył do woreczka na śmieci. Świeży bukiet wstawił do pojemnika z wodą, po czym usiadł na małej drewnianej ławeczce, którą sam zrobił ze swoim małym wnuczkiem.
- O mało, co się nie wyrobiłem... Adam ma dzisiaj ostatni mecz, kończący sezon a ja szukałem świeżych kwiatów, twoich ulubionych. - Zaśmiał się, pocierając policzek pełen zmarszczek.

Przez wzmagający się wiatr, mężczyzna musiał mocniej okryć szyję bordowym szalem w złote wzory. Dostał do kilka lat temu, od swojej ukochanej.

- Ostatnio wspominałem sobie... - Uciął na chwilę, by odkaszlnąć. - Pamiętasz jak kiedyś złamałem rękę, a ty wystraszona zaczęłaś na mnie krzyczeć, że musimy jechać do szpitala. Panikowałaś chyba bardziej ode mnie, i dodatkowo jeszcze biszkopt opadł w piecu. Nie wiedziałem, na co byłaś bardziej wściekła. - Zachichotał. - Na szczęście później powiedziałaś, że to biszkopt. O mnie po prostu się martwiłaś... Do dzisiaj nie wiem, jak mogłem złamać nadgarstek na grzybobraniu.

Mężczyzna przypomniał sobie, że zabrał dzisiaj nowy znicz, którego jeszcze nie zapalił. Wyciągnął paczkę zapałek, i odpalił mały płomyk. Palący się znicz, ustawił na nagrobku żony.
- Wczoraj, kiedy Adam nie mógł zasnąć, pytał mnie o nasz ślub. Nie masz pojęcia jak się rozgadałem. Nie zauważyłem, kiedy zasnął mi na ramieniu. Kto, jak kto ale wnuczek się udał naszemu synkowi? Tęsknię za tobą... ale chyba ty o tym wiesz.

W rogu kącika oka zaczęła krążyć łza, ale staruszek szybko ją wytarł. Patrzył chwilę na zdjęcie swojej pięknej małżonki, nigdy nie straciła tego małego błysku w swoich oczach, widział to nawet na portrecie, na każdej fotografii, jakie miał schowane w domu, w pudełkach i ramkach. Nieświadomie zaczął bawić się złotymi obrączkami na palcu serdecznym. Jedna należała do niego, druga do małżonki. Twierdził, że nie zdejmie ich do końca swoich dni, ponieważ kobieta do końca jego życia będzie jego jedyną i prawdziwą miłością.

Mężczyzna stracił poczucie czasu, dopiero z jego małego świata wyrwał go radosny głosik i uścisk na ramieniu, przez wnuczka Adam'a. Dzieciak był pełen wigoru każdego dnia, jego oczka świeciły radośnie, mały miał dar rozśmieszania dosłownie każdego, nikt nie mógł nudzić się z tym dzieckiem.
- Dziadku! Znowu się zagadałeś z babcią, spóźnimy się na mecz! - Powiedział radośnie, zachowując odpowiedni ton.
Mężczyzna uśmiechnął się do wnuczka, głaszcząc go po głowie.
- Zbierajmy się, więc, ale najpierw zmów modlitwę do babuni. Da ci siły, żebyś strzelał same gole.

Adam skinął głową i w skupieniu, razem z dziadkiem, odmówili modlitwę. Dopiero wtedy zauważył, że za nimi stoi ich syn, trzydziestoletni Daniel Styles. Uśmiechał się delikatnie, kiwając głową na znak, że również skończył się modlić.
Najstarszy z trójki, przepuścił dwójkę młodych mężczyzn przodem, chcąc się jeszcze raz pożegnać z żoną.
Poprawił jeszcze raz bukiet kwiatów, by mieć pewność, że się nie przewrócą.
- Do zobaczenia jutro, Penelope.

Harry Styles, mimo śmierci swojej żony, żył pełnią życia, ponieważ wiedział, że ona by tego chciała. Mimo swojego podeszłego wieku i licznych zmarszczek, jego oczy wciąż wyrażały, że duchem wciąż jest nastoletnim, szalonym chłopakiem. Oboje mieszkali na wsi Holmes Chapel, zgadzając się, że to tutaj oboje chcą się zestarzeć i tak właśnie się stało.
Po odejściu Penelope, odwiedzał ją codziennie na cmentarzu, opowiadając o dniach, jakie spędził. Tęsknił za nią i chciał już do niej dołączyć. Miał osiemdziesiąt lat, a jego zdrowie nie było takie idealne jak dawniej a kontuzja kolana dawała się we znaki. Nie prosił jednak Boga o odejście. Wiedział, że ma, dla kogo żyć, wierzył, że kiedy nadejdzie odpowiedni na to czas, spotka ponownie swoją żonę, która zawsze była z nim. Choć nie mógł tego dostrzec, czuł jej obecność i to się liczyło.


Kochani!
Naprawdę, pisałam ten epilog ze łzami w oczach, co jakiś czas robiąc sobie przerwę. Ciężko rozstawać mi się z Wami i Pepe&Harry'm. W dość krótkim czasie, ta książka stała się bliska mojemu sercu, nie mogę tego ukryć.
Dzięki niej, poznałam również moją kochaną M, która wspierała mnie w trudniejszych chwilach, kiedy chciałam z tym skończyć.
Kocham Cię bardzo, rudzielcu.

Dziękuję każdej osobie, która tutaj dotarła, która czytała moje bazgroły, komentowała i głosowała na każdy rozdział.
Mam nadzieję, że się nie zawiodłeś drogi Czytelniku. :)

Ten ostatni raz, proszę o gwiazdkę a w komentarzu, ten ostatni raz proszę, napisz komentarz.

Podziel się ze mną, ulubionym rozdziałem, fragmentem, czy wspomnieniem. Osobiście uwielbiam wracać do rozdziału z części pierwszej, kiedy młody Harry i Pepe poszli na pierwsze spotkanie, od którego wszystko się zaczęło.

Nie przedłużając.
Dziękuję za wszystko x
Miłego dnia, Toster aka Donut_worry_

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 01, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Perfect | Home |h.s| ✔️Where stories live. Discover now